Obserwatorzy

środa, 30 października 2019

"DZIEŃ ZADUMY I WSPOMNIEŃ" - 30.10.2019. (429)

Wszystkich Świętych i Dzień Zmarłych tuż, tuż, robimy generalne porządki na grobach naszych zmarłych bliskich, znajomych, krewnych. Czyścimy, pucujemy granitowe pomniki, zmieniamy kwiaty, sadzimy nowe, zapalamy znicze. Groby przybierają odświętny wygląd. 
Nie wszystkie groby, nawet tych najbliższych będziemy mogli odwiedzić, nie będziemy mieli możliwości, aby w ten dzień pójść na cmentarz, nie będzie nam to dane. A to choroba, a to daleki wyjazd, a to inne rodzinne sytuacje, niekiedy nie pozwalają nam się udać w dalekie trasy na groby swoich bliskich. Odległość niekiedy przekraczająca siedemset kilometrów, skutecznie przykuwa nas do pozostania w miejscu, w którym obecnie jesteśmy. Nie każdemu odpowiada taka podróż zatłoczonym pociągiem, czy jazda samochodem po zatłoczonej autostradzie. Wielu z nas musi ten dzień spędzić inaczej. Ja nie mając możliwości jazdy w odległe strony Polski, pozostaję we Wrocławiu i jak co roku idę na "Osobowicki" cmentarz i tam pod wspólnym krzyżem zapalam symbolicznie znicze za moich najbliższych i przy okazji zapalam znicze na opuszczonych zaniedbanych grobach. Duszyczki z tych grobów też potrzebują wsparcia i modlitwy, nie zapominajmy o takich grobach, o takich mogiłach.
Ps. Dzień Zmarłych (tzw. Zaduszki) - to faktycznie drugi dzień listopada, w tym dniu czcimy pamięć swoich bliskich, ale w naszej tradycji robimy to dzień wcześniej, czyli w Dzień Wszystkich Świętych. (t.m.i)

poniedziałek, 28 października 2019

"NIC Z TEGO NIE ROZUMIEM" - 18.10.2019. (428)

Dochodzę do siebie po zmianie czasu i trudno na razie mi się dostosować do nowych warunków, a to przecież dopiero drugi dzień po wprowadzeniu zmiany. Jak długo potrwa "przestrajanie" mojego organizmu na czas zimowy? Miała być już stabilizacja z tym przesuwaniem wskazówek, ale jak widać sprawa utknęła znów w Brukseli, widać mają ważniejsze sprawy niż ta, na rozwiązanie której czeka ponad pięćset milionów europejczyków. Ale co tam europejczycy, ważniejszy jest Biedroń i jego szkalowanie Polski i Polaków. Jedni chwilowo zakończyli, to znalazł się inny wyrzutek, który kontynuuje dzieło Platformy i PSL-u.Tak, PSL-u, który udaje tylko świętego, a tak naprawdę to jest zwykłym klubem, zwykłą partią, która za stołeczek i parę okruchów z pańskiego stołu zrobi wszystko, nawet zdradzi ojczyznę. Teraz udają świętoszka, szczególnie Kosiniak-Kamysz, o Boże, jaki on jest słodziutki, jak pięknie mówi, jak obiecuje, ba, palce lizać i otwierać ramiona na jego przyjęcie. A zapomniał jeden z drugim co zrobili Polsce, Polakom. Do tej pory płacimy Rosji za ropę i gaz stawki tak wysokie, że cała Europa się z nas śmieje. I kto to zrobił? A pieniądze z OFE, a wiek emerytalny, kto to zrobił? Z chęcią Kosiniak-Kamysz by powiedział, że PIS, ale tego po raz drugi nie da się zrobić. Polacy przejrzeli na oczy, choć propaganda nadal trzyma w pobliżu opaski, którymi stara się zasłonić obraz rozwoju i ukryć niewygodną prawdę w ich wykonaniu. Ledwo wybory się zakończyły i znów rozpoczęło się szkalowanie partii rządzącej i rządu. Pal lich PIS, niech szkalują, ale co chcą od rządu? Przecież obraz Polski radykalnie się zmienił, widać, że wszystko się zmieniło, zmieniło na lepsze, a tylko propaganda pozostała na tym samym poziomie, a nawet jeszcze gorszym. Nie dziwię się zwykłym ludziom, ci zostali tak zbałamuceni, tak zmanipulowani, że po prostu stali się robotami wykonującymi czarną robotę innych wywrotowych partii, ale dziwię sie nauczycielom, profesorom, ludziom nauki. Oni dali się zmanipulować? Przykre to, ale trzeba odpowiedzieć twierdząco na to pytanie. Ci ludzie nie widzą zmian w Polsce? Może nie chcą zobaczyć. Słuchając różnych telewizyjnych programów, łatwo jest dostrzec manipulację jakiej dopuszczają się wielcy politycy opozycji. 
Przez całe cztery lata słyszałem, że w Polsce nie ma demokracji, jest cenzura, dyktatura, to głosili w Polsce i w Europejskim Parlamencie ci, których brutalnie zepchnięto ze stołków w 2015 roku. I nagle dzisiaj, po wyborach, gdy PIS złożył protesty wyborcze, dowiaduję się, że jest to zamach na demokrację! Rany Boskie, nic z tego nie rozumiem, była ta demokracja, czy jej nie było, panowie z opozycji, zdecydujcie się wreszcie na jasne określenie stanu faktycznego. Jest demokracja, czy jej nie ma. Jest wolność słowa? O mediach i prasie nie powiem, tutaj każdy sobie rzepkę sam skrobie i mówi co mu ślina na język przyniesie. Jednym słowem w naszej polityce panuje straszny "burdel", przepraszam za wyrażenie, ale chęć dorwania się do władzy zasłania niektórym politykom wszystko, odbiera im rozum, honor i człowieczeństwo. Mam przytoczyć przykład Kukiza? Jaki on był wspaniały, jaki mądry, jaki porywający cztery lata temu, a teraz? Co zostało z tego człowieka, z tego systemowca, który wprowadził kilku bardzo dobrych polityków do sejmu, no co zostało? Za stołek, za władzę, za stanowisko (PSL nie wie jeszcze jakie mu dać) sprzedał się sprzedajnej partii i pozostawił swoich kolegów na pastwę losu. Nie zatroszczył się o ich los, nie, wolał iść sam, sprzedać się, byle tylko utrzymać się przy "korytku", takim małym, niewielkim, ale "korytku". Nie będzie z niego ani muzyk, ani polityk. Powoli zapomnimy o nim, chyba, że wywinie jakiś numer w stylu Kosiniaka -Kamysza. (t.m.i.) 

piątek, 25 października 2019

"KOGO POCHWALIĆ? " - 26.10.2019. (427)

Często zastanawiam się, dlaczego zawsze chwalę PIS, a ganię Platformę, czy nie może być na odwrót? Chciałbym aby tak było, przymierzałem się wielokrotnie aby to zrobić i zawsze mi nie wychodziło, nie miałem i nadal nie mam żadnych argumentów aby to uczynić. Cóż ja dobrego mogę napisać o Platformie, no cóż? Co takiego zrobiła ta partia dla mnie, dla społeczeństwa, mimo wysiłku nie przypominam sobie żadnej znaczącej rzeczy, która by wpłynęła na zmianę moich poglądów. 
Platforma bez przerwy krytykuje PIS i przyklasnąłbym temu, gdyby tak było na prawdę. Owszem, krytykuje, ale co to za krytyka, to jest tylko zwykłe szczucie i jątrzenie, obrażanie rządzących i zwykłych obywateli, często fałszywymi danymi. Tak nie powinna wyglądać krytyka. Wczoraj rozpętała Platforma wielką "aferę" znów w sprawie pana Banasia. Zarzucono panu Banasiowi, a raczej próbuje się go wkręcić w coś, czego nie zrobił i do czego nie należał. Chodzi o zatrzymanie pracowników z Urzędu Skarbowego, niby jego bliskich współpracowników. Zastanawiam się co należy rozumieć pod stwierdzeniem "bliskich współpracowników"? Pracowali razem w jednym biurze? Byli jego zastępcami? Wszyscy trzej podpisywali te same dokumenty, bo bez tych podpisów taki dokument byłby nieważny? A może mieli wspólnie po jednym kluczu do skarbca Urzędu Skarbowego i razem wyciągali z niego pieniądze? Absurdalne tłumaczenie posłów Platformy. Z drugiej strony, czekam jednak na kompleksowe wyjaśnienie tej sprawy przez pana Banasia. Również zastanawiam się czy system sprawdzania ludzi, do tak ważnych instytucji nie zawiódł, to należy niezwłocznie sprawdzić. Mimo, że pan Banaś powstrzymał wyciek pieniędzy z budżetu (VAT), to jednak zostało kilka osób, które nadal wyłudzały. Dobrze, że służby natychmiast zareagowały na to.
Pracownicy zostali zatrzymani, przebywają w areszcie i to jest dobra wiadomość, bo to pokazuje, że PIS działa szybko i zdecydowanie, nie ma pobłażania dla nikogo. Zaznaczam, że w Urzędzie Skarbowym pracuje ponad 60 tysięcy pracowników i w tak dużej liczbie, zawsze znajdzie się ktoś, kto jest "czarną" owcą w tym zespole. Do tego warto dodać, że ci panowie pracowali już za rządów Platformy. To szybkie działanie, pokazuje, że można wierzyć PIS-wi, PIS działa szybko, błyskawicznie usuwa skorumpowanych, nieuczciwych pracowników. To mi się podoba i tak powinno działać państwo (ci panowie przebywają w areszcie od stycznia tego roku), nie ma nikogo świętego w urzędach i innych państwowych instytucjach. 
A co w Platformie? Nie będę dużo wymieniał, bo bym was zanudził czytelnicy, ale wspomnę tylko o panu Gawłowskim. Człowiek z prokuratorskimi zarzutami, oczekujący na rozprawę sądową, popierany przez (nieoficjalnie) Platformę, wybierany jest do Senatu, i który zapowiada walkę z PIS- em i państwem polskim. 
Nie tylko o Platformie nie ma co pozytywnego napisać, ale również nic dobrego nie można powiedzieć o PSL-u i Kukizie 15. Ale o tych dwóch ugrupowaniach już następnym razem. (t.m.i.)

czwartek, 24 października 2019

"I TAK ŹLE I TAK NIEDOBRZE" - 25.10.2019. (426)

Rozpędza się sprawa protestów wyborczych. Opozycja nie odpuszcza, jeździ do Unii Europejskiej i błaga - "Pomóżcie", towarzysze. Czy pomogą? Oczywiście, zresztą czy to po raz pierwszy opozycja błaga o pomoc? Niezbyt dobrze to wpływa na wizerunek Polski, a już wydawało mi się, że wszystko jest na dobrej drodze, że Europa, że Unia patrzy na nas przychylniejszym okiem, ale po wyborach na komisarza rolnictwa, gdzie startował pan Wojciechowski znów wróciło moje zaniepokojenie. No i teraz te wybory. Zastanawiam się czego tak panicznie boi się opozycja, czego boi się Schetyna, na złodzieju (oszuście) czapka gore? Masz człowieku, licz głosy - na miejscu Grzegorza Schetyny powiedziałbym panu Kaczyńskiemu i ze spokojem przyglądałbym się jak mozolnie komisja liczy głosy. Czy do tego liczenia potrzeba pół Europy, do tego pana Tuska z Rady Europy? (No ten to by policzył!) Schetyna błaga Europę o pomoc, liczy na to, że ta mu pomoże i z pewnością tak się stanie, pan Timmermans świetny matematyk policzy sporne głosy i tryumfalnie ogłosi zwycięstwo opozycji z jeszcze większą ilością głosów popierających. To będzie drugi cud nad Warszawą, a my z pokorą poddamy się dyktaturze opozycji jak to uczyniliśmy w poprzednich latach. Może powiecie, że to nieprawda? Nie będę tu przytaczał dowodów na moją tezę, bo niektórym moim oponentom, pokazać białą kartkę, to i tak powiedzą, że ona jest czarna.
Teraz odnośnie samego liczenia głosów. Jeżeli policzymy i okaże się, że wygrało Prawo i Sprawiedliwość, zacznie się konflikt, opozycja nie odpuści. To samo będzie gdy wygra opozycja, w tym przypadku nie odpuści PIS i tak powoli zacznie się zamykać nasze koło. Tak źle i tak niedobrze, nikt nie będzie zadowolony z liczenia, nikt nie będzie chciał pogodzić się z porażką. Pomówienia, wykrzykiwania i donoszenia na zwycięzców nie będzie miało końca, a przecież tak nie miało być!
Były protesty? Były! Trzeba było spokojnie zgodzić się na policzenie głosów, powołać odpowiednie komisje i w ciszy wszystko spokojnie policzyć. Bez rozgłosu, bez złośliwości, bez donoszenia do Unii, a później niestety pogodzić się z werdyktem, obojętnie jaki by on nie był. Takie jest życie i trzeba go przyjmować takie, jakie ono jest. To tyczy się dwóch stron w tym konflikcie. Szkoda, że tak daleko to zaszło, ale... Czy znów musimy być podzieleni? (t.m.i.)

środa, 23 października 2019

"ONI TO POWIEDZIELI" - (425)

22.10.2019. = DARIUSZ JOŃSKI.
                                                                  (...) Apel do OBWE: " Jeszcze wybory się nie zakończyły. To co się dzieje zaczyna przypominać zamach stanu". (...)

22.10.2019. = JULIA PITERA.
                                                  (...)"Ależ tam się gotuje. Prezydent Andrzej Duda jeździ, robi kampanię wyborczą, a opozycja nawala się w Sejmie" (...)

22.10.2019. = MATEUSZ MORAWIECKI.
                                                                    (...) Ataki na Beatę Szydło i jej najbliższych są haniebne i absolutnie niedopuszczalne. Rodzina jest i pozostanie w Polsce świętością. Dlatego wykorzystywanie jej do walki politycznej budzi odrazę. Wierzę, że autorzy tych fake-newsów i manipulacji poniosą konsekwencje.(...)

