Obserwatorzy

sobota, 30 listopada 2019

"ABORCJA POWRACA" - 30.11.2019 (443)

Za sprawą lewicy na porządek dzienny powraca aborcja, już coraz częściej i głośniej słyszymy o pracach nad nowelizacją ustawy o aborcji. Lewica wreszcie doczekała się swojej szansy i chyba jej nie przepuści, będzie dążyła do swojej ideologii, do swojej wizji świata, do wizji życia kobiety. 
Czy potrzebna jest nowa ustawa? Czy ta obecnie obowiązująca jest niewystarczająca? Widać, że nie. Przyznam się szczerze, że przeraża mnie to uśmiercanie dzieci do dwunastego tygodnia ciąży, czy kobiety zastanawiają się nad tym, czy tylko tak mówią i krzyczą, bo taka jest obecnie moda. Pójść na marsz, wziąć parasolkę, do tego obowiązkowo czarną i krzyczeć wniebogłosy, jak to im źle, że nie mogą usunąć dziecka ze swojej macicy. Dla mnie to jest ohydne i wstrętne. Jak tak można, jak można zabijać swoje dziecko, jak można wyrzucić go na śmietnik, czy któraś z kobiet zastanowiła się nad tym? Czy zastanowiły się te nastolatki, które być może są jeszcze dziewicami, ale krzyczą już w marszach i z ochotą na nie chodzą. Czy one wiedzą po co strajkują, po co manifestują, czego chcą? Albo te babcie, można je spotkać w grupie nastolatków, pań koło trzydziestki, też manifestują i znów moje pytanie: "Co chcą osiągnąć" w tym wieku. Będą rodzić? Boją się, że zajdą w ciążę i będą się tego wstydzić? Dlaczego jedna z drugą nie zastanowi się nad tym, gdy idzie z mężczyzną do łóżka. To dla nich zabawa? Nie liczą się z konsekwencjami? To przecież kobiety wiedzą, w jakim czasie mogą figlować w łóżku, bez obawy o zapłodnienie, nie panują nad sobą, nad swoim ciałem? Mnie taka kobieta jest niepotrzebna, która nie umie o to zadbać, figle w łóżku, a później płacz i zgrzytanie zębów? A dlaczego czekać do dwunastego tygodnia, nie wie, że już nosi maleństwo w swoim łonie? Może zaczeka do któregoś tam miesiąca, i wówczas upewni się, że nosi dziecko, bo tak to nie wie, że je ma w sobie...
Śmieszne niekiedy są te kobiety, moja macica i wara wam panowie od niej... Ciekawi mnie ile wytrzymacie bez tych chłopów, na których tak narzekacie, ale jeszcze raz powtarzam, to tylko wasza wina. Zapanujcie nad sobą, nauczcie się liczyć, obliczcie sobie kiedy macie dni płodne, a kiedy nie, idźcie do lekarza, stosujcie środki antykoncepcyjne, a nie wmawiajcie nam, że to przez nas musicie wyrzucić "TO" (tak nazywacie płód) na zewnątrz, pozbyć się tego. Ciekawi mnie czy któraś z tych pań spytała swojego partnera, czy może to zrobić, czy może usunąć. A może on pragnie tego dziecka? Ileż ja ludzi znam, gdy później żałowali tego kroku, gdy pozbyli się płodu, a pech chciał, że uszkodzona macica już nie mogła przyjąć następnego. Wielki płacz był, gdy zabrakło tego dziecka, tego maleństwa aby uzupełnić rodzinę, aby ono coś wniosło do życia dwojga osób, bo figle w łóżku szybko im się znudziły, a wychowanie dziecka, wierzcie, ale nie nudzi się. Każdy i każda pani wie ile radości przynosi oglądanie wzrostu i rozwoju swojej latorośli. Jeżeli macie w swoich albumach stare zdjęcia swoich dzieci to spójrzcie na nie, zobaczcie jak się rozwijały, jakie były radosne, jakie uśmiechnięte, jakie wesołe i jak szybko rosły. Popatrzcie na swoje duże dzieci, czy chcielibyście je zabić? A przecież być może niewiele brakowało, aby jedna z drugą to uczyniła, nie kręci się wam łezka w oku patrząc teraz na dorosłą córkę, czy dorosłego syna? A przecież kilkanaście lat temu mógł znaleźć się on i ona, na zwykłym wysypisku śmieci.
Zanim poprzemy lewicowy ruch, zastanówmy się nad udzieleniem poparcia, a widok swoich dzieci niech wam zaostrzy rozum i nie pozwoli poddać się wpływom lewicy. (t.m.i.)

wtorek, 26 listopada 2019

"SPÓR O WARSZAWĘ" - 26.11.2019. (442)

