Obserwatorzy

sobota, 19 października 2019

"A MOŻE TU JEST LEPIEJ? (2) " - 19.10.2019. (420)

Cd... z wczorajszego wpisu...
(...)
Zlitował się nade mną lekarz prowadzący, który zaoferował przeniesienie mnie na oddział wewnętrzny, czyli piętro wyżej. Wyraziłem zgodę, dostałem wypis i znów znalazłem się na SOR-ze. Te same pielęgniarki i jak zwykle czekanie na lekarza. Nie ma, może będzie za godzinę, może za dwie. Któż to raczy wiedzieć, pielęgniarki nudzą się, siedzą w swoim pokoiku i plotkują, a ja znów zaczynam walkę o lekarza, tak jak to było dwa dni temu. Znów słowna utarczka, znów nerwy, jestem w pidżamie, nie przebieram się, może mnie przyjmą?
Wreszcie po dwóch godzinach zjawia się lekarka, ta sama pani, która dostała reprymendę przeze mnie. A więc ona jest z wewnętrznego oddziału? Nie bada mnie, od razu zakłada kartę przyjęcia. Trwa to długo, po godzinie jadę na oddział.
Zaskoczenie pełne, ten sam szpital, czy nie ten sam. Korytarz długi i szeroki, czysty, jasny, pokoi dużo, ale widzę dużo w nich wolnych łóżek, brak chorych?
Moja sala duża, tylko cztery łóżka, jest jeszcze miejsce na kolejne dwa. Jest ubikacja w środku, to dobrze, okna duże, czyste, a pod nimi lądowisko dla śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Puste, rzadko, bardzo rzadko ląduje tu śmigłowiec, nie przywozi pacjentów, raczej odwozi do Białegostoku, Łomży, czy do innych miast.
A więc ta młoda lekarka będzie mnie prowadziła i starała się wyleczyć, ale jak tu leczyć, jak nie można postawić diagnozy mojej choroby. Lekarz wykonujący USG jest na miesięcznym urlopie, druga osoba dochodzi co parę dni do szpitala i wykonuje te usługi, pracuje na 1/2 etatu. Kiedy się pojawi? Czy załapię się na badanie?  Zobaczymy. Na razie znów prowadzę wojnę z pielęgniarkami, znów nie chcą powiedzieć jakie leki podają i na co one wpływają. Mają zakaz mówienia o tym? 
Wszystko możliwe. Kręci się taka jedna pielęgniareczka, a raczej modelka, bo blond włosy rozpuszczone do ramion, na głowie we włosach okulary przeciwsłoneczne, czarna szykowna bluzeczka i białe obcisłe spodnie. Buty na wysokiej podeszwie, słychać jej kroki już z daleka. Gdy robi zastrzyk, jej włosy łaskoczą moje ciało, trochę łagodzą ból jaki zadaje mi dyplomowana (chyba) pielęgniarka. 
Godziny i dni upływają, moja walka skupiła się teraz na paniach roznoszących posiłki, a właściwie na śniadaniach i na kolacjach. Ciągle dostaję bułki pszenne, których nie cierpię i ta zupa mleczna. Chcę chleba, a nie bułek, chcę kawę lub herbatę a nie zupę mleczną, ale moje prośby, błagania nie docierają do tych pań, nie docierają do nikogo. Pani dietetyczka, urzędująca gdzieś w podziemiach szpitala, ani raczy zmienić mi jadłospis, ba, nie raczy nawet skontaktować się ze mną. Ustalony przez nią grafik obowiązuje wszędzie i każdego, nawet i mnie, przyjezdnego tymczasowego pacjenta.
W sobotę, a więc w szóstym dniu pobytu w szpitalu nie wytrzymałem, huknąłem donośnym głosem na panie roznoszące posiłki, że te w popłochu uciekły pozostawiając mi śniadanie na stoliku. Bułka i dwa plasterki kiełbasy, przekrojone na pół, aby sprawiały wrażenie, że jest tego dużo. A były takie cieniutkie, że jak bym popatrzył przez nie, to z pewnością zobaczyłbym mój kochany Wrocław.
Nie mogłem wytrzymać, ktoś igrał ze mną, a robiła to chyba dietetyczka tego szpitala. Zastanawiałem się dlaczego trzymają taką panią. Zresztą więcej było uchybień na tym oddziale, droga pożarowa, drzwi prowadzące na klatkę schodową były zamykane przez personel sprzątający, na moje pytanie dlaczego odpowiadały: "Bo pacjenci wychodzą na zewnątrz na papieroska". A co to ich obchodzi, że wychodzą, nie chce im się po nich sprzątać? O stojących na posadzce gaśnicach zastawionych wózkami dla niepełnosprawnych już nawet nie wspominam, szkoda słów. Czy w tym szpitalu nie ma kontroli pod tym względem? Drodzy strażacy, może skontrolujecie ten szpital, o pożar nie trudno, ale trudno będzie się z niego wydostać. Wyleczony, lub zaleczony pacjent zamiast do domu trafi na...
Opuszczałem szpital z mieszanymi uczuciami, o ile oddział wewnętrzny podobał mi się, tak SOR wymaga dużego przemeblowania. Szpitalny Oddział Ratunkowy bez żadnego lekarza? To niepojęte. Niech będzie choć jeden dyżurujący lekarz, który szybko udzieli pierwszej pomocy i stwierdzi czy pacjent nadaje sie do hospitalizacji, czy nie. Taki stan nie może trwać dłużej, Szpital Powiatowy musi mieć sprawnie działający Szpitalny Oddział Ratunkowy.
(t.m.i.)
(Tak jak widzicie nie wszędzie działa dobrze SOR, szpital, izba przyjęć. Szybko zostałem przyjęty na SOR w Piszu, gdzie udzielono mi fachowej pomocy, bez zbędnej zwłoki. Można? Można...Nie tylko we Wrocławiu i Piszu... jest chyba takich miast więcej.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TEN NIESAMOWITY KLAREMBACH" - 30.11.2020. (551)

Niesamowity jest pan redaktor Adrian Klarembach, każdy mógł się przekonać dzisiaj oglądając program "Minęła ósma", gdy obnażył wsz...