22.10.2019. = PIOTR BUJAK.
                                                  (...) No i stało się. Według najnowszych danych Eurostat, w połowie tego roku Polska osiągnęła nadwyżkę fiskalną. (wynik całego sektora finansów publicznych wg. unijnej dyrektywy. (...)

22.10.2019. = PROF. RAFAŁ CHWEDORUK.
                                                                           (...) Jaka przyszłość czeka Schetynę? Dawna frakcja Tuska chciałaby rozstrzygnąć wszystko jak najszybciej (...)

22.10.2019. = WŁODZIMIERZ CZARZASTY.
                                                                            (...) Komuny w Polsce Ludowej nie było, a błogosławionego księdza Popiełuszkę, zamordował bandyta. (...)

22.10.2019. = JAN ŚPIEWAK (Stowarzyszenie Wolne Miasto)
                                                                                      Uchylenie przez Wojewódzki Sąd Administracyjny decyzji komisji weryfikacyjnej ws. nieruchomości przy ul. Nabielaka 9, to bunt sędziów przeciwko Konstytucji i elementarnym zasadom współżycia społecznego (...)

23.10.2019. = PROKURATURA W CZĘSTOCHOWIE.
                                                                       (...)  Farsa! Prokuratura umorzyła sprawę obrazu Matki Bożej z tęczową aeurolą na marszu LBGT. Tęcza nie ma charakteru ubliżającego. Osoby, które niosły wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej nie dopuściły się obrazy uczuć religijnych. (...)   

23.10.2019. = GRZEGORZ SCHETYNA.
                                                                   Przewodniczący Platformy Obywatelskiej powiedział w Strasburgu: (...) Przyjechałem do tej instytucji, aby rozmawiać o próbie zmiany werdyktu wyborczego w Polsce. Protesty, które zgłosił PIS i chęć przeliczenia powtórnie, pokazują, że może dojść do prób zmiany werdyktu wyborczego. Dlatego jestem w Radzie Europy, aby o tym porozmawiać". (...)

23.10.2019. = JOANNA SCHEURING-WIELGUS.
                                                                                   (...) Mamy niewyedukowane społeczeństwo i zbieramy tego owoce. Jedyna nadzieja w młodych ludziach ludziach, którzy walczą o sprawy klimatu. Nasze pokolenie jest niestety wadliwe. Jestem w wieku prezydenta Dudy i się zawsze zastanawiam - czego ten facet się uczył, co czytał, gdzie on bywał, na jakie koncerty chodził, jakie dowcipy zna? " (...)             

"O CO CHODZI OPOZYCJI" - 23.10.2019. (424)

Nie ma spokoju po wyborach, choć minęło kilkanaście dni jak opuściliśmy lokale wyborcze. Głównym sporem po wyborach stał się Senat, nie będę jednak opisywał co się tam dzieje, bo mam nadzieję, że wszyscy wiemy. Mnie chodzi o coś innego. PIS złożyło wnioski o ponowne policzenie głosów w kilku okręgach wyborczych, ma do tego prawo i z tego prawa skorzystało. I gdy to dotarło do Platformy, rozpoczął się festiwal oszczerstw, pomówień i zwykłego chamstwa. Jak to możliwe, że PIS składa takie wnioski, przecież to zagraża naszej demokracji... Ach, zagraża demokracji... A ja do tej pory bez przerwy słyszałem, że w moim kraju nie ma demokracji, nawet za przysłowiowy grosz. Nie ma, tak grzmiała opozycja przez cztery lata i z tym stwierdzeniem biegła co sił w nogach, aby poinformować Komisję Europejską, która, przychylna donosicielom stosowała różne kary, pouczenia i nakazy naszej ojczyźnie. Odczuliśmy to wszystko na własnej skórze. Teraz zabrania nam opozycja składania wniosków o ponowne przeliczenie głosów, a ja się pytam dlaczego, skoro nie zabrania tego prawo. Mam wątpliwości, to składam protest, tak się dzieje na całym świecie i nie tylko przy wyborach, ale w wielu dyscyplinach naszego życia. Weźmy dla przykładu sportowców, tam dopiero dzieją się różne rzeczy, tam jest masa wniosków, masa protestów i chyba wszyscy mamy jeszcze w pamięci protest naszego kraju, gdy po naszym proteście zmieniono pierwotny wynik i nasz zawodnik dostał medal. Można protestować? Można i należy protestować jeżeli mamy choć cień podejrzenia, że coś jest nie tak. Po co ta cała afera?
Platforma może zgłaszać (słynne już słowa senatora Borowskiego) i to jest uzasadnione, natomiast PIS nie może, bo nie ma dostatecznych dowodów. Szkoda, słów, aby odpowiadać panu senatorowi. A ja znów zastanawiam się po co ta hućpa! Co chce przykryć opozycja, może fatalną sytuację Grzegorza Schetyny w swojej partii? Dlaczego tak natrętnie, tak bez przerwy, na hura, wciska nam ciemnotę, że Platforma wygrała z PIS-em. Znów kłamstwo, które ma krótkie nogi. Platforma nie mając żadnych argumentów, podnosi legalność izby dyscyplinarnej w Sądzie Najwyższym, nie chce uznać sędziów wybranych za kadencji PIS. Dziwne, ważni są tylko ci, których wybrała Platforma za swoich ośmioletnich rządów. To jest ta wspaniała demokracja, o którą tak walczy opozycja.
W kraju nie cichną głosy w sprawie wyborów, a na forum europejskim już o sobie dał znać pan Biedroń, ten o innej orientacji seksualnej, tak mówię, bo tych Biedroniów jest bardzo dużo. Już szkaluje Polskę, już szkaluje nas, już staje się pierwszym zdrajcą naszego kraju w nowej kadencji nowego sejmu. Wstyd, wielki wstyd. Tylko Polak potrafi to robić, ale czy to jest Polak?...Panie Biedroń, niech pan zrozumie, że projekt ustawy, którą pan tak szkaluje, nie jest projektem rządowym. Jest to projekt Obywatelski, panie pośle. Czy trzeba tak celowo kłamać? (t.m.i.)

wtorek, 22 października 2019

"ABSURDY POLITYKÓW". - 22.10.2019. (423)

21.10.2019 =
                     Europosłanka ugrupowania "Wiosna" Sylwia Sporek, zaskoczyła wszystkich, tym razem chce zablokować budowę drogi ekspresowej S-7, ponieważ budowa ta będzie zagrożeniem siedliska  - CHOMIKA EUROPEJSKIEGO.  W tej sprawie napisała do Komisji Europejskiej.

21.10.2019 =
                     Olga Tokarczuk, świeżo upieczona laureatka nagrody Nobla (?) zaapelowała do Polaków o nie jedzenie mięsa. Jak sobie przypominacie był już jeden pan (Niesiołowski), który proponował nam również coś bardzo dobrego i smacznego, a mianowicie: MIRABELKI i SZCZAW. Jak skończył wszyscy doskonale wiemy.


22.10.2019 =
                      Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się na tymczasowy areszt dla sprawcy śmiertelnego potrącenia mężczyzny na przejściu dla pieszych w dzielnicy Białołęka. Śmiertelnie potrącony mężczyzna zdążył jeszcze odepchnąć swoje dziecko i żonę, ratując ich od niechybnej śmierci. Kierowca ma postawiony również zarzut stworzenia zagrożenia dla życia ludzi. 

poniedziałek, 21 października 2019

"CZY KORNIK DRUKARZ ZJE EKOLOGÓW? - 21.10.2019. (422)

Chciałbym posłuchać teraz ekologów w sprawie kornika drukarza, chciałbym posłuchać Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, co mają do powiedzenia w sprawie kornika. Czy są na tyle odważni aby wypowiedzieć się w tej sprawie? Może zapomnieli już jak bronili tego szkodnika, jak donosili na Polskę, jak donosili na ministra śp. Jana Szyszko, jak się cieszyli z wyroku Trybunału, który groził nam wysokimi karami pieniężnymi. Teraz z pewnością odwracają wzrok od tego, co jest napisane na różnych portalach społecznościowych, zatykają uszy, aby nie usłyszeć prawdy o sobie, nie chcą patrzeć na ginące lasy, na ginącą naszą puszczę. Kochani ekolodzy, spójrzcie nam w oczy, proszę was o to, miejcie tę cywilną odwagę i trochę honoru w sobie, aby uderzyć się w piersi i przyznać do błędu, który rujnuje naszą gospodarkę leśną. Kto za to zapłaci, wy panowie i panie ekolodzy?
Ach, jak przypomnę sobie te wasze złośliwe miny, te zaciśnięte usta i zaciśnięte pięści wygrażające ministrowi środowiska, to ogarnia mnie niepohamowana złość na was. Łatwo doprowadziliście do zrujnowania Puszczy Białowieskiej, pewnie tym się szczycicie, a ja i polskie społeczeństwo pogardzamy wami, bo sprzedaliście się partiom politycznym, które wykorzystały was do rujnowania naszego kraju. Sprzedaliście się i trwacie w tym, nie macie odwagi wyjść z tego bagna, które sami stworzyliście, za kilka stołków w sejmie, staliście się kolejną "Targowicą" na usługach partii politycznej.
Teraz kiedy siedzicie wygodnie na poselskich stołkach, patrzcie na swoje dzieło, będziecie mieli dużo czasu aby dumać nad swoim dziełem zniszczenia polskich lasów. Jesteście bohaterami, ale pisanymi przez słowo "ch". Wy panowie i panie, pisaliście "posty" na portalach, które obrażały obrońców, sympatyków i miłośników przyrody, teraz patrzcie na swoje dzieło, bo wasza zasługa w tym pielęgnowaniu kornika drukarza jest bardzo duża. Wzięliście go pod ochronę, więc żyjcie z nim i nie wtrącajcie się do prac fachowców, nie przeszkadzajcie, a najlepiej idźcie do kogoś po naukę. Kornik drukarz rozprzestrzenia się coraz szybciej, mam nadzieję, że i was ekolodzy, kiedyś dopadnie. (t.m.i.) 

niedziela, 20 października 2019

"MOŻE TROCHĘ REFLEKSJI?" - 20.10.2019. (421)

Myślałem, nie, nie myślałem, byłem pewien, że po wyborach wszystko się zmieni, że staniemy się innymi ludźmi, że wreszcie popatrzymy na siebie przyjaznym okiem i podamy sobie dłonie. Tego chciały wszystkie partie, to mówili najwięksi i najważniejsi ludzie ze wszystkich ugrupowań, to mówili zwykli ludzie i wierzyli w to. Wierzyli, że w końcu stanie się to, o czym od dawna marzyli, że wreszcie ludzie uśmiechną się do siebie, pogodzą się siostry z braćmi, sąsiedzi z sąsiadami, że zapanuje wspaniała harmonia dnia codziennego.
Poniedziałkowa rzeczywistość okazała się zgoła odmienna, czar pojednania prysł w jednej chwili, waśnie wybuchły ze zdwojoną siłą, znów posypały się obelgi, wyzwiska, znów internet rozgrzał się do czerwoności. Przegrani wyszli z ukrycia, nie kryli się ze swoimi zamiarami, postanowili zniszczyć każdego kto stanie na ich drodze. Tej porażki nie mogli znieść. Podjudzani przez swoich przywódców partyjnych, nie darowali nikomu, kto stanął na ich drodze. Nie było litości, pobłażania, każdy miał być zniszczony, zarówno młody, stary, kobieta czy mężczyzna. Skutki gniewu pokonanych miało odczuć wiele niewinnych istot. I odczuło.
Senator Jerzy Fedorowicz przebił wszystkich stwierdzeniem, że jak ktoś odejdzie z Platformy i wstąpi do PIS, będzie obłożony anatemą aż do trzeciego pokolenia. Co to znaczy? Nic innego jak działania mafii, która taką groźbę stosowała wobec swoich członków. Po raz pierwszy usłyszałem to w Polsce, jest to wielce niepokojące zjawisko, które zaczyna być stosowane przez ludzi wybranych do rządzenia krajem. To już nie film, to oczywista prawda, która powoli, zaczyna docierać do wyborców, którzy głosowali na partie, z którymi sympatyzują. Wypowiedź senatora, że przechodzący do innej partii ryzykuje życiem swoim, swoich dzieci i wnuków, zaskoczyła wszystkich. Taką wypowiedzią powinny zająć się organa ścigania i prokuratura. Gdy o tym napisałem na FB i przytoczyłem słowa senatora, spotkałem się z wielką nagonką opozycyjnych ludzi na moją osobę. Aby nie być gołosłownym, to trzeba było obejrzeć dzisiejszy program "Woronicza 17" i wypowiedź pana Napieralskiego. Nie oglądaliście tego? Powiem co powiedział: "Ja nie widzę nic złego w tej wypowiedzi". Ręce opadają. Cała opozycja nie chce jasno i stanowczo wypowiedzieć się na ten temat, kluczy, przeinacza, zmienia temat. Do tego przyłączył się również lider Platformy, Grzegorz Schetyna, który męczeńską śmierć księdza Popiełuszki porównał z samobójczą śmiercią niezrównoważonego psychicznie pana Piotra Szczęsnego. Tu śmierć i tu śmierć. Tu męczeńska, pełna tortur, tu samobójcza wskutek zaburzeń umysłu pana Szczęsnego. Odlot lidera opozycji od rzeczywistości, nie wie co mówi, nie wie co robi. Czy to lider ugrupowania, które rości sobie prawo do rządzenia krajem? Z takiego pana, jak pan Schetyna, jak pan Napieralski biorą przykład młodzi ludzie, którzy zaślepieni propagandą TVN-u obrażają później ludzi, którzy inaczej patrzą na świat i inaczej interpretują słowa pana Jerzego Fedorowicza.
Wspaniały był wczorajszy program "Studio Polska", poświęcony pamięci zamordowanego księdza, już błogosławionego Jerzego Popiełuszki. Wspaniałe mowy zaproszonych gości do studia, wspaniała mowa dziennikarza Piotra Semki, który ze ściśniętym gardłem, z którego z trudem wydobywały się słowa, opowiadał o naszym błogosławionym księdzu. Wspaniałe, ale jakżeż wzruszające wspomnienia. Wspaniała lekcja historii, przypomnienie uciekającego czasu, trzydzieści pięć lat minęło, ale my nadal pamiętamy o tym wydarzeniu i pamiętać będziemy. Morderca księdza chodzi na wolności, śmieje się nam w twarz, prowokuje, a wielu niedorosłych i dorosłych młodzieńców wtóruje mu. Wstyd panowie i panie z opozycji, gloryfikujecie samobójczą śmierć człowieka o zaburzeniach umysłu, a wyszydzacie i przechodzicie obojętnie nad śmiercią księdza Jerzego Popiełuszki. Takie porównywanie jest nieuprawnione! 
Odezwał się też pan Tusk, też nie miał kiedy, wybiera takie momenty, w których powinien milczeć i siedzieć cicho. Znów swoimi wypowiedziami podburza swoich sympatyków, którzy natychmiast przystępują do działań na FB i innych portalach społecznościowych. Dałby sobie już ten pan spokój, widzi chyba sondaże jakie zamieszczane są wszędzie i tak ciężko mu zrozumieć, że tu w Polsce (mimo iż ma wielu zwolenników) jego kariera polityczna jest skończona. Mógłby już u schyłku swojej kariery pomóc Polsce, stanąć w jej obronie na forum Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej i całej Unii i potwierdzić, że w Polsce jest demokracja, jest praworządność, jest swoboda wypowiedzi słowa. Powinien potępić działania rządów Francji, Hiszpanii, Turcji, tego nie robi, boi się gniewu swoich pracodawców w Niemczech, we Francji, i Unii Europejskiej. Takiego mamy polityka, naszego polityka, Polaka, Kaszuba, którego zapamiętamy na długie lata, a jego niechlubna karta zostanie zapisana w dziejach historii.
Czy warto zastanowić się nad tym co dzieje się w Polsce? Warto i trzeba. Szkoda, że niektórzy nie chcą tego zrobić, liczę jednak, że w porę opamiętają się i w Polsce nastanie społeczny pokój.
(t.m.i.) 