Warszawa. Wiadomo, stolica Polski, czyja jest ta stolica, czyja jest ta Warszawa. Twoja, moja, czy warszawiaków? Kto ma do niej prawo,? Warszawski Ratusz czy rząd polski. 
Jest jeszcze spora grupa ludzi, którzy pamiętają odbudowę Warszawy ze zniszczeń wojennych, należę do tej grupy i pamiętam jak, my Polacy pracowaliśmy aby odbudować nasz pomnik polskości. Nie tylko warszawiacy pracowali na gruzach Warszawy, pracowali Polacy z wielu regionów Polski, towarowe wagony wiozące  tysiące cegieł jechały z każdego zakątka Polski, z każdego miasta. Cegielnie nie były w stanie wyprodukować dostatecznej ilości cegieł, na odbudowę zburzonych budynków, nie było innych technologi jak tylko te stare wypróbowane, polegające na budowaniu domów z wypalonej gliny. Cegieł jednak było mało...
Odbudowaliśmy stolicę, byliśmy i nadal jesteśmy dumni z odbudowy, nikt nie narzeka na utratę sił i zdrowia, ważniejsza od tego była nasza stolica. Cieszyliśmy się z tego, mówiliśmy z dumą, że to nasza stolica, moja, twoja, każdego. Długo tak było, ale powoli zaczynało się to zmieniać, nowe pokolenie powoli zapominało, kto wybudował i odbudował zniszczone domy, nie chciało o tym wiedzieć, pamiętało i widziało obecne wysokie wieżowce i dumne wysokie dźwigi, które według nich postawiły te dziesiątki nowych wieżowców. Nowe pokolenie przywłaszczało sobie stolicę, coraz mniej mówiono o wspólnym domu, o wspólnym mieniu. 
Nie powinno być takiego podziału, stolica jak sama nazwa mówi, jest miejscem i miastem wszystkich mieszkańców naszego kraju. Ona nas reprezentuje na forum światowym, ale jest ona naszym wspólnym "domem" i młode pokolenie warszawiaków nie powinno o tym zapominać. Wiele przeszła nasza stolica zawieruch wojennych, wiele wycierpiała, i teraz ludzie, którzy wraz z nią cierpieli, chcą symbolicznie uczcić to cierpienie i przekazać nowemu pokoleniu symbol tego cierpienia. Chcą to w jakiś sposób uczcić, upamiętnić. Różne pomysły ujrzały światło dzienne, ludzie zastanawiają się jaki symbol wybrać, co wybudować, aby przetrwało dziesiątki jak nie setki lat i aby ciągle przypominało nam o naszym domu, o naszej stolicy, którą kochają nie tylko warszawiacy, ale którą kocha każdy Polak. Co to ma być, pomnik, obelisk, bryła graniasta, czy jeszcze coś innego. Co wybrać, aby pokazać ludziom i światu symbol naszej wielkiej stolicy. Czy to ma być Łuk Zwycięstwa czy ... Rozgorzała dyskusja, to dobrze, ale oburza mnie postawa warszawiaków, którzy w cyniczny sposób mówią nam, ludziom, tym co odbudowywali miasto, tym którzy kochają stolicę, aby nie wtrącać się w ich sprawy. Drodzy warszawiacy, jeszcze raz przypomnę, to nie jest wasza własność, to własność całego narodu i wszystkich ludzi, którzy przyłożyli się do jej odbudowy, którzy dali swoją cegiełkę. Kto jeszcze pamięta te słynne cegiełki, no kto, ilu jest warszawiaków, którzy pamiętają i którzy produkowali papierowe cegiełki sprzedawane na odbudowę stolicy. Są jeszcze tacy?
Nie przeszkadzajcie nam zbudować ten pomnik w Warszawie, bo on będzie symbolizował naszą i waszą walkę o dobro stolicy i dobro naszego kraju. Nie wiem jaki wygląd będzie miał ten pomnik, czy to będzie Łuk Tryumfalny? Może być, a dlaczego nie, niech się wtopi w obraz dzisiejszej stolicy i niech wszystkim przypomina heroiczną walkę w obronie stolicy nie tylko warszawiaków, ale wielu ludzi z różnych stron i zakątków naszego kraju, którzy zawsze w pełnej gotowości stawiali się na apel wzywający do obrony symbolu naszego Państwa. Uczcijmy w ten sposób tych wszystkich, którzy oddali życie, w obronie miasta, w którym my teraz żyjemy. (t.m.i.) 

poniedziałek, 25 listopada 2019

"U MNIE POLITYCZNA CISZA" - 25.11.2019. (441)

Od kilku dni nic nie piszę o polityce, chociaż oglądam różne programy telewizyjne z udziałem polityków, śledzę ich poczynania, ale jakoś nie mam ochoty o nich pisać, ani rozmawiać. Powiem szczerze, obrzydli mi. Nie mogę patrzeć na te wykrzywione twarze ze złości, z niemocy, czy Bóg raczy wiedzieć z czego. Nie chcę słuchać obrzydliwych , kłamliwych słów padających ze wszystkich ugrupowań politycznych. Zakłamanie widać i czuć na wyciągnięcie ręki. Bełkot, bełkot i jeszcze raz bełkot. Do tego te nowe idee, jak można przejść z jednej wiary do drugiej, w ciągu tak krótkiego czasu, jak mrugnięcie powiekami. Z ulgą a zarazem z wielką radością przyjąłem zwycięstwo naszej młodej śpiewaczki Wiktorii Gabor, cieszę się z jej zwycięstwa i zwycięstwa Polski jako narodu. Z jednej strony nas opluwają, niszczą, donoszą, że u nas nic nie ma, że terror i dyktatura, a tu proszę. Cała Europa o nas mówi, cała Europa ogląda naszą radość i łzy szczęścia i radości. Gdzie tu brak demokracji, gdzie tu dyktatura, Polacy się bawią, śpiewają, tańczą i głośno wyrażają swoją wolność. Co na to opozycja? Spróbuje popsuć nam to wspaniałe święto? Spróbuje znów wmówić Europie, że u nas depcze się wszystko co święte, co przynosi radość, bezpieczeństwo i uczciwość? Europa ze zdziwieniem na nas patrzy i zastanawia się nad jednym. Jak to jest, że jedni donoszą na drugich, że oczerniają, że plują na ludzi, którzy przynoszą im taki wielki rozgłos, że tak wspaniale się bawią. Tego nie mogą zrozumieć, a pragnę przypomnieć, że Wiktoria Gabor jest Polką pochodzenia romskiego. Czy jest droga opozycjo jakaś dyskryminacja u nas? Proszę, przestańcie już szkalować nas, sami widzicie jak pięknie Polacy bawią się, a liczba 7 milionów 700 tysięcy widzów, którzy obejrzeli ten festiwal, powinien wam dać wiele do myślenia.   (t.m.i.)

czwartek, 21 listopada 2019

A MOGŁO BYĆ DOBRZE..." - 21.11.2019. (440)

To, że świat stawał na głowie, to wszyscy wiedzieliśmy od dawna, ale żeby nasz kraj robił to samo, to wiedziało niewielu. Tak, Polska zaczyna stawać na głowie, ludziom zaczyna przewracać się w głowach, zaczynają mówić i robić takie rzeczy, że naszym ojcom, czy dziadkom nie śniło się "to" nigdy po nocach. Można znaleźć wielu ojców tego zjawiska jakie zapanowało w nadzwyczajnej kaście sądowniczej, ale czy to coś da, że wypiszę tu kilka, czy kilkanaście nazwisk. Nie, lepiej weźmy się za sędziów i powstrzymajmy falę fatalnych wyroków jakie wylewają się na nas z sal sądowych. Wielu z nas nie zastanawia się nad przyczynami takiego obłudnego stanowiska tej nadzwyczajnej kasty, nie mają siły, kasta, trzeba przyznać jest silna i ciężko będzie ją poskromić. Jest wielu ludzi, którzy świadomie, lub nieświadomie ją popiera. Ostatnie wyroki, jakie zapadły w salach sądowych wołają o pomstę do nieba, a ja zacząłem się zastanawiać nad ludźmi, którzy codziennie przywdziewają sędziowską togę. Co to są za ludzie, jakie mają życie po opuszczeniu sali sądowej, jakich mają przyjaciół i jakie prowadzą życie. Trudno dociec tego, miałem kilku znajomych sędziów, prokuratorów, rozmawiałem z nimi, obcowałem, spotykałem się. Rozmowy jak to rozmowy, rzadko po "trzeźwemu" schodziły na tory ich pracy, ale gdy wypiło się kilka głębszych ... Rozmowa stawała się naprawdę ciekawa. Okazywali wówczas swoje oblicze, to ciemne, władcze, surowe i do tego te gesty. Lubili machać rękami, pokazywać, mimika twarzy pokazywała kto tu jest panem, a kto plebanem. Pamiętam to doskonale, ale pamiętam również to, że w takich sytuacjach stawali się bardzo podatni na wszelkiego rodzaju sugestie, prośby, oczy zapalały się na słowa o korzyściach, przywilejach, o dobrobycie. A jak dbali o swoje dzieci? Marny był ten, który coś wspomniał o ich latoroślach, byli nietykalni i najlepsi z najlepszych. Jak oni czule głaskali ich po główkach, jak przytulali do swoich wypasionych piersi, jak ich chwalili, a dziecko jak to dziecko, obrastało w piórka. Powoli stawało się jak rodzice, teraz widzimy, że z godnością zastąpili ich na stanowiskach sędziów i nie dziwię się tej sędziny (sędzi), która po raz pierwszy nazwala ich towarzystwo nadzwyczajną kastą. Tak, są tą kastą, kto przeniknął choć trochę w ich szeregi, ten doskonale o tym wie. 
Czy możemy coś zrobić? W tej chwili nie, na to składa się wiele czynników, ale za jakiś czas... Obecny prezydent "zawalił", zdał sobie z tego sprawę, ale teraz choć jest dobry okres, nic nie może zrobić, bo zbliżają się wybory. Musi przeczekać te kilka miesięcy, musi swoją powściągliwością uśpić niejako jego przeciwników, aby w maju znów zasiąść w fotelu głowy państwa. Nic nie może zrobić PIS, musi również czekać na zwycięstwo prezydenta, a gdy to nastąpi ruszyć do boju z tą znienawidzoną  kastą sądowniczą. Wierzę i liczę, że zwycięstwo i przywrócenie ładu w sądownictwie jest możliwe, choć zwycięstwo nie będzie łatwe. Walczyć jednak trzeba... Polacy niejednokrotnie dali wyraz temu, że potrafią dopiąć swego, mam nadzieję, że i tym razem będzie tak samo. (t.m.i.)