sobota, 19 października 2019

"A MOŻE TU JEST LEPIEJ? (2) " - 19.10.2019. (420)

Cd... z wczorajszego wpisu...
(...)
Zlitował się nade mną lekarz prowadzący, który zaoferował przeniesienie mnie na oddział wewnętrzny, czyli piętro wyżej. Wyraziłem zgodę, dostałem wypis i znów znalazłem się na SOR-ze. Te same pielęgniarki i jak zwykle czekanie na lekarza. Nie ma, może będzie za godzinę, może za dwie. Któż to raczy wiedzieć, pielęgniarki nudzą się, siedzą w swoim pokoiku i plotkują, a ja znów zaczynam walkę o lekarza, tak jak to było dwa dni temu. Znów słowna utarczka, znów nerwy, jestem w pidżamie, nie przebieram się, może mnie przyjmą?
Wreszcie po dwóch godzinach zjawia się lekarka, ta sama pani, która dostała reprymendę przeze mnie. A więc ona jest z wewnętrznego oddziału? Nie bada mnie, od razu zakłada kartę przyjęcia. Trwa to długo, po godzinie jadę na oddział.
Zaskoczenie pełne, ten sam szpital, czy nie ten sam. Korytarz długi i szeroki, czysty, jasny, pokoi dużo, ale widzę dużo w nich wolnych łóżek, brak chorych?
Moja sala duża, tylko cztery łóżka, jest jeszcze miejsce na kolejne dwa. Jest ubikacja w środku, to dobrze, okna duże, czyste, a pod nimi lądowisko dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Puste, rzadko, bardzo rzadko ląduje tu śmigłowiec, nie przywozi pacjentów, raczej odwozi do Białegostoku, Łomży, czy do innych miast.
A więc ta młoda lekarka będzie mnie prowadziła i starała się wyleczyć, ale jak tu leczyć, jak nie można postawić diagnozy mojej choroby. Lekarz wykonujący USG jest na miesięcznym urlopie, druga osoba dochodzi co parę dni do szpitala i wykonuje te usługi, pracuje na 1/2 etatu. Kiedy się pojawi? Czy załapię się na badanie?  Zobaczymy. Na razie znów prowadzę wojnę z pielęgniarkami, znów nie chcą powiedzieć jakie leki podają i na co one wpływają. Mają zakaz mówienia o tym? 
Wszystko możliwe. Kręci się taka jedna pielęgniareczka, a raczej modelka, bo blond włosy rozpuszczone do ramion, na głowie we włosach okulary przeciwsłoneczne, czarna szykowna bluzeczka i białe obcisłe spodnie. Buty na wysokiej podeszwie, słychać jej kroki już z daleka. Gdy robi zastrzyk, jej włosy łaskoczą moje ciało, trochę łagodzą ból jaki zadaje mi dyplomowana (chyba) pielęgniarka. 
Godziny i dni upływają, moja walka skupiła się teraz na paniach roznoszących posiłki, a właściwie na śniadaniach i na kolacjach. Ciągle dostaję bułki pszenne, których nie cierpię i ta zupa mleczna. Chcę chleba, a nie bułek, chcę kawę lub herbatę a nie zupę mleczną, ale moje prośby, błagania nie docierają do tych pań, nie docierają do nikogo. Pani dietetyczka, urzędująca gdzieś w podziemiach szpitala, ani raczy zmienić mi jadłospis, ba, nie raczy nawet skontaktować się ze mną. Ustalony przez nią grafik obowiązuje wszędzie i każdego, nawet i mnie, przyjezdnego tymczasowego pacjenta.
W sobotę, a więc w szóstym dniu pobytu w szpitalu nie wytrzymałem, huknąłem donośnym głosem na panie roznoszące posiłki, że te w popłochu uciekły pozostawiając mi śniadanie na stoliku. Bułka i dwa plasterki kiełbasy, przekrojone na pół, aby sprawiały wrażenie, że jest tego dużo. A były takie cieniutkie, że jak bym popatrzył przez nie, to z pewnością zobaczyłbym mój kochany Wrocław.
Nie mogłem wytrzymać, ktoś igrał ze mną, a robiła to chyba dietetyczka tego szpitala. Zastanawiałem się dlaczego trzymają taką panią. Zresztą więcej było uchybień na tym oddziale, droga pożarowa, drzwi prowadzące na klatkę schodową były zamykane przez personel sprzątający, na moje pytanie dlaczego odpowiadały: "Bo pacjenci wychodzą na zewnątrz na papieroska". A co to ich obchodzi, że wychodzą, nie chce im się po nich sprzątać? O stojących na posadzce gaśnicach zastawionych wózkami dla niepełnosprawnych już nawet nie wspominam, szkoda słów. Czy w tym szpitalu nie ma kontroli pod tym względem? Drodzy strażacy, może skontrolujecie ten szpital, o pożar nie trudno, ale trudno będzie się z niego wydostać. Wyleczony, lub zaleczony pacjent zamiast do domu trafi na...
Opuszczałem szpital z mieszanymi uczuciami, o ile oddział wewnętrzny podobał mi się, tak SOR wymaga dużego przemeblowania. Szpitalny Oddział Ratunkowy bez żadnego lekarza? To niepojęte. Niech będzie choć jeden dyżurujący lekarz, który szybko udzieli pierwszej pomocy i stwierdzi czy pacjent nadaje sie do hospitalizacji, czy nie. Taki stan nie może trwać dłużej, Szpital Powiatowy musi mieć sprawnie działający Szpitalny Oddział Ratunkowy.
(t.m.i.)
(Tak jak widzicie nie wszędzie działa dobrze SOR, szpital, izba przyjęć. Szybko zostałem przyjęty na SOR w Piszu, gdzie udzielono mi fachowej pomocy, bez zbędnej zwłoki. Można? Można...Nie tylko we Wrocławiu i Piszu... jest chyba takich miast więcej.)

piątek, 18 października 2019

"A MOŻE TU JEST LEPIEJ?"(1) - 18.10.2019. (419)

Kilka dni wcześniej pisałem jak przyjęty zostałem w szpitalu wojewódzkim we Wrocławiu, ale mało kto z was uwierzył mi, że można być obsłużonym szybko, sprawnie i dobrze. Powiedziałem wówczas, że przedstawię wam inną sytuację jaką przeżyłem, i to zamierzam uczynić dzisiaj. Porównajcie sobie i oceńcie te dwie sytuacje. Nie mówię, że wszędzie jest dobrze, że wszędzie jest źle, ale...
(...) Ze spuchniętą lewą nogą (poniżej kolana) zgłosiłem się do Szpitala Powiatowego w Grajewie, przed godziną dziesiątą. Szpital ładny, przestronny, odnowiony, a właściwie przerobiony, świeci czystością i jasnością, ładnymi korytarzami, jednak z dużą ilością zakamarków - łatwo pobłądzić. Udałem się prosto na SOR, czyli na Szpitalny Odział Ratunkowy szukając tam pomocy i diagnozy mojej chorej nogi. Dotarłem tam i zaczęło się...
Nie ma lekarza, są same pielęgniarki, bodajże trzy, siedzą sobie spokojnie przy kawce w niewielkim pokoiku. Reagują nerwowo na moje prośby o zbadanie mnie przez lekarza, którego nie ma. Odział Ratunkowy, a nie ma lekarza, będzie dopiero po godzinie piętnastej. Boże, to przecież jeszcze cztery godziny czekania, można umrzeć, tu w szpitalu, tu na SOR-ze i nie doczekać się zbadania chorej nogi. Przestałem się dziwić pogłoskom, że ludzie umierają na takich oddziałach, no ale skoro znikąd nie ma pomocy, to takie są później skutki.
Nie rezygnuję, naprzykrzam się, w końcu pielęgniarki kierują mnie do ogólnej rejestracji chorych. Przestronny hol i trzy panie urzędujące za szklaną szybą, obsługuje jednak tylko jedna, pozostałe wpatrzone w ekran komputera coś tam piszą. Dobrze, że nie ma ludzi (moje zdziwienie), szybko spisuje moje dane, nie zapominając o pytaniu :"co ja tu robię". Nie wiem czy panią rejestratorkę usatysfakcjonowała odpowiedź, że jestem na wakacjach, skierowała mnie jednak do chirurga, który przyjmował kilka metrów dalej. Poszedłem. Pokazałem chorą nogę, podałem liczne historie moich chorób (może coś znajdzie na moją nogę) i cierpliwie czekałem.
Niemłody już chirurg z daleka spojrzał na nogę i skierował mnie do lekarza rodzinnego, który ma mnie leczyć, który wykona stosowne badania, Na moje wypisy z innych szpitali nawet nie spojrzał, nie chciało mu się rozwiązywać dość opasłej teczki. Próbowałem dyskutować, ale nie miałem żadnych szans. "Pójdzie pan do rodzinnego i wszystko załatwi, ja tu niczego nie widzę." Nawet nie dotknął mojej nogi, widać polegał na swoim sokolim wzroku.
Rad nie rad, wróciłem na feralny SOR. Znów utarczki słowne z pielęgniarkami, znów bez rezultatu.. "Lekarz będzie o godzinie piętnastej? - tylko te słowa słyszałem.
O godzinie czternastej przebadała, a raczej porozmawiała ze mną lekarka z oddziału wewnętrznego, która znalazła się przypadkowo na SOR-ze. Za ten wyczyn, młoda lekarka została skarcona przez kierowniczkę SOR-u. Przeprosiłem młodą lekarkę za to zajście, czy poprawiło to jej humor? Nie wiem, ale powiem wyprzedzając fakty, że owa "skarcona" lekarka leczyła mnie później na oddziale wewnętrznym grajewskiego szpitala.
Póki co czekałem na lekarza dyżurnego, który zjawił się około godziny 17-tej. Byłem u kresu sił, samochód, który mnie przywiózł odesłałem i tak nadużyłem zaufania sąsiadki, która mnie tu przywiozła i czekała tyle czasu na finał mojego badania.
Dyżurujący lekarz nie poradził sobie (był to emerytowany lekarz, który dorabiał sobie dyżurami, a który spóźnił się prawie dwie godziny) i na pomoc wezwał kolegę z oddziału chirurgicznego. Znów oględziny, znów badanie, a mnie zaczyna brakować tlenu. Poprosiłem o niego! Wielce zdziwiona pielęgniarka moją prośbą, założyła na mój palec "pulsometr", który pokazał 90% tlenu w moim organizmie. "Wszystko w normie" - zawyrokowała, ale na moją usilną prośbę podała mi tlen ze stojącej dużej butli, przypominającą butlę z acetylenem, potrzebną dla spawaczy. Szkoda, że pani pielęgniarka nie zna mojej choroby, gdyby ją znała, wiedziałaby, że mnie podaje się tlen przy wskaźniku 95% na pulsometrze. Nie wnikajmy już w to, po medytacjach dwóch lekarzy zostałem skierowany na oddział chirurgiczny, celem leczenia nogi.
Wejście na wspomniany oddział i jego widok, o mało co nie zwalił mnie z nóg. Korytarz wąski, ciasny, ciemny (mimo oświetlenia) po podłodze przeplatają się jakieś kable, węże, rury. Moja sala fatalna, tylko dwa łóżka, a przejście do okna obok nich tak małe, że ktoś potężniejszej budowy ciała, miałby trudności z dostaniem się do łóżka stojącego przy oknie. Nie ma dzwonka alarmowego, nie ma tlenu, nie ma ubikacji. Owszem, jest ubikacja, mieści się na końcu korytarza zawiera dwie kabiny i dwie umywalki. Nie ma pisuaru, a mężczyzn i kobiet dużo, czy te dwie kabiny wystarczą dla tylu pacjentów?
Pielęgniarki jak zwykle nieprzystępne, opryskliwe, nie odpowiadające na moje pytania dotyczące leków, wysyłają do lekarza. Szlag by to trafił, przecież ja nie znam lekarza prowadzącego mnie, a lekarstwa przyjmuję, chcę wiedzieć co mi podają.
Pierwszy dzień minął mi na szukaniu tlenu, znalazłem go w gabinecie zabiegowym. Zaczynam pobierać życiodajny gaz, ale co chwilę muszę przerywać, gdyż odbywa się planowy opatrunek.
Wychodzę, przychodzę, kręcę się po korytarzu, sali. Znikąd pomocy. Starsza pielęgniarka (czy ona nie powinna być na emeryturze?) tak zakłada mi weflon, że moja ręka przedstawia jedną wielką  ranę. Nie może wkłuć się w żyłę, a przecież one u mnie są na wierzchu, aż niektórzy dziwią się, że mam takie duże żyły. Nie dla tej pielęgniarki. Biorę antybiotyk, nie znam nazwy, nie wiem na co działa, pielęgniarki nie wiedzą, ledwo wymawiają jego nazwę. Coraz mniej mi się tu podoba. Z nogą nic nie robią, ani prześwietlenia, ani USG. Dokąd to będzie trwało?
We wtorek, a więc na drugi dzień, ordynator oddziału wypisuje mnie do domu, tak bez niczego, tak sobie, myśli, że ja jestem z Grajewa. Panie ordynatorze, ja mam daleko do domu, nie można mnie wypisać tak sobie, o której godzinie panu się podoba. Czym ja dostanę się do domu? Samolotem? Ordynator zaoferował swoje usługi jako prywatny kierowca, oczywiście odwiezie mnie, ale prywatnie i prywatnym samochodem. Dodatkowy zarobek lekarza? Autobusu nie ma, pociągu też... (...)
(Na razie przerwę, jutro dokończenie artykułu, trochę jest tego pisania i nie chciałbym was zanudzić, ale już na podstawie tego można wyrobić sobie jako takie zdanie na temat tego i innych szpitali, które na pewno znacie, być może z własnego doświadczenia) 
(t.m.i.)