piątek, 15 listopada 2019

"JAK TO ŁATWO...ZAPOMNIEĆ!" - 15.11.2019. (439)

Na dworze zrobiło się troszeczkę cieplej, przynajmniej tu, we Wrocławiu. Przestało padać, a to było największą zmorą mieszkańców. W polityce wrze, ciekawe rzeczy się dzieją na portalach społecznościowych, można dostać furii, ale można też i pośmiać się, nie wierzycie? Taka Jachira chce walczyć z wiszącym w Sejmie krzyżem. Czyż to śmiechu nie jest warte? Chce dziewczyna zaistnieć, tylko nie wie jak to zrobić, może zamiast wymyślać co tu zrobić aby o niej mówiono, zabrała się do jakiejś sensownej roboty, chyba w sejmie jest w jakiejś komisji, niech chociaż papiery segreguje, może tym zrobi coś pożytecznego!
Nowy marszałek Senatu zaczyna bronić się a zarazem odgryzać na stawiane zarzuty, a sympatykom Platformy nagle z mózgu wyleciały i ulotniły się wiadomości o przekrętach ich członków. Nie dopuszczają myśli i obrażąją każdego kto próbuje oskarżyć, albo tylko wspomnieć o zadłużeniu szpitala przez pana marszałka. U nich on jest święty, będą walczyć o niego tak, jak zapowiedział to Neumann, do upadłego, ale tylko dopóki będzie z nimi. Nieciekawie to się rysuje, zawiść, zawziętość bierze górę nad rozumem. padają słowa, które nie powinny padać, po obu stronach. Platforma zawsze wszystkiego się zapierała, ale teraz to zaparcie jest jeszcze większe, a bezczelność na ustach polityków PO jest zatrważająca. Trzaskowski nie mogąc poradzić sobie w Warszawie, zwala wszystko na rząd, a ja tak na spokojnie sobie myślę. Panie Trzaskowski, złóż pan mandat prezydenta i odejdź pan ze swojego stanowiska, dobrze to panu wyjdzie, zachowa pan jaką taką twarz. Wiem, że mnie nie posłucha.
Kidawa-Błońska strzeliła sobie w stopę mówiąc rzeczy, o których będzie śniła po nocach. Stwierdzenie, że ci co nie są z Platformą i za Platformą, to są ludzie nic nie warci. Mnie obruszyły takie słowa, bo czyż ja muszę zgadzać się z poglądami tej pani, pana Schetyny, Szczerby, Tomczyka? Nie, nie muszę, ale proszę nie wmawiać mi, że jestem człowiekiem nic nie wartym. Jestem wart wiele, pani tego nie pojmie nigdy, bo wbrew temu co pani mówi o sobie, to jest zaprzeczeniem tego, co pani robi. I pani chce być prezydentem wszystkich Polaków? Pani posłanko, niech pani przemyśli to swoje postępowanie i niech pani robi to co do tej pory i jak najmniej udzielała się w studiach telewizyjnych. Wyjdzie pani to na dobre, ale wiem, że tak jak pan Trzaskowski, tak i pani nie posłucha mnie. Nikogo...
Tak jak wspomniałem zaczyna się dziać coś niedobrego w naszym sejmie i senacie. Nagle opozycja poczuła się tak, jakby to ona rządziła i jest wielce zdziwiona, że nikt nie chce jej słuchać. Droga opozycjo, czas się obudzić i przestać przeszkadzać rządowi, bo ja chcę aby on rządził, wywiązał się z tego co zapowiedział, chcę otrzymać to, co mi obiecał, a wiem, że rząd dotrzymuje słowa i dlatego będę przeciwko wam opozycjoniści, bo nie dajecie spokoju dopiero co wybranemu rządowi. Tak wam się spieszy? Do czego? Zaczekajcie, bo pośpiech nie wyjdzie wam na dobre, sami widzicie jakie błędy już popełniacie, a to dopiero początek ... Czy zapomnieliście jak nas oszukiwaliście, jak nam wmawialiście, że czarne to białe i na odwrót. Nie chcę tego więcej słuchać, chcę spokoju i nie tylko ja tego chcę. Napiszę następnym razem o lekarzach, dlaczego są tacy bogaci, a w przychodniach takie długie kolejki? (t.m.i.)