czwartek, 17 października 2019

" W ODPOWIEDZI NIEKTÓRYM..." 17.10.2019. (418)

Czytają ludzie moje artykuliki, odpisują na nie, dyskutują i jak zwykle bywa w takich przypadkach, obrażają mnie, a niekiedy i innych, którzy podzielają moje zdanie, moje poglądy. Wydaje się co niektórym, że im wszystko wolno, że na wszystko mają patent, że "pozjadali" wszystkie rozumy, jak to powszechnie się mówi i tylko oni mają rację i tylko ich należy słuchać.
Kilka dni temu odbyły się wybory, dyskusja trwa nadal, jedni do drugich mają pretensje, a ja dziwię się, bo nie rozumiem o co! Niektórzy mają pretensje do tych co mieszkają poza granicami kraju, że biorą udział w wyborach, że mieszają się w sprawy tych, którzy siedzą na swoich włościach w Warszawie, Poznaniu, czy gdzieś na dalekim zadupiu. Z kolei ci co wyjechali, oburzają się na tych pierwszych, że nie mają prawa dyskredytować tych co opuścili nasz kraj, bo niby dlaczego nie mają głosować, skoro są Polakami i mają konstytucyjnie zagwarantowane prawo głosu. No właśnie, dlaczego nie mają głosować?
Może za rok wrócą, może za dwa, albo trzy, może się zdarzyć, że w ogóle nie wrócą? Czy takim ludziom mamy odbierać prawo wyborcze? Dlaczego? Czy to inna nacja? Czym się różnią od nas. A dlaczego mamy odbierać im głos, skoro mają tutaj rodzinę, znajomych, przyjaciół. Kto nam dał takie prawo decydowania o tym. Prym w tym wiodą ludzie z dużych miast, którzy nagle, ni stąd ni zowąd, stali się jakimiś ważnymi osobistościami, wyrażając i narzucając wolę innym. Zaglądam nieraz w życiorysy takich ludzi (na tyle na ile pozwala FB) i dowiaduję się, że nie są takimi panami, za jakich się podają, są zwykłymi prostymi ludźmi pochodzącymi często z zapadłych wiosek, lub malutkich miejscowości. Wyjechali do miasta, rodzice ich urządzili, stali się przysłowiowymi "słoikami", wpadli w nurt życia w wielkim mieście, zapomnieli o pochodzeniu, swojej miejscowości, znajomych, niekiedy i o swojej rodzinie. W wykupionych za krwawicę rodziców mieszkaniach, przyjmują rdzennych mieszkańców, którzy za pośrednictwem swoich rodziców coś znaczą w elicie sędziów, prokuratorów, adwokatów. Nie skalali się żadną pracą, żyją z dnia na dzień, zmieniają jak rękawiczki nie tylko miejsca w kawiarniach, czy restauracjach, ale także znajomych. Przyjaciół nie mają i nigdy ich mieć nie będą, bo w takiej grupie nie ma na tego rodzaju sentymenty miejsca. Tu jest twarda walka o miejsce w hierarchii, o miejsce w szeregu, tu trzeba walczyć. czym więcej krzyczysz, czym więcej obrażasz władzę i zwykłych poczciwych ludzi, tym więcej w ich mniemaniu znaczysz. Daleko masz takich ludzi, którzy wyjechali z ojczyzny z różnych powodów, gardzisz nimi i poniżasz, a czym boleśniej to robisz, tym większy poklask uzyskujesz wśród swoich kumpli. Kopiesz ich, szydzisz, a tak naprawdę niczym się od nie różnisz, mama i tata dali ci to, czego oni nie mają, czego teraz muszą się dorabiać z daleka od kraju i z utęsknieniem czekają na powrót do swoich bliskich. Czy wrócą? Jedni tak, drudzy nie i to jest normalne, prawidłowe, bo każdy ma prawo robić to, na co ma ochotę. Ale są pewne granice, których niektórzy nie przekraczają i nie chcą jej przekraczać. Dla innych nie ma tego, nie ma zakazu, wszak to jest inna elita, inna grupa, samozwańcza bo samozwańcza, ale elita. Im wolno wszystko, obrażać, wyzywać innych, lżyć i kopać leżącego, nie pozwalając mu na obronę. Gdy to próbują robić, wywalają ich ze swoich grup społecznościowych, niszczą na FB, śmiejąc się przy tym od ucha do ucha. Mają przednią zabawę. Masz robić to co oni, należeć do tego a nie innego ugrupowania, albo won z kraju. Taką "wyhodowaliśmy" sobie młodzież, takich mamy następców, z takimi przyjdzie nam obcować. Szkoda mi takich ludzi, bo życie ich nic nie nauczyło, oni nic nie umieją, nic nie rozumieją, a dać im tekst do przeczytania, to czytają tylko to, co chcą, co dla nich jest wygodne, co im jest potrzebne. Później mając w zanadrzu dwa wyrwane słowa, sieją zamęt i zgorszenie, poniżając daną osobę. Ataki są wściekłe i zajadłe, poczytajcie, posłuchajcie takich ludzi, a zobaczycie prawdziwy obraz przeciętnego Polaka. I kim my mamy się szczycić, no kim? Dobrze, że mamy jeszcze garstkę ludzi, którzy godnie nas reprezentują na arenie międzynarodowej, zmieniając nasze "paskudne" obrazki, w jeden przyzwoity duży obraz. Walka trwa i trwać będzie, bo jest podsycana przez ludzi łaknących władzy, którzy zrobią wszystko, aby ponownie po nią sięgnąć. Głupota ludzka nie ma granic, dawniej to pojęcie nieznane, teraz widoczne wszędzie i niestety stosowane wszędzie. Brak honoru, przyzwoitości, szacunku dla innych, powoduje skrajny podział wśród nas. Czy tego chcieli nasi ojcowie? Nasi bohaterowie, którzy oddawali życie za nas, bo chcieli abyśmy byli tacy jak oni? Nie staliśmy się tacy, nie szanujemy ich życia, depczemy ich szczątki wyśmiewając ich czyny. Czy przyjdzie nam kiedyś zapłacić za to? Z pewnością tak, będziemy chcieli nawrócić się, ale dla wielu będzie na to za późno. Zginiemy marnie w zapomnieniu, nikt o nas nie wspomni, tak jak i my nie wspominamy ich. (t.m.i) 

środa, 16 października 2019

"Z CHAMA NIE BĘDZIE PANA" - 16.10.2019. (417)

Tak mówi polskie przysłowie i to sprawdza się w życiu. Mamy trzeci dzień po wyborach, a "Król Europy", Przewodniczący Rady, ani myśli pogratulować PIS-owi zwycięstwa w wyborach. Dyplomata z Bożej łaski, czy tak powinien postępować prawdziwy dyplomata, człowiek honorowy i uczciwy? Najwięksi wrogowie składają sobie gratulacje, życzenia, tak przewidują protokoły dyplomatyczne i to czynią różni ludzie. Nie czyni tego tylko Donald Tusk. Na kogo on się obraził, na Kaczyńskiego, rząd, czy zwykłych ludzi. Na mnie się obraził? Za to, że głosowałem tak jak pozostałe osiem milionów Polaków za PIS-em?
Wielu Polaków na forach społecznościowych ma za złe, że przebywający poza krajem ludzie, głosują w wyborach. Różne padają argumenty i różne słowa, padają bardzo wulgarne wypowiedzi, z których ogólnie wyłania się stwierdzenie, że nie chcą aby nasza Polonia głosowała i brała czynny udział w życiu naszego kraju. Dlaczego tak mówią? Zastanawiam się nad tym, zastanawiam się dlaczego używają takiego wulgarnego słownictwa, co im zawinili ci ludzie, którzy w tej chwili przebywają z daleka od kraju. Wchodzę na ich profile i widzę samych wykształconych ludzi, jeden po studiach, drugi, trzeci po jakiejś tam aplikacji, sami menadżerowie pracujący w zagranicznych firmach, których nazwy trudno wymienić, tak są złożone i to właśnie oni tak bluzgają tym słownictwem. Zwykłego poczciwego ciężko pracującego "robola", nie uświadczysz. Sama elita i towarzyska śmietanka, przytakująca sobie po każdym obraźliwym wpisie. Dlaczego nic nie napiszą o panu Tusku, jakby nie było on też czasowo (a może na stałe) przebywa na obczyźnie. On może wtrącać się w krajowe sprawy, głosować, a zwykły człowiek z małego miasta, czy małej wioski już nie może tego robić? Takich "panów" mamy w kraju? Tak się podzielili i tak się zorganizowali, że myślą, że wszystko im wolno? A co ty panoczku i paniusiu reprezentujesz sobą, szkoły masz? Jakie? Prywatne kursy, za które zapłacili twoi rodzice? Nie wyrzucili cię z tej szkoły, przepuszczali cię z klasy do klasy, z semestru na semestr, bo brali za ciebie dotacje, pieniądze były ważniejsze niż twoja nauka i twoja wiedza. A teraz wymądrzasz się, próbując "gnoić" innych ludzi, często bardzo skromnych i uczciwych.  Wstyd.
Inna grupa ludzi, tym razem tych, którzy przebywają na obczyźnie też nie szczędzi ciętego słownictwa dla tych, którzy mają odmienne zdanie od nich, dotyczące naszego życia w Polsce. Z kolei oni mają nam za złe, że nie wybraliśmy tych, których oni by chcieli. Zarzucają nam tu w kraju, że jest nam źle, że mamy biedę, że sprzedaliśmy się za pięćset złotych i popadamy i popadniemy w skrajną nędzę. Droga Polonio Grecka, martwicie się o nas, wmawiacie nam, że PIS doprowadzi kraj do ruiny, było tak dobrze, a teraz z kraju zrobi się ruina. Zapytam się was delikatnie, kiedy wyjechaliście z Polski do tej "bogatej" Grecji, za panowania PO, czy PIS. Tak dobrze wam w tej Grecji, mam powiedzieć co wy tam robicie, co robią Polki w Niemczech, czy w innych krajach? Nie powiecie nigdy, że podcieracie tyłki tamtym ludziom, że na kolanach szorujecie ich podłogi i usługujecie im jak dawni niewolnicy usługiwali swoim panom. Czy nie lepiej wrócić i pracować tutaj w swoim kraju? Zaręczam was, nikogo tutaj nie biją, nikomu nic nie zabraniają, możecie robić i mówić, co tylko chcecie. Nie słuchajcie TVN-u i Gazety Wyborczej, przyjedzcie, zobaczcie, popytajcie. Demokracja kwitnie na całego, można krzyczeć i strajkować ile tylko będziecie chcieli i gdzie chcieli. Złotówka, nasz pieniądz, też jest warty oszczędzania go, lepiej stoi niż to wasze euro, też można kupić dużo towarów. A pensje?  Widzicie ilu Polaków jako turystów przyjeżdża do Grecji, gdyby nie było ich stać, nie widzielibyście naszych rodaków przez długie lata. Przede wszystkim nie obrażajcie tych, którzy mają odmienne zdanie od waszego, uszanujcie ich poglądy, a nie tylko wulgaryzmami chcecie go zdyskredytować. Czy chcecie iść śladami pani Jandy, która porównuje wyborców PIS do prostytutek? Mam przytoczyć innych? Chyba wystarczy to jedno nazwisko.
Kończąc, jeszcze raz powiem, z chama nikt nie zrobi pana.
(t.m.i.)

wtorek, 15 października 2019

"ZWYCIĘSTWO I CO DALEJ...? " - 15.10.2019. (416)

No właśnie, co dalej? Po wczorajszym , w miarę spokojnym dniu, dzisiaj już od rana uaktywnili się "wielbiciele" opozycji i obrońcy Polski. Sypią się jak dawniej niewybredne posty, zaczyna powracać język pogardy i nienawiści. Porażka odchodzi w zapomnienie, zaczyna się normalny dzień, dzień który znamy z przeszłości. Nie ma zastanowienia po stronie opozycji, jest w zasadzie coś innego, powolutku wychodzi wściekłość z tych, co przez cztery lata byli w opozycji i szkodzili zarówno Polsce, jak i jej mieszkańcom. Odbili senat i już zapowiadają destrukcję władzy, a zaślepienie i żądza zemsty tak ich zaślepia, że zapominają o jednym. Senat w zasadzie nic nie może za wyjątkiem spowolnienia w uchwalaniu ustaw. Każde veto senatu, można obalić zwykłą większością sejmową. A czy opozycja pomyślała o tym, że jest takie zjawisko jak przechodzenie z jednej partii do drugiej? Nie pochwalam tego, ale niestety tak jest i może to zdarzyć się w każdej chwili i pozbawić opozycję większości w senacie.
Jeżeli chodzi o zwycięzców, to nie przewiduję na początku kadencji żadnych poważnych i strategicznych ruchów. Strona rządowa nie może sobie pozwolić na to, co zapowiadało w kampanii wyborczej, a przynajmniej nie teraz, a więc reformy o znaczeniu strategicznym. Zbliżają się wybory prezydenckie i każdy nierozważny ruch, każda niepopularna decyzja, może wpłynąć negatywnie na te wybory, a PIS ma czego bronić. Rozumiem to, wiem, że reformę sądownictwa trzeba odłożyć na kilkanaście miesięcy, aby uspokoić opozycję a przede wszystkim Unię Europejska. PIS nie może od początku kadencji rozpocząć wojny z Unią, a taka na pewno będzie, gdy obóz rządowy przystąpi do obiecanej reformy sądownictwa, na którą czekają miliony Polaków. Zmiany w rządzie?
Będą, ale być może w późniejszym okresie, na razie będą zmiany kosmetyczne.Wywyższony zostanie do rangi wicepremiera dotychczasowy minister Zbigniew Ziobro. Aby udała się reforma, musi nastąpić ten awans. Premier pozostanie na stanowisku i to dość długo, na razie niczym nie zawinił, aby go zmieniać. Zresztą trzeba przyznać, że ze swojej funkcji wywiązuje się znakomicie. Opozycja też nie będzie leniuchować, o nie! Ruszy już niedługo do boju, a na pierwszy ogień pójdą nauczyciele, "uśpieni" na czas wyborów. Znów będzie przepychanka, Bóg raczy wiedzieć o co, bo nawet sami nauczyciele nie wiedzą dokładnie o co chodzi Broniarzowi. Za nimi pójdą inni? Być może, ale do Nowego Roku, nie przewiduję, żadnych poważnych ruchów, opozycja będzie się czaić i rozgrywać swoje "gierki" wewnątrz swojej partii. W sejmie też zaczną się przepychanki, zacznie się walka o przywództwo  w opozycji, gdzie mamy trzech chętnych na to stanowisko. Schetyna, Czarzasty, Zandberg, a i Kosiniak -Kamysz ostrzą sobie "ząbki" na przewodzenie sejmowej opozycji. Kto zwycięży?
Nie zapominajmy, że w Platformie Obywatelskiej za chwilę odbędą się wewnętrzne wybory i nie jest pewne, czy Pan Grzegorz pozostanie na następną kadencję. Ostatniego słowa nie powiedziały kobiety, a jest ich parę w opozycji. Czy z walki zrezygnuje pani Nowacka, Kidawa-Błońska, pani Lubnaeur, czy Kamila Gasiuk słynna "myszka agresorka". Wątpię, aby te panie odpuściły i cicho siedziały, walka więc zapowiada się nie tylko z obozem rządzącym, ale i pomiędzy sobą, a to może być zgubne dla opozycji. 
Kto jest największym przegranym? Oczywiście pan Kukiz, aż dziwię się, że tak dał się wyrolować Kosiniakowi. Został ograny jak junior przez seniora w piłce nożnej. Skoro poruszyłem temat sportowy, to chciałbym podziękować naszym siatkarzom za srebrny medal w Pucharze Świata. Stokrotne dzięki, drodzy siatkarze, daliście nam wiele radosnych chwil i po raz kolejny rozsławiliście nasz kraj na świecie. 
(t.m.i.)

poniedziałek, 14 października 2019

"DLA KOGO RADOŚĆ, DLA KOGO SMUTEK?' - 14.10.2019. (415)

No i wszystko jasne, no prawie jasne, bo wątpię aby coś znacząco się zmieniło w liczeniu głosów. Wygrało Prawo i Sprawiedliwość, to było do przewidzenia (jednak nie dla wszystkich), zastanawiano się tylko nad rozmiarem wygranej. JEST SAMODZIELNA WIĘKSZOŚĆ, można rządzić drugą kadencję.
Kiedy dzisiaj rano wszedłem na strony FB, zdębiałem, po prostu nie wierzyłem, że niektórzy tak przeżywają porażkę Platformy Obywatelskiej. Po prostu rozpacz, płacz i zgrzytanie zębów, pakowanie walizek i zamawianie biletów. Jak to dobrze, że prezydent Trump zniósł wizy do swojego kraju, bo cóż by zrobili ci zrozpaczeni członkowie PO. Teraz mają swobodę wyjazdu, dobry ten wujek zza oceanu, wiedział, kiedy to zrobić.
Przedziwny lament usłyszałem na FB, czy faktycznie tak źle jest w kraju, że nagle tyle ludzi chce wyjechać na obczyznę? Czy tutaj biją i katują ludzi? Zabraniają żyć? Czytając wpisy, odniosłem wrażenie, że tak jest, nie mogłem uwierzyć, a przecież codziennie widzę ludzi, codziennie z nimi rozmawiam, chodzę po ulicach i jakoś nijak mi nie pasuje to do tego platformerskiego lamentu. A cholera z nimi, machnąłem ręką, niech jadą, niech zabierają manatki i jadą do wujka za ocean, albo do dobrej cioci Merkel, do której mają znacznie bliżej. Może tam zaznają szczęścia, może tam będą się byczyć na kalifornijskich plażach, lub pobierać niemieckie dotacje dla uchodźców. Piękna perspektywa nadchodzącego życia, więc zawiedziony wyborco, nie marnuj tej szansy i jedź. Poradzimy sobie bez ciebie, bądź pewny, że nie będziemy za tobą płakać.
Zanim jednak pojedziesz, czy też wyjedziesz, spójrz na mapę Polski, tam nie ma miejsca na Platformę Obywatelka, wszędzie PIS i PIS, a w demokracji trzeba uszanować wolę większości. Rządy nieudaczników definitywnie zakończyły się, PIS znów samodzielnie zacznie kierować Rzeczpospolitą, a my jego wyborcy pomożemy mu w tym. Prawie połowa Polaków oddała głos na tę partię, więc też bierze poniekąd odpowiedzialność za rząd, nie chcemy aby Platforma patrzyła im na ręce, my to lepiej zrobimy, bo mamy do tego mandat.
Wiele można jeszcze pisać, ale czy warto, skoro opozycja poza biadoleniem, Bóg wie na co, nie ma nic do powiedzenia. Teraz powinni zdać sobie sprawę dlaczego tak szybko i bezpowrotnie stracili władzę, ale czy uczynią to? Nic nie wskazuje na to, nadal odgryzają się jak mogą, nadal mają "kosmiczne" plany jak tu odsunąć PIS od władzy. Czy nie pora aby pofolgować i zacząć współpracę z PRAWEM I SPRAWIEDLIWOŚCIĄ?  
(Ciężko pisać tak na gorąco, gdy człowiek ma przed oczami tych płaczących ludzi z opozycji)
(t.m.i.)

sobota, 12 października 2019

"ZAMIAST POLITYKI - NIEWYSŁANY LIST" - 12.10.2019. (414)

W...a  12.01.1965.
                             Witam. No cóż, to mój ostatni list do Ciebie, więcej nie będzie pisanych moich żali. Stało się to, co się stało, mogłem tego się spodziewać, ale czy ja taki mały, marny "gnojek" mogłem połapać się w grze, jaką zastosowałaś w stosunku do mojej osoby? Oczywiście, że nie! Zaślepiony Twoją osobą, nic nie widzący dookoła siebie, patrzyłem w Twój obraz, jak na obraz króla Jagiełły, po zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem. Zaślepiony i oślepiony "zwycięstwem" w zdobyciu Ciebie, nie widziałem co dzieje się wokół mojej osoby. A działo się nad wyraz dużo, tylko ja, Hieronim nic nie widziałem, nic nie słyszałem. Nic do mnie nie docierało, choć mówiono wiele i to o konkretnych faktach, a mimo to ja pozostawałem głuchy na te słowa.
Może i dobrze, że nie chciałem nikogo słuchać, przynajmniej przeżyłem cudowne chwile z Tobą, których nawet Ty nie możesz mi ich odebrać. Nie masz takiej mocy, aby sprawić we mnie zmianę abym zapomniał o nas. Tego nie mogę uczynić, wiem, że będziesz chciała wymazać mnie ze swojej pamięci, możesz to uczynić, masz do tego prawo, ale czy będziesz się z tym dobrze czuła? Jakie zachowasz wspomnienia z lat młodzieńczych, no jakie? Szkołę, praktykę, sublokatorkę, paru chłopaków, z którymi chodziłaś na dyskoteki? Tylko tyle? Tylko to zostanie ci na starość i na długie wieczory, kiedy siedząc w ciszy będziesz chciała wrócić do tego, co tak szybko nam uciekło. Co wówczas  wspomniesz? No co? Bo ja w przeciwieństwie do Ciebie zachowałem wszystkie chwile spędzone z Tobą, nawet te złe, nie, nie wyrzucam ich z siebie. Wręcz przeciwnie, spodziewam się, że w przyszłości zaowocują, kiedy ponownie spotkam inną dziewczynę i wówczas może uchronią mnie przed takim końcem, jaki ma miejsce w przypadku nas dwojga. Może nie będę się tak angażował jak teraz?
Nie wiem. Justynko, bardzo mnie zabolały Twoje słowa o mnie, nie zasłużyłem na nie i nie miałaś prawa ich wypowiadać. Czyż tak bardzo mnie znałaś? Sama mówiłaś wielokrotnie, że w ogóle mnie nie znasz i miałaś rację. Ja byłem tu, ty byłaś w moim mieście, daleko, a zarazem blisko, tylko zależy jak dla kogo. Dla mnie byłaś blisko, bo bez przerwy Twoje miejsce było w moim sercu, a to znaczyło, że jesteś wszędzie tam, gdzie i ja. Ty nie przyjęłaś mnie do swojego serca, trudno, moja rozpacz minie, musi. Może jeszcze kiedyś się spotkamy, a może i nie, ale zawsze będę Cię dobrze wspominał, choć prawdę mówiąc, powinienem Twój obraz wyrzucić z serca na śmietnik i nigdy nie spoglądać na miejsce, w którym leży to zdjęcie. Wiedziałaś, że to moja pierwsza miłość, prawdziwa, czysta, niczym nie skalana ani zabrudzona. Nie nauczyłaś mnie niczego, co powinienem zapamiętać i zachować w sobie. Niczego!
Odrzuciłaś ją i podeptałaś, bawiłaś się moim uczuciem jak wyrafinowany zawodnik na boisku, a ja ślepy na wszystko, wierzyłem i nadal wierzę w piękno miłości. Ty nie umiesz tak kochać jak ja, nie będę Cię osądzał, to Twoja sprawa, ale ja nigdy nie zrezygnuję ze szczerego kochania, takiego prawdziwego, naturalnego i opartego na zaufaniu drugiej osoby, osoby obojętnie jakiej, brzydkiej, ładnej, małej czy wysokiej, ale umiejącej i chcącej właśnie takiej miłości, jaką ja jej zaoferuję. Może znajdę jeszcze taką duszyczkę, która pokocha mnie, nie za wygląd, nie za wykształcenie, ale za moją osobowość, moje spojrzenie na świat i to co nas otacza. Może będzie taką romantyczką jak ja?
Czy warto jeszcze coś pisać do Ciebie? Mam żal, zresztą kto go nie ma, gdy rozstanie następuje tak nagle, bez słowa wyjaśnienia, czuję  się oszukany, bardzo oszukany. Ale tak się płaci "frycowe", gdy wchodzi się w dorosłe życie. Jeszcze człowiek nie zadomowił się w nim na dobre, a już dostał porządnego "kopniaka" w pośladek. Czy tak musiało być? Właśnie tego nie mogę zrozumieć i to mnie boli najbardziej. Zły jestem na siebie, na Ciebie i na cały świat. Nie byłem i nadal nie jestem przygotowany na życie w takim dorosłym świecie. Czy zdobywanie doświadczenia musi być takie bolesne? Nie ma żadnej litości? Choć odrobinę?
Justynko, nie będę walczył o Ciebie, choć to pisanie pokazuje zupełnie co innego, ale mówię poważnie - nie będę. Wolę cierpieć, konać, płakać, ale nie będę skomlał przy twoich stopach i prosił Cię o powrót, mam swoją ambicję i swój honor, zniosę ten ból. Będzie z pewnością ciężko, ale sama napisałaś mi w liście, że "czas leczy rany". Tak, to prawda, przeżyłem gorsze tragedie, to przeżyję i to rozstanie, które nie jest tragedią i nią nie może być w moim życiu.
W tym roku kończę szkołę, może wrócę do domu, może wyjadę w świat, może się spotkamy, a może i nie, chociaż ten świat mimo wszystkiego jest jednak mały i wszystko możliwe, że natrafimy na siebie. Będziesz miała odwagę spojrzeć mi w oczy?
 Bo ja tak! Wiele mógłbym jeszcze napisać, ale czy warto? Czy warto pisać do Ciebie to co ja przeżywałem, skoro Ty wszystko wyrzuciłaś z siebie, a ten list wyrzucisz bez żadnych skrupułów do kuchennego kosza na śmieci. Nie chcę pisać, bo pomyślisz, że próbuję przemówić Ci do sumienia, a ja tego naprawdę nie chcę zrobić. Po prostu już nie mógłbym oczekiwać od Ciebie prawdziwej miłości, mimo iż Ty byś zaklinała się na wszystkie świętości, że właśnie ona taka jest. Nigdy nie będzie i choć jestem taki młody, to jednak wiele zrozumiałem. Nauczyła mnie czegoś ta znajomość z Tobą, będę o tym pamiętał, ale będę pamiętał też o wybaczaniu, ale nie Tobie. Może gdybyśmy byli starsi, to wówczas mógłbym wybaczyć Ci tę Twoją grę, bo być może i sam bym w niej uczestniczył. Ale ja nie uczestniczyłem, nie grałem, to mną grano i bawiono się. No cóż, tak bywa w życiu. 
Będę kończył, a na koniec chcę Ci powiedzieć, że nigdy nie wspomnę nikomu o naszej znajomości, a gdy wspomnę, zawsze będę mówił o Tobie dobrze. A Ty o mnie? Będzie Ciebie stać na to, co mnie?
Żegnaj... żegnaj Ty pierwsza moja miłości i kiedyś, kiedyś, wspomnij mnie. Chyba mimo wszystko zasłużyłem na to wspomnienie. Twój, o przepraszam, już nie Twój Hieronim.
W...a 12.01.1965r.
(t.m.i.)