czwartek, 14 listopada 2019

"DLACZEGO?" - 14.11.2019. (438)

Jednak nasze państwo jest słabe, a słabość tą widzimy prawie codziennie. Słabość ta objawia się nam w różnych dziedzinach naszego życia, doświadczamy jej prawie na każdym kroku, w każdym urzędzie, ba, niekiedy i w sklepie. Może to wydawać się śmieszne, ale tylko wówczas gdy to czytamy. Sami niejednokrotnie przekonaliście się jak nasze państwo nie jest zdolne do niczego, jak w naszym państwie rządzi kto chce i jak chce, jak w naszym państwie można obrażać obywatela, rząd, premiera i inne wysokie osobistości i nie ponosić z tego tytułu żadnych konsekwencji. Nikomu nie trzeba przedstawiać i przypominać naszej trzeciej władzy w państwie, czyli władzy sądowniczej. Od czterech lat nasze władze są bezsilne wobec tej kasty, nic nie robią i według mnie nic nie będą robiły przez następne pół roku. Kasta rozzuchwala się coraz bardziej, mówi i robi co chce nie tylko na naszym "podwórku", ale robi to na obczyźnie, na terenie innych państw. Rząd nasz milczy, nawet nie raczy skrytykować tych niechlubnych rzeczy. Można by to przemilczeć, gdyby to był jakiś odosobniony występek jakiegoś "nawiedzonego" sędziego, ale gdy to robi I-wsza Prezes Sądu Najwyższego, tego nasze władze nie powinny zostawiać bez żadnego komentarza. Rząd milczy, a tylko media opisują i oceniają postawę sędziów na wysokich stanowiskach, którzy szkalują nas w innych krajach. Zadam pierwszy raz pytanie: "nie ma na to żadnego paragrafu w naszym kodeksie?"
Co jakiś czas obserwujemy wyjazdy różnych polityków do różnych krajów, gdzie szkalują i oczerniają zarówno nas Polaków, jak i nasz kraj Polskę. Znów rząd milczy, a jego rolę przejmują zwykli ludzie na portalach społecznościowych, gdzie wyrażają swoje oburzenie wobec postępowań takich polityków. I znów zadam pytanie: "nie ma żadnego paragrafu w naszym kodeksie?"
Nie tylko Europa dowiaduje się o naszej "gehennie" i braku demokracji, ale również obywatele innych kontynentów. I taka oto Ameryka Północna wczoraj dowiedziała się, że u nas nie ma demokracji, że panuje dyktatura, że z pewnością stoimy na skraju wojny domowej. Dowiedziała się od naszego  człowieka, byłego prezydenta, który został uhonorowany nagrodą Nobla za działalność na rzecz pokoju. Jaki wkład wniósł nasz obywatel w utrzymanie pokoju i spokoju zarówno w naszym kraju, jak i na świecie, z pewnością każdy wie. To nie on powinien dostać tego "Nobla", ale nasza "Solidarność" w szeregach, której ponad dziesięć milionów obywateli naszego kraju walczyło z dyktaturą komunistyczną w naszym kraju. Nie uznaję takich nagród, uznaję tylko te, które przyczyniają się dla naszego rozwoju i są to takie dziedziny jak fizyka, chemia, biologia astronomia i kilka spokrewnionych nauk. Nigdy bym nie dał nagrody za napisanie jednej książki (dałbym za całokształt literacki) za wypowiedzenie paru słów w sprawie naszego ziemskiego klimatu (?), za utrzymywanie pokoju na świecie i w poszczególnych krajach. Taka nagroda powinna być przyznawana pośmiertnie, kiedy bojownik walczący o pokój zginie w jego obronie (lub umrze) a nie tym, którzy na plecach innych osób wywyższyli się ponad stan. Rząd nadal milczy, gdy taki człowiek szkaluje nas na obcym kontynencie, a tylko obywatele na portalach społecznościowych muszą walczyć z  kłamstwem tego człowieka. I znów po raz trzeci pytam: "jest jakiś paragraf na tych ludzi w naszym kodeksie?".
Wiele takich przykładów można dawać, nawet i tych wczorajszych z senatu, gdzie nowy marszałek już szykuje się do zagranicznych podróży na rozmowy oficjalne i nieoficjalne. Co to są rozmowy nieoficjalne, może mi ktoś wytłumaczy, o czym się mówi? Czy taki marszałek nie ma co robić w naszym Senacie? Jeżeli nie, to po co został wybrany, rozwiązać Wyższą Izbę i będzie spokój po wsze czasy. Czy za kłamstwa ludzi na takich stanowiskach jak Marszałek Senatu nie ma żadnej kary? Żadnego potępienia? Władze państwowe nadal będą milczeć? Dokąd to będzie trwało? Chcę i pragnę żyć w państwie prawa, skoro mnie mogą karać za byle co, za cukierka, za batonika, za brzydkie słowo, to dlaczego tacy ludzie szkalujący nas, nasz kraj, chodzą bezkarnie i śmieją się z nas. Dokąd kochany rządzie będzie to trwało? Prawo chyba obowiązuje wszystkich, czyż nie tak? (t.m.i.)