czwartek, 10 października 2019

"WRESZCIE NASTANIE CISZA" - 11.10.2019. (413)

Mamy nagrodę Nobla w literaturze, to już piąta postać polska, odznaczona w dziedzinie literatury. Zaszczytu odebrania tej prestiżowej nagrody dostąpiła pani Olga Tokarczuk. Znana pisarka, ale czy lubiana przez Polaków? Opinie są podzielone, nie wszyscy ją lubią, nie wszyscy czytają jej książki, gdyż autorka kilkoma swoimi wypowiedziami podzieliła Polaków. Jak z tego wynika nie tylko politycy nas dzielą, ale i zdobywcy tak prestiżowych nagród, jak wspomniana autorka. Jej słowa, że Polacy to właściciele niewolników i że Polacy mordowali Żydów, nie napawają niektórych miłością do niej. Ale nie wracajmy do tego, cieszmy się, że mamy kolejną nagrodę i że nagrodę tę zdobyła nasza rodaczka.
Kampania wyborcza zmierza ku końcowi, jeszcze parę godzin i wszyscy powinniśmy zaprzestać pisać o politykach. Czy wszyscy wytrzymają ten nakaz i nie złamią ciszy? Wątpię, każdego roku zdarzają się wypadki łamania, więc dlaczego w tym roku ma być inaczej? Nie będzie i wszyscy z tym się liczymy. Trudna była ta kampania i prawdę powiedziawszy mam jej dość, słyszałem, że w Anglii, dużo ludzi idzie na wybory, ciekawy jestem, czy frekwencja będzie duża czy mała w Grecji, w Atenach. Czy wszyscy poczują się Polakami? Powinni oddać swój głos, aby później nie mówić, że nieodpowiednia partia rządzi krajem. Chcą aby rządzili ich przedstawiciele? Ambasada zaprasza, bo chyba tam będzie urna wyborcza. Naprawdę warto skorzystać z tego zaproszenia i pójść do wyborów, po drodze można wziąć sąsiada, lub sąsiadkę, będzie raźniej.
Rozmawiałem telefonicznie ze znajomym, który mieszka w Londynie i zapytałem go czy idzie na wybory. "Oczywiście, że idę - odpowiedział - muszę, wracam niedługo do kraju i chcę aby rządziła moja partia. Muszę wykonać ten ruch, aby później nie mówić, że nie wybrałem tych co chciałem".
"A ci co nie myślą wracać"? - nieśmiało spytałem. "O, ci to nie powinni się do niczego wtrącać, zwłaszcza do tych, którzy o tym rozmawiają". Boże, jak ja bym chciał, aby tak było, aby ci co nie zamierzają wracać, nie blokowali swoimi niemądrymi, często szyderczymi wpisami, tych, którzy chcą wracać do takiej Polski, jaką sobie wybierają. Szkoda, że nie wszyscy tak myślą jak ja i wielu podobnych mi Polaków. Przecież raz na cztery lata, możemy zrobić to, czego później nie będziemy mogli. Mamy wpływ na władzę, mamy wpływ na Polskę w jakim kierunku pójdzie, od nas zależy czy będziemy żyć w demokracji, czy tylko będziemy o niej czytać. Umocnimy dobre kierunki rozwoju kraju, czy zaprzepaścimy pracę naszych ojców, braci czy znajomych. To już za kilka, kilkanaście godzin stanie się faktem.
Siatkarze, grają jak z nut, brawo chłopcy. Jestem pewien, że będzie medal, pytanie tylko jakiego koloru, ale będzie na pewno. Dzisiaj nad ranem rozgromili kolejnego potentata do medalu - Australię 3:0, a w trzecim secie wręcz ośmieszyli rywali. Tak trzymać chłopcy, cała Polska jest z wami. Piłkarze, ci nożni zagrali z reprezentacją Łotwy, spodziewałem się bardziej zaciętego meczu, tak nie było, wygraliśmy trzy do zera, wynik cieszy, gra mniej. Przed nami jednak jeszcze ciężkie mecze, czy zdobędziemy kolejne punkty?
(t.m.i.)

środa, 9 października 2019

"DZISIAJ ULGOWO -10.10.2019. (412)

Pogoda we Wrocławiu poprawia się z godziny na godzinę, coraz cieplej, jest też słoneczko. W Grecji też zapewne ciepło, to nie to co u nas, ale co tam nam się równać do tamtego klimatu. Wspomniałem o tym, bo właśnie dzisiaj z wyspy Zakintos wraca kuzynka z córką i małym wnukiem. Odwiedzają Grecję każdego roku, tym razem spytały o radę mnie. Gdzie jechać, jakie wybrać miejsce, bo tak dużo zwiedziły już miejsc w Grecji, że chciały jakiejś odmiany, jakiegoś miejsca ciekawego a ładnego. Wybrałem dla nich Kefalonię i Zakintos, wyspy leżące opodal siebie, nieduże, ale piękne. Kefalonię, a zwłaszcza Argostoli znam dość dobrze, byłem tam wielokrotnie, podoba mi się, ale nie chciałem na siłę narzucać tej wyspy moim kuzynkom. Jako alternatywę poleciłem Zakintos, tam nie byłem, ale wiele słyszałem i czytałem na jej temat. Jutro dowiem się szczegółów, mam nadzieję, że przypadła do gustu kuzynkom wspomniana wyspa.
Nie wypada nie wspomnieć o najbliższym sąsiedzie Grecji, Turcji, własnie ten kraj rozpoczął działania wojenne na Bliskim Wschodzie, w Syrii. Grecja leży w tym rejonie, wprawdzie nie bezpośrednio w rejonie walk, ale chyba powinna być zaniepokojona poczynaniami swojego sąsiada. Chyba Grecy zdają sobie sprawę z zagrożenia jakie powstaje obok nich. Nie mam telewizji greckiej, Polacy mieszkający w tym kraju, z pewnością zwrócą uwagę na ten fakt, chyba, że znów (niektórzy) powiedzą, że to ich nie obchodzi. A powinno, bo to interesuje cały świat, Polskę również.
(t.m.i.)

"JESZCZE O GRECKICH EMIGRANTACH" - 09.10.2019. (411)

Być może będzie to mój ostatni wpis w tej grupie społecznej, może mnie wywalą, może nie, ale zanim to zrobią niech przeczytają.
Mieszkałem w Grecji od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia przez dwadzieścia lat z rodziną. Wyjechaliśmy z Polski w czasach, w których niektórzy nie wiedzieli, że takie państwo istnieje, nawet nie było ich na świecie, kiedy my przecieraliśmy dla nich ten szlak. Różni ludzie trafili tutaj, dobrzy i źli, ale jakoś wspólnie próbowaliśmy żyć w zgodzie, co nie zawsze się udawało. Był wyzysk jednych przez drugich, ale była też solidarna pomoc, ludzi o dobrych sercach było więcej, a naszym takim azylowym miejscem, gdzie nie ruszała nas grecka policja, był teren polskiego kościoła. Tutaj gromadziliśmy się w trudnych chwilach, tutaj pomagaliśmy sobie, tutaj zawieraliśmy znajomości, tutaj wymienialiśmy się wiadomościami. Ze stanu wojennego, (prawie wszyscy go przeżyli w Polsce), wpadliśmy w drugi stan wojenny, trochę łagodniejszy, ale jednak dający się nam poważnie we znaki. Nie wiem, czy dzisiejsi emigranci znają słowo "deport", czy "łapanka", może tylko ze słownika, z filmu? My, to znamy i pamiętać będziemy do końca naszych dni, bo wychodząc z domu, nigdy nie byliśmy pewni czy do niego wrócimy, czy zobaczymy jeszcze męża, żonę, dziecko, czy znajomego. Jechało się do pracy z "duszą" na ramieniu, Omonię omijało się z daleka, inne place również, ale wielu, w tym ja, musiałem jeździć tą drogą. Musiałem i jakoś mi się udawało, jakoś omijały mnie łapanki, choć często musiałem się tłumaczyć, miałem jednak szczęście. Wielu tego szczęścia nie miało. Trudno było kogoś wyciągnąć z Aleksandras, ale chodziło się tam i uwięzionym pomagało się jak tylko mogło, a oni potrzebowali tej pomocy. Wiele było deportów, jedni po tym wracali, inni już na stałe pozostawali w Polsce. Żyliśmy w ciężkich warunkach, to nie to co dzisiaj, gdy teraźniejsi emigranci mają wszystko, mieszkania, pokoje, spokój. My nie mieliśmy tego, żyliśmy po kilkunastu w jednym pokoju, niekiedy w jednym łóżku, bo nie było nas stać na mieszkanie. Przede wszystkim jednak każdy chciał zaoszczędzić trochę drachm, aby móc wymienić na dolary i wysłać do kraju. My przyjechaliśmy za chlebem, za pieniądzem, za drachmą, a później za eurem. Ciężko nam było, bo wśród nas byli tacy, jak ci, którzy tak bezpardonowo o mnie piszą i atakują. Byli i tacy, którzy kapowali nas przed policją, przed Grekami, wykorzystywali nas w pracy, na mieszkaniach, w sklepie, po prostu wszędzie. Jedni sobie na to pozwalali, inni nie, toczyły się wojny pomiędzy ludźmi, ale na szczęście tych nieprzyjaznych ludzi była garstka. Zwyciężyli ci dobrzy.
"Sklep Polski" - był jeden, tutaj przychodziliśmy po gazety, książki, kasety video, kosmetyki, po pomoc i po porady, których pracujące panie nam nie szczędziły. (właścicielka była żoną Greka) Tutaj raz w tygodniu przyjeżdżaliśmy po gazetę "POLONIA", czy "KURIER ATEŃSKI" nawet z odległych dzielnic. Ryzykowaliśmy złapaniem przez policję, ale jechaliśmy po te gazety, aby dowiedzieć się o Polsce, o tym co dzieje się w Grecji, łaknęliśmy tych wiadomości, bo niekiedy były to jedyne wiadomości jakie otrzymywaliśmy. Nie było telefonów komórkowych, nie było komputerów, były tylko gazety i spotkania pod kościołem, gdzie mogliśmy porozmawiać jak Polak z Polakiem. Czy dzisiejsi emigranci wiedzą jak kupowało się prace (teraz słyszałem też to się praktykuje), mieszkania? Były ogłoszenia, były anonse, Polak, Polakowi sprzedawał nie swoje rzeczy. Ogłoszenia typu sprzedam mieszkania kolekcjonuję do dzisiaj, jak i gazety z tamtego okresu, są dla mnie pamiątkami mojej gehenny jaką przeżyłem mieszkając tutaj przez dwadzieścia lat. Wielu takich cwaniaczków sprzedających mieszkania "nawróciłem" na dobrą drogę. Pamiętam zaangażowanie się ludzi w sprawy nasze, naszych rodzin, naszych przyjaciół, dużo pomogli tacy ludzie, ludzie bezimienni, którzy swą pomoc ofiarowywali z głębi serca, nie żądali za nią żadnych profitów. Pamiętam składki dla ludzi bezdomnych, okradzionych, deportowanych i niech nikt nie myśli, że pomagała nam ambasada. Niech zapomni o tym, bo ambasada nigdy nikogo nie wyciągnęła z celi na Aleksandras, lub pomogła powrócić do kraju. Tego nie było, chyba, że swojego jakiegoś prominentnego działacza. My zdani byliśmy tylko na siebie i swoich ziomków. Do dzisiaj wspominam ludzi którzy mi pomogli, którzy pomogli mojej rodzinie, nie znam ich nazwisk, operowaliśmy tylko imionami i mogę wymienić, że było dużo Jacków, Zbyszków, Józków itd. Było ich dużo. Pamiętam i będę o nich pamiętał, ale też będę pamiętał o tych, którzy moim i innych kosztem chcieli się w krótkim czasie wzbogacić, a niestety było ich wielu. Wspomnienia jednak dobre przeważają. Do dzisiaj utrzymuję kontakty, z tymi co pozostali w Grecji, piszemy, dzwonimy, odwiedzamy się tutaj w Polsce i tam w Grecji, w Atenach, czy innym mieście. Ciężkie życie zbliżyło nas, wiemy co to była bieda, strach i obawa o każdy dzień, o każdą godzinę. Przeżyliśmy to i szanujemy siebie nawzajem, bo nic tak człowieka nie łączy jak wspólna sprawa, wspólne dążenie do celu, do przeżycia, do dobrobytu. Czy takie "coś" istnieje w dzisiejszej greckiej społeczności? Proszę się nie obrazić, ale po wpisach na waszym portalu, mam pewność, że takiego czegoś nie ma i chyba nie będzie. Przeczytajcie wczorajsze wpisy na temat jednej pani, która źle napisała słowo "autobus". Afera według niektórych, wypominanie nieuctwa, czy to powinno być na waszej stronie społecznościowej. Co taki "gościu" reprezentuje sobą, że tak poucza panią, która pisze, jak pisze, lepiej nie umie i chyba już nie będzie umiała. Trzeba się z niej śmiać? Dawniej nikomu nie przeszkadzała gwara śląska, kaszubska, czy białostocka, to był Polak i to był Polak. Ten pan dzieli nas, a jutro być może pojedzie na lotnisko i będzie czekał na taką panią, aby przywieźć ją do Aten za sześćdziesiąt czy więcej euro. Wówczas mu nie będzie przeszkadzało, że mówi tak, czy siak, czy pisze tak, czy inaczej. Pieniądze zasłonią wszystko, a później w wolnej chwili, znów siądzie przy komputerze i będzie wyłapywał takich roztargnionych ludzi. Świat się zmienił, przyszła łatwizna, dobrobyt, lenistwo i niestety duchowa pustka. Serdecznie chciałbym na koniec pozdrowić dawnych znajomych z klubu piłkarskiego "Panpolonikos", nasze wspólne mecze i wspólne wyjazdy na "Polonijne Igrzyska" w Polsce, pozostaną na długo w pamięci. To nas łączyło i łączy nadal, to były piękne dni, choć niekiedy okupione łzami. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli mi, mojej rodzinie, nie zapomniałem o was, pamiętam i będę pamiętał, a mój dom, tutaj w Polsce jest zawsze dla was otwarty.
Oczywiście nie napisałem o wszystkim, to jest niemożliwe, na to trzeba czasu i wielu stron tego bloga, a i książka chyba by nie wystarczyła aby to wszystko opisać. Przepraszam jeżeli kogoś uraziłem, mam wrażenie, że tego nie uczyniłem, ale.... (t.m.i.)