środa, 13 listopada 2019

"PIERWSZE ZGRZYTY" - 13.11.2019. (437)

Zaprzysiężenie posłów i senatorów mamy już poza sobą. Przemówienia i wybory również i kiedy wydawało się, że wszystko skończy się jak w filmie miłosnym, kiedy podamy sobie dłonie, uśmiechniemy się, a być może pocałujemy kogoś, nagle dobrze pracujące tryby zaczęły zgrzytać. Marszałek senior, a za nim pan Prezydent nie powitali kilku gości, ale "wpadka" została naprawiona. Niektórzy jednak rozdmuchali tę sprawę do olbrzymich rozmiarów (pan Czarzasty), i mimo naprawienia swojego błędu przez pana Prezydenta i pana Marszałka Seniora, pan Czarzasty dalej lansuje bajkę, że takie coś nie nastąpiło. Ręce opadają!
W trakcie składania przysięgi, niektórzy z posłów i posłanek znów zabłysnęli ( nie była to pani Jachira) traktując Sejm jak trybunę sportową wymachując szalikami z różnymi napisami, a jedna posłanka chyba zdecydowała się ukraść koszulkę panu Wałęsie i wystąpić w niej na inauguracji posiedzenia sejmu. Biedny Wałęsa, w czym ten pan będzie chodził, w czym pojedzie do Stanów, bo słyszałem, że tam się wybiera, no tak, wizy zniesiono, on się do tego przysłużył, to pewnie fundnęli mu bezwizowy lot. Inny znowu nowy poseł lewicowy składał przysięgę z zaciśniętą dłonią, coś mi to przypomina. Wspaniałą atmosferę podsumował jednym zdaniem pan Kaczyński, który stwierdził, że totalna opozycja skończyła się, był z tego zadowolony. Pan Schetyna nie podzielił jego radości, bo natychmiast mu się odgryzł (po wyborach w senacie) stwierdzając, że to właśnie w tej chwili skończyła się totalna władza. Ach, ten rozbrajający uśmiech pana Schetyny, musicie przyznać, że naprawdę jest on rozbrajający, a może kokietujący? Sielanka trwała w najlepsze i tak rozzuchwaliła posłów z Platformy, że Cezary Tomczyk postanowił pokazać wszystkim jakim to on jest wspaniałym śpiewakiem. Zainicjował z mównicy sejmowej pierwszą zwrotkę naszego hymnu, nie szlo mu to dobrze, nie znał słów(?), posiłkował się telefonem, co chwilę zerkając na wyświetlany tekst, to jeszcze można było znieść, ale ten "łabędzi" śpiew już nie! Puchły uszy, a nikt nie domyślił się aby wyłączyć mu mikrofon, niech by śpiewała cała sala, bo wówczas nie można odróżnić fałszu niektórych posłów. Czy wszyscy mają taki "anielski " głosik jak pan Tomczyk? Posłanka pani Mucha, wyraźnie mu ustępuje, chociaż jej piosenka z przeprowadzonego "puczu" była niczego sobie.
Do wspaniałej zabawy dołączył nowo wybrany marszałek Senatu pan Grodzki, jego mowa inaugurująca nie wszystkim przypadła do gustu, tak jak nikomu do gustu nie przypadło zapowiedziane wystąpienie telewizyjne z orędziem do narodu. Pan Marszałek będzie wygłaszał orędzie do narodu? Boże, to on jest prezydentem naszej ojczyzny? Chyba tylko Prezydent wygłasza  takie orędzia. Jeszcze dobrze nie usiadł w swoim fotelu marszałek Senatu, a już wybiera się do USA, aby podziękować amerykańskim senatorem za pamiętny list napisany do pani premier Beaty Szydło. Nie za szybko panie marszałku na taki wyjazd? Nie ma pan nic do roboty tutaj, w kraju, w Senacie. Od razu Ameryka?
Było jeszcze kilka momentów o których można by tu napisać, ale czy warto? Jako taki obraz mamy, zaczynamy zastanawiać się jak potoczą się te zębate koła, czy będą zgrzyty? Chyba tak, a wystąpią one przy obsadzaniu różnych stanowisk w komisjach, z pewnością będzie o czym pisać. (t.m.i.) 