wtorek, 8 października 2019

"NIE UWIERZYCIE, ALE TO STAŁO SIĘ... " - 08.10.2019. (410)

...w służbie zdrowia, w Wojewódzkim szpitalu przy ul. Kamieńskiego we Wrocławiu. Zaczęło się jednak niezbyt obiecująco, bo... Jak zwykle było do tej pory, chciałem zamówić Transport Sanitarny na przewóz mnie do wspomnianego szpitala na badania, lecz odmówiono mi. Pani dyspozytorka oświadczyła, że zlecenie na przewóz wystawia specjalista, a nie lekarz rodzinny, a po drugie taki transport należy mi się raz na dwa lata. Powtarzam, aby wszyscy zrozumieli: "Raz na dwa lata", komentarz chyba zbyteczny. Nie udało mi się jej przekonać, musiałem zrezygnować z transportu państwowego (na który płacę podatki) i pojechać prywatnym, co uczyniłem. Teraz opiszę krok po kroku, czynność za czynnością jaką wykonałem, będzie to trochę przydługie, ale aby dać pełny obraz muszę tak zrobić.
W głównym holu, dużo ludzi do rejestracji, ale jest kilka okienek, idę dalej, mam skierowanie na USG serca więc udaję się do pracowni. Zaskoczenie, ani jednej osoby, spojrzałem pytająco na żonę (jest ze mną i też bada się) zamknięte dzisiaj, zdawał się mówić mój wzrok. Żona zapukała, drzwi otworzyły się i ... Badanie trwa około trzydziestu minut, łącznie z rozbieraniem się i czekaniem na wynik. Poszło szybko, następne badanie mieliśmy tuż obok, w pracowni EKG. Zastanawiałem się po co EKG, skoro mam USG, no ale skoro lekarz kazał...
Też pustki, ale gabinet nieczynny, przerwa, nie ma kartki, powiedział to nam wychodzący pacjent z gabinetu. Pewnie kawka będzie, zażartowała moja żona, a ja spojrzałem na zegarek. Dwadzieścia po jedenastej. Poczekamy - postanowiłem. Ledwo usiadłem na krzesełku, pielęgniarz przyprowadził pod drzwi pokoju siedmiu pacjentów z oddziału urologicznego na badanie EKG. Wiedziałem co się stanie, będzie trzeba czekać, a ja przecież mam jeszcze tyle badań. Pani pielęgniarka zaczęła obsługiwać, nie wytrzymałem, wtrąciłem swoje zdanie, zaczęła się sprzeczka, a ja tylko chciałem, aby badanie trwało inaczej. Raz pacjent wchodzi, raz osoba "cywilna" czyli ja. Udało się, choć nie bez oporu samych pacjentów i pani obsługującej EKG. Zastanawiałem się gdzie tak spieszą się ci pacjenci, do swojego ciepłego łóżeczka, na pogaduszki z kumplami na sali? (zaznaczam, że wszyscy chodzący, uśmiechnięci) Zrobiłem to badanie, nie trwało długo więc udałem się do lekarza na wizytę w przychodni. Tu obowiązują numerki, zdążyłem, mój jeszcze nie wyczytano, byłem następny.
W gabinecie brak mojej prowadzącej lekarki, jest jakaś nowa, młoda, stażystka? Nie, pracuje już od pięciu lat w szpitalu, przymierza się do pracy w przychodni. Rozpoczyna badanie, które przebiega dobrze, szybko i tak, jakby to prowadziła moja lekarka, nie może jednak podjąć żadnej decyzji w sprawie leczenia, to należy do kompetencji mojej lekarki. Przyszła pani doktor, w skrócie streściłem to co powiedziałem pierwszej lekarce, obie panie porozmawiały i prowadząca pani doktor zaleciła leczenie. Jak na złość w tym momencie "zawiesił" się komputer, nic nie można napisać, stanęliśmy w martwym punkcie. Na szczęście awaria nie trwała długo. Ktoś kiedyś powiedział, że lekarze mają dużo papierkowej roboty, przyjrzałem się temu. Pani doktor zapisywała wszystko na komputerze, moja koperta chorobowa leżała nieruszona na stole, nic nie wpisywała pani doktór, no bo i po co, skoro uwiecznione jest wszystko w komputerze. Pamiętacie dawne wizyty, lekarz nie wypełniał papierków? Ależ wypełniał, cały wywiad chorobowy, wszystkie leki, wszystkie diagnozy wpisywał ręcznie piórem, czy długopisem na karcie chorobowej i chował to do wspomnianej koperty. Teraz robi to szybciej na komputerze, do koperty nic nie chowa, chyba, że jakieś wyniki badań, z których dyżurująca pielęgniarka robi ksero. Żona i ja dostaliśmy skierowania, żona na SOR, ja do innego specjalisty.
Na SOR tylko trzy, cztery osoby, tak mało? Reszta umarła czekając na przyjęcie? Nie do wiary! SOR jednak nie przyjął żony, skierował prosto na oddział, znów więc powrót do szpitala i jazda windą na odział angiologiczny. Pierwszy raz znalazłem się tutaj, cisza, spokój, w holu głównym wyłączone światła, panuje półmrok, nie ma ludzi. Lekarze dyżurni szybko uwinęli się z nami, (żona miała skierowanie do szpitala), zrobiono USG nóg, założono opatrunki i odesłano do domu. Bogu dzięki, a już się martwiłem. Mnie również zrobiono USG, przepisano stosowne leki i odesłano do domu. Odetchnąłem z ulgą, nawet usiadłem sobie w pustym holu oddziału angiologicznego na krzesełku i przeglądałem lekarskie dokumenty. Nie wierzyłem, że wszystko udało mi się załatwić w jednym dniu, w ciągu kilku godzin... Dochodziła piętnasta...Personel szpitalny opuszcza swoje miejsce pracy, ja też wolnym krokiem ruszyłem do domu. (t.m.i.)

(Wygląda to na nieprawdopodobną sytuację, ale kto nie wierzy niech się skontaktuje ze mną, pokażę mu wszystkie dokumenty które udało mi się załatwić w dniu wczorajszym. Ile więc jest prawdy w stwierdzeniach opozycji, że ludzie umierają na sorach? Zdarzają się takie przypadki, nie neguję tego, bo to zdarza się w domu, w parku na ulicy. Szczęśliwy miałem wczorajszy dzień, niebawem opiszę wam jak przyjęto mnie w szpitalu w Grajewie i jak potraktowano. Zobaczycie różnicę i to bardzo dużą)

niedziela, 6 października 2019

"POCZĄTEK KOŃCA PLATFORMY? - 07.10.2019. (409)

Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce zakończone. Wczoraj do naszego dorobku medalowego nasza sztafeta 4x400 metrów dorzuciła kolejny medal, tym razem srebrny i poprawiony Rekord Polski, aż o trzy sekundy. Wspaniałe są nasze dziewczyny nazwane przez kibiców "aniołkami", wspaniale walczyły i wspaniale rozsławiły nasz kraj. Nie zawiódł też M. Lewandowski, który do swojego dorobku dorzucił brązowy medal. Na ocenę całych mistrzostw przyjdzie czas, na razie cieszmy się tym co mamy i wracającą ekipę naszych zawodników powitajmy radośnie na polskiej ziemi. Aby cieszyć się w pełni z wyników naszych sportowców, muszę jeszcze wspomnieć o mojej ulubionej dyscyplinie sportowej, czyli żużlu i tu mamy Mistrza Świata w osobie pana Zmarzlika z Gorzowa Wielkopolskiego. Siatkarze również przysparzają nam wiele radości, ale o nich kiedy indziej, ich turniej jeszcze trwa.
Sport, sportem, ale pora wrócić na ziemię i powiedzieć co dzieje się tutaj, tutaj w kraju, a nie w dalekim Katarze, a dzieje się nie najlepiej. Wczoraj pokazano nam kolejne taśmy Neumanna i te taśmy chciałbym aby obejrzeli sobie moi krytycy z Grecji, którzy jak się przekonałem żyją w jakimś bajkowym świecie, w jakimś oderwaniu od rzeczywistości. No cóż, Grecja daleko, nie dociera tam nasza telewizja, nie dociera prasa, nie docierają żadne wiadomości. Wyjechali panowie i panie za pracą i tak tam ciężko pracują, że nie mają chwili wytchnienia, aby pomyśleć o kraju i co w nim się dzieje. Wolę już Polonię Amerykańską, z którą mam kontakt, która bardzo interesuje się polskimi sprawami. Uczestniczą w życiu Polaków, są z nimi, a emigranci greccy? Poczytajcie ich portale, to sami się przekonacie. Szkoda, że nie ma jak ich poinformować o tym co dzieje się w kraju, bo gdyby tak odsłuchali ostatnie taśmy Neumanna, to może by zrozumieli jacy ludzie nami rządzili i jacy ludzie chcą nami rządzić. Ale nie wszyscy chcą tego słuchać, nie wszyscy chcą to wiedzieć, nie wszyscy chcą słyszeć słowa Wałęsy, wypowiedziane na wczorajszej Konwencji Platformy Obywatelskiej. Im jest dobrze i nadal chcą aby było tak jak dawniej. Ale zostawmy tych emigrantów, niech żyją sobie spokojnie w Grecji i zarabiają na swoje emerytury, na swoje życie i cieszą się ciepłym klimatem śródziemnomorskim.
Taśmy Neumana pozostawię w na razie w spokoju, bolą, ale jeszcze więcej boli mnie wystąpienie Wałęsy i jego przemówienie. Nazwać Kornela Morawieckiego zdrajcą, dzień po złożeniu go w mogile, jest haniebne. Czy ten człowiek już tak upadł moralnie, że nie wie co mówi? Czy ci ludzie z Platformy nie wiedzieli kogo zapraszają? No cóż, jedni warci drugiego. Zamiast otoczyć go opieką lekarską, oni go ciągają po jakiś wiecach politycznych i jeszcze biją mu brawo, gdy ten w perfidny sposób obraża już nie tylko rodzinę zmarłego, ale wszystkich tych którzy należeli do Walczącej  i nas zwykłych Polaków. Nie potrafią nawet zareagować na jego wystąpienie, nie potrafią odciąć się od jego słów, skrytykować go, Boże, co ja wypisuję, oni mu jeszcze klaszczą, poklepują po ramionach, uśmiechają się do niego. Gdzie my żyjemy, czyż nie ma w nas odrobiny przyzwoitości? Nie, nie ma, a pokazują to dobitnie opublikowane taśmy, do których jeszcze powrócę. (t.m.i.)