wtorek, 12 listopada 2019

"O WCZORAJSZYM MARSZU" - 12.11.2019. (436)

Najważniejszy dzień w naszym życiu mamy poza sobą. Dzień, w którym sto jeden lat temu odzyskaliśmy niepodległość, mamy poza sobą. Odbyły się marsze, pikniki, zabawy, nie wszędzie przebiegało to święto spokojnie. Wrocław, tutaj rozwiązano marsz i choć mieszkam w tym mieście nie chcę o tym pisać, nie bylem tam, nie widziałem, a dzisiaj dochodzą do mnie tylko strzępy tych wydarzeń, które tam się odbyły i nie najlepsza postawa mojego prezydenta miasta. Mam nadzieję, że inni wrocławianie napiszą o tym, ale ci którzy tam byli, ci którzy byli świadkami wydarzeń w Rynku, na ul Dubois, Pomorskiej (tam mieszkam), a nie ci, co tylko coś tam słyszeli. Takich relacji nie chcę słuchać.
Nie pisząc o moim mieście zatrzymam się na dwóch wydarzeniach, które zbulwersowały mnie oglądając marsz w telewizji. Przede wszystkim prowokacja z kartonowym czołgiem, który pojawił się na placu przed Grobem Nieznanego Żołnierza, jak on mógł tam się dostać, gdzie były służby porządkowe, policja, a nawet zwykli obywatele. To nie jest jakaś mała zabaweczka, którą można było nie zauważyć. Obraz poszedł w świat. Wycelowana lufa kartonowego czołgu mierzyła w plecy polskich żołnierzy.
Prawie sześćdziesiąt lat temu, gdy chodziłem do szkoły był taki przedmiot Przysposobienie Obronne, na którym uczyliśmy się obsługiwać broń palną. Ćwiczyliśmy na karabinku KBKS i nie daj Boże, gdy któryś uczniów wycelował broń w stronę drugiego ucznia. Od razu reprymenda od nauczyciela i oczywiście "wielka pała" w dzienniku. Tego nam nie wolno było robić i po kilku lekcjach i kilkunastu dwójkach, nikt nie ośmielił się wycelować broń w drugiego ucznia. To było bardzo dawno, ponosiliśmy konsekwencje tego czynu, a czy wczorajsze wydarzenie pozostanie bezkarne? Jak można celować w polskiego żołnierza i do tego na takim święcie i do tego w plecy. Wiecie co, szkoda, że ci żołnierze nie odwrócili się i nie oddali strzałów do tego idiotycznego pana, który sprowokował tę prowokację. 
Jeszcze raz powiem, że mam wielkie pretensje do służb porządkowych, dlaczego tak się cackacie, a za łeb takiego prowokatora i spałować go tak, aby mu się takich czynów odechciało raz na zawsze. Czy ukarze go sąd? Śmiechu warte pytanie. resztę dopowiedzcie sobie sami.
Drugie wydarzenie, a raczej późniejsze tłumaczenie się pani Wielgus zakrawa na kpiny, wymaga ostrego potępienia i tu zgodzę się z wypowiedzią pana Bosaka, który dobitnie odpowiedział pani Wielgus, co o tym zdarzeniu myśli. Takiej posłanki nie powinno być w naszym sejmie, to jest zwykła, wyrafinowana prowokatorka i odpowiednie służby powinny się taką panią zająć.
To tyle tak na gorąco po wczorajszym dniu, przed nami ciekawy dzisiejszy dzień w Sejmie a szczególnie w Senacie. Czekam na te wydarzenia i będę śledził to, co będzie się działo, a chyba z pewnością coś się wydarzy niezaplanowanego. Wszystkiego możemy się spodziewać, chyba, że posłowie poszli po rozum do głowy... (t.m.i.)

sobota, 9 listopada 2019

"JAK I CZYM IM DOGODZIĆ" - 09.11.2019. (435)