"ZNÓW AWANTURA W STUDIO" - 06.10.2019. (408)

Wczoraj pożegnaliśmy i odprowadziliśmy na Wojskowe Powązki, Kornela Morawieckiego, założyciela Solidarności Walczącej. Przejmujące przemówienie nad otwartą mogiłą wygłosił jego syn - Mateusz Morawiecki, z trudem powstrzymywano łzy. Odszedł od nas człowiek prawy, będzie go nam brakowało. Spoczywaj w Pokoju.
Jak zwykle w sobotę spotkaliśmy się z Magdaleną Ogórek w jej programie "Studio Polska" i jak tydzień temu (pisałem o tym) znów wybuchła awantura, zapoczątkowana przez zwolenników Konfederacji. To nie pierwszy raz, gdy członkowie tej partii zakłócają porządek programu, dlaczego to czynią? Co chcą osiągnąć? Tego nie wiem, może coś przegapiłem? Bo o zabawę chyba w tym wszystkim nie chodzi.
Do burzliwego nastroju w studio, dostosowali się również niektórzy pozostali goście, tym razem do wybryków dołączyli przedstawiciele różnych odłamów lewicy, ale tak ogólnie wszyscy spod jednego znaku, czyli Lewicy. Tak jak w poprzednim tygodniu i jeszcze w poprzednim, pierwsze skrzypce siania zamętu dzierżył w dłoni najbardziej znienawidzony uczestnik tego programu, Rafał Lipski. Pisałem o nim w tamtą sobotę, teraz nie zamierzam o nim wspominać, o chamach niestety się nie pisze. Świadomie używam słowa "cham", bo ci co oglądają ten program, z pewnością użyliby bardziej stosownego słowa na określenie tego człowieka. Zaskoczył mnie pan w czerwonej koszuli (tak o nim pisałem w ubiegłą sobotę), który swoim zachowaniem dorównał panu Lipskiemu i czując się chyba współwinnym całej tej awantury, razem z nim opuścił studio. Za nimi, jak straż przyboczna wyszły panie w czerwonych koszulach, sympatyczki pana Piotra Ikonowicza. Program został zakończony.
Czy warto pisać coś więcej? Zastanawiam się nad tym, dochodzę jednak do wniosku, że nie warto robić przedwyborczej reklamy gościom z partii Konfederacja i Lewica. Nisko upadliśmy jako ludzie, czołgamy się w oparach absurdu i zatracamy resztki naszego honoru, wychowania i godności. Co się dzieje z ludźmi, poniekąd wykształconych, na stanowiskach, młodych mających całe życie przed sobą, że tak podle zachowują się przed liczną publicznością. Chcą chwały i poklasku? Nie tędy droga drodzy panowie i panie, nie tędy. Tak daleko nie zawędrujecie, nie osiągnięcie nic, a na starość gorzko będziecie żałować swych niecnych wybryków przed obliczem rzeszy Polaków. Wstyd panowie, wstyd panie, stracić godność jest bardzo łatwo, odbudować zaufanie wśród ludzi niezwykle trudno, zapomnieliście o tym, ale to wasza sprawa. ja wam - wybaczcie - ale w tym nie pomogę. Wypijcie to "piwo", które sobie nawarzyliście, SAMI! (t.m.i.)  

sobota, 5 października 2019

"PRAWDZIWE OBLICZE PLATFORMY" - 05.10.2019. (407)

Przyznam się wam, że nie wiem jak zabrać się do napisania dzisiaj paru słów. W pamięci mam wczorajszy dzień i szokującą wiadomość o taśmach Neumanna. Wiedziałem, że dobry z niego "gagatek", wiedziałem do czego jest zdolny, ale przyznam się wam, że zaskoczył mnie jedną wiadomością, jednym stwierdzenie. Ich są Niezawisłe Sądy! Runęło we mnie wszystko, zawaliło się, zacząłem bardzo żałować, że reforma nie została dokończona, że została odroczona na jakiś czas, mam nadzieję, że bardzo krótki. Jasne stały się przesłanki jakimi kierowała się opozycja, jasne stały się wycieczki do Brukseli, jasne były spotkania opozycji z sędziowską kastą. Dużo ludzi wiedziało o tym, ale nikt nic nie mógł zrobić, a niechcący opozycji pomógł prezydent Andrzej Duda wetując ustawę o sądach. Przeżyliśmy to, PIS szedł małymi kroczkami do przodu, starał się reformować, ale na przeszkodzie stanęła silna totalna opozycja i jeszcze silniejsza Unia Europejska. Wycieczki do Brukseli czołowych przywódców opozycji stały się codziennością, doniesienia, oskarżenia odbijały się na każdym z nas, sądy nieformalnie zaczęły strajkować. Ślamazarne rozprawy, niezrozumiałe i szokujące wyroki stały się codziennością, do tego niesamowita nagonka zwolenników Platformy na pozostałych ludzi. Jedno muszę przyznać opozycji, znakomicie potrafili i nadal potrafią walczyć o zniekształcenie prawdy, wychowali sobie zastępy trolli, którzy dzień i noc na portalach społecznościowych wciskali nam nieprawdę. O dziwo, zyskiwali rzesze zwolenników, sam wielokrotnie zostałem przez nich obdarty z człowieczej godności. Robili to sprytnie, dużo ludzi uwierzyło im, że to wszystko wina PIS-u, niechęć do tej partii rosła i przybierała na sile. Nie mieli umiaru i to się zemściło, bańka mydlana pękła, wczoraj wyszły na jaw szokujące fakty. Platforma była i jest w komitywie z wymiarem sprawiedliwości, czyli z sędziami wszystkich sądów. Wczoraj usłyszeliśmy prawdę, jest ona szokująca dla nas, ale nie dla nich. Oni nic sobie z tego nie robią, odwracają kota ogonem, dziennikarze TVN-u bronią ich (red. Morozowski), a czołowi przywódcy Platformy nie widzą w tym nic złego. Szok dla mnie, szok dla wielu ludzi. Wczoraj na FB cisza, trolle z Platformy zamilkli, ale pytanie na jak długo? Może niektórzy wielbiciele tego ugrupowania zrozumieli swój błąd i pójdą drogą którą wytycza im Prawo i Sprawiedliwość, a nie mafijne ugrupowanie. Mam nadzieję, że po wygraniu wyborów, Prawo i Sprawiedliwość, weźmie się ze zdwojoną siłą za ten mafijny układ i wreszcie przywróci ład i porządek w kraju, a nam zabezpieczy spokojne życie w otoczeniu innych ludzi.  
Na koniec jednak mam miłą i dobą wiadomość, wreszcie i nareszcie mamy wolny wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Jedziemy bez wiz, na wycieczkę, w odwiedziny, w sprawach biznesowych. Długo to zeszło, ale lepiej późno niż wcale. Walczyliśmy o to dziesiątki lat, wiem, że dużo ludzi starało się o to, ale z całą stanowczością stwierdzam, że obecny rząd, pan prezydent Duda wnieśli największy wkład w to wydarzenie. Cieszmy się i rezerwujmy już bilety. Do zobaczenie w USA.

czwartek, 3 października 2019

"PRZYSZLI DZIADY NA SPOTKANIE" - 04.10.2019. (406)

Kalisz, nie Ryszard, tylko miasto nad Prosną, gdzie na spotkanie z wyborcami przyjechał prezes PIS Jarosław Kaczyński, ktoś zamieścił zdjęcie  na FB, gdzie, potężne grupy ludzi próbują dostać się na spotkanie z tym działaczem. Różni ludzie widnieją na tym zdjęciu, młodzi, starzy, ale przewaga jest tych drugich i bardzo dobrze, ludzie starsi też chcą posłuchać co mówi prezes największej partii w naszym kraju. Mają do tego prawo, ale jak to zwykle bywa, to prawo niektórzy starają się im odebrać. Fala niesamowitego hejtu wylała się wczoraj po opublikowaniu tego zdjęcia, nie pozostawiono suchej nitki na ludziach stojących w długiej kolejce przed jakimś budynkiem. Czy to na prawdę był KALISZ? 
Ogarniają mnie coraz większe wątpliwości, może to kolejna manipulacja hejterów spod znaku naszej totalnej opozycji? Może to zdjęcie pochodzi z innego miejsca z innego wydarzenia? Może to demonstracja słynnych "Kodowców"? Wszystko możliwe.
Nie spodziewałem się jednak tak haniebnych wpisów ludzi młodych, mężczyzn i kobiet z opozycji. Nie przebierali w słowach, słowa "dziadkowie" przewijały się najczęściej, a ja się zastanawiałem, czym ci ludzie im zawinili. Tym, że przyszli na spotkanie (o ile to zdjęcie jest prawdziwe) ze swoim przywódcą, z człowiekiem, którego lubią, którego chcą zobaczyć i posłuchać? Czy to nie zwykła zazdrość, że na spotkania ich przywódców przychodzi tylko grupka ludzi ze smutnymi minami? Może to jest przyczyna takiego, a nie innego zachowania, tej niewychowanej młodzieży, bo że jest niewychowana, to widać po wypowiedziach.
Pamiętam, że dawno temu w moim domu matka często używała słowa "wykolejona" młodzież, dzisiaj zastanawiam się czy to słowo pasuje do tych ludzi, którzy wczoraj dali upust swojej złości na portalu społecznościowym. Może jest inne słowo, które by bardziej odpowiadało zachowaniu się tych osób? Może i jest, ale czy warto zaprzątać sobie głowę aby odnaleźć je i tutaj zamieścić?
Jak zaznaczyłem, często przewijało się słowo dziady, dziadkowie itd... Czy oni nie mają w domu już rodziców? Nie mają w podeszłym wieku mamy, ojca, wujka czy ciotki? Tak szybko odeszli, że synowie i córki nie zdążyli zobaczyć ich starości? A czy kiedyś pomyśleli, zastanowili się nad swoim losem? Przecież za kilka, za kilkanaście lat oni będą wyglądać tak, jak ci ludzie na zdjęciu. Nie zadziałała u nich wyobraźnia? Zawsze będą młodzi i piękni? 
Przykro było czytać wpisy, przykro było myśleć o tych ludziach, nie, nie jestem na nich zły, o nie! Jest mi po prostu ich żal. Żal, że tak ciężko pokarało ich życie, że nie mieli domu rodzinnego, że nie wychowywali ich rodzice, a tylko ulica czy podwórko. Nie zaznali miłości dziadków, babć, rodziców. To jest największa tragedia tych ludzi, ich samotność i lęk przed tym co zobaczyli na zdjęciu, bo tak w duchu, nie zdając sobie z tego sprawy, oni się boją, że niedługo staną się takimi ludźmi, jak ci na zdjęciu. Zapomnieli tylko, że ci ludzie pracowali na nich, opiekowali się nimi, sami odjęli sobie jedzenie od ust, by nakarmić tych, którzy teraz w tak perfidny, bezczelny sposób ich poniżają i wzgardzają. Ale jak mawiają ludzie starsi, "Przyjdzie kryska na Matyska" i że "Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy", oby te powiedzenia dotarły do niejednego i niejednej jak najszybciej, może uda się nawrócić niejedną "duszyczkę".
(t.m.i.)

środa, 2 października 2019

"GŁOSUJĘ BO CHCĘ ZMIAN" - 03.10.2019 (405)

Nieco ponad tydzień, tyle mamy czasu, aby pójść do przodu, lub cofnąć się do tyłu. Nikt nie wymaga dużego wysiłku od nas, wystarczy pójść na wybory i wrzucić do urny skreśloną prawidłowo kartkę wyborczą. Tak niewiele trzeba zrobić, aby uratować nasz kraj, który po raz kolejny stanął nad przepaścią. 
Runie czy nie runie!
Pójdę, zagłosuję, zmienię, oblicze swoje, mojego miasta, kraju, a także postaram się aby oblicza różnych osób już nigdy nie pojawiły się  w publicznej przestrzeni i wokół mnie. Zmienię kraj, aby nie było równych i równiejszych, chłopów pańszczyźnianych i ich ciemiężców i tych, którzy chcą być ponad nami. Zmienię ludzi, którzy w imieniu mojego kraju (jakim prawem) wydają absurdalne wyroki sądowe. Nawet Salomon przewraca się w grobie widząc wyroki naszych sądów. 
Ja też pozwę niektórych ludzi przed oblicze Temidy, a co? Nie wolno mi? Taki marny aktorzyna, człowiek, który uważa się za kogoś ważniejszego niż ustawa przewiduje, może pozwać Państwo do Sądu, a ja nie mogę?
Mogę i pozwę sędziów, którzy zamiast korzystać z komunikacji miejskiej dojeżdżają do sądu swoimi wypasionymi "brykami", dymią i smrodzą, pozwę za utratę zdrowia wszystkich palaczy papierosów, wszystkich palaczy osiedlowych kotłowni i tych, którzy grillują kiełbaski pod moimi oknami.
Mogę pozwać? Mogę! Czy ja tylko takiemu Sturhowi mam płacić odszkodowanie, a on mnie nie może? Może! Powinien. I taki sędzia też niech zapłaci, bo zimą pod moim oknem rozgrzewa silnik swojego mercedesa kilkanaście minut. Dym leci, spaliny wącham, a on swojemu koledze moim kosztem daje odszkodowanie za smog. Teraz on niech zapłaci za te smrody, które wytworzył. Dlatego zagłosuję na PIS, bo wierzę, że tylko ta partia może takich sędziów wykluczyć z tego zawodu.
Pozwę wszystkich kłamców, którzy dla swojej kariery nie wahają się grać uczuciami chorego dziecka i jego rodziny, aby osiągnąć wymarzony stołek w rządzie. Tak być nie może, aby słowa były rzucane w przestrzeń publiczną bez sprawdzenia, bez kontroli , tylko po to, aby komuś zrobić krzywdę. Dość tych absurdalnych opowiadań o astronomicznych cenach leków, o drogiej pietruszce i marchewce, cebuli i ziemniakach. Dość tego!
Czy sędzia na telefon wyda sprawiedliwy wyrok?
Pozwę tych, którzy jeżdżą do Brukseli i donoszą na mnie i mój kraj, którzy chcą zniszczyć mnie swoimi wydumanymi kłamstwami, dość tego. Za to trzeba się wziąć i ukrócić natychmiast ten proceder. Dość kłamców i zdrajców w mojej ojczyźnie.
Czy sędzia na telefon skaże takich ludzi?
Czy skaże dziennikarza, pana Ziemkiewicza, który rzekomo obraził naszą "gwiazdę" pana Trzaskowskiego? A czy skaże pana Trzaskowskiego, za to co robi z nami w Warszawie i nie tylko?
Sędzia na telefon jest gotowy?
Skaże tych co agitują do strajków i dywersji? Czy skaże lekarzy , którzy przyjmują prywatnie w państwowych gabinetach (przychodniach) opisywałem już takie przypadki, czy jest gotowy do wydania wyroku? 
Czy sędzia skaże sędziego za kradzież?
Czy wreszcie sędzia na "telefon" sam odejdzie z zawodu?
(t.m.i.)
(PS. Nie ja będę to zmieniał, ale mój głos da upoważnienie tym, którzy gotowi są to zrobić w moim imieniu.)

TEN NIESAMOWITY KLAREMBACH" - 30.11.2020. (551)

Niesamowity jest pan redaktor Adrian Klarembach, każdy mógł się przekonać dzisiaj oglądając program "Minęła ósma", gdy obnażył wsz...