Nie dogodzi człowiek opozycji niczym, nawet nie wiem jakby się starał, to jego wysiłki pójdą na marne. Jeszcze dobrze pan Morawiecki wczoraj nie ogłosił składu rządu, a wielka opozycja zaczęła ujadać jak  sfora wściekłych psów. Nie podoba się im rząd (?), Lubnauer pierwsza zaczęła szczekać i ronić krokodyle łzy nad powołanymi ministrami. Tak szybko? Bez zastanowienia? Inni poszli jej śladem. Dlaczego ? Po co? 
W stosunku do nich, ja nowy rząd przyjąłem spokojnie, jeszcze będzie czas, aby przyjrzeć się, rozważyć te propozycje, pomyśleć co chciał i chce przekazać nam premier Morawiecki, na co stawia, co chce osiągnąć, co chce udowodnić. Dużo się nie zmieniło, ale kilka zmian jest zaskakujących, opozycja "drze koty", na ministrze Czaputowiczu, po co został, dlaczego nie dokonano zmiany. Wolę jego niż Sikorskiego, ale to tak na marginesie, premier skupił się na większym zaangażowaniu się w sprawy Unii Europejskiej, chce uczestniczyć  i być jak najbliżej tej instytucji i dlatego słuszne wydaje mi sie wyróżnienie pana Szymańskiego. To dobry ruch. Premier też dał wielką szansę panu Wosiowi, młodemu człowiekowi powierzając mu ministerstwo środowiska, które zostało podzielone. Dlaczego?
Wiemy, że po zablokowaniu Temmermansa na przewodniczącego Unii, ten objął tekę komisarza od ekologii, myślicie, że nam odpuści? Da nam spokój? Że przełknął gorycz porażki, którą w dużej mierze zafundował mu rząd polski? Nic z tego! Dlatego to ministerstwo zostało podzielone, aby drugi minister pan Kurtyka mógł walczyć z panem Timmemansem, a z pewnością ta wojna rozpocznie się niebawem.
Nie wiem na jakiej podstawie opozycja twierdzi, że to zły rząd, zły wybór, źli ministrowie, a w konsekwencji zły premier. Może zaskoczeniem dla opozycji jest to, że w składzie nie widzimy ministrów, którzy by powielali dotychczasową politykę socjalno-społeczną. Przypuszczam, że rząd wywiązał się z obietnic socjalnych i teraz bardziej skupi się na rozwoju gospodarczym Polski, więcej uwagi i udogodnień rząd skieruje ku przedsiębiorcom, teraz oni potrzebują pomocy i usprawnień, aby w efekcie rząd wywiązał się z obietnic dotyczących płacy minimalnej. Przedsiębiorcy muszą dostać zielone światło, ulgi i pomoc jest im nieodzowna. Mam nadzieję, że tak się stanie i przedsiębiorcy wywiążą się z pokładanych w nich nadziei. Gospodarka będzie się rozwijać, choć jak wszyscy widzimy powolutku i do nas wkracza spowolnienie gospodarcze. jedni się tym martwią, inni z zadowoleniem zacierają ręce. Opozycja liczy, że dzięki kryzysowi uda się jej odzyskać władzę, podburzając lud przeciwko obecnej władzy. Nie wiem czy to się uda, ale takich i podobnych ataków będzie dużo, bardzo dużo. Jakby nie patrząc, opozycji nie można dogodzić, ale czy warto tym przejmować się? Powolutku przyzwyczajamy się do tego "wycia", na niektórych nie robi to żadnego wrażenia, w innych wytwarza emocje. Pozostało jeszcze ministerstwo sportu - jest wakat, tak będzie przez dwa tygodnie, może krócej? Dlaczego stanowisko to pozostało wolne, nie obsadzone? Na kogo czeka? Może na jakiegoś senatora z opozycji lub niezależnego, może któryś się skusi tą posadą? Ciekawy ruch, ale przewidywalny. Opozycja postawi po dwóch ochroniarzy przy swoich senatorach, aby nie przyszła im myśl opuszczenia grona opozycyjnych kolegów. (t.m.i.) 

czwartek, 7 listopada 2019

"A TAK WSZYSTKIEGO PO TROCHU" - 07.11.2019. (434)

Dużo spraw się nazbierało, nawet nie wiem od której zacząć, może od internetu? Są portale społecznościowe, ludzie piszą, czytają i... Jedni piszą kulturalnie, na temat, drudzy tylko czyhają aby ktoś napisał nie po ich myśli. Boże, wiecie zapewne jakie bluzgi lecą na tych "niekumatych", trzeba być bardzo odpornym aby przeżyć nawałnice sprośnych, wulgarnych epitetów. Otrzymałem wiele takich postów, z początku denerwowałem się, kląłem, chciałem wyjść z tych portali społecznościowych, zamknąć komputer i zapomnieć o całym świecie. Stwierdziłem jednak, że dlaczego ja mam ustępować tym "chamom" spod latarni, dlaczego mam denerwować się, niech oni się też denerwują i zacząłem odpowiadać im w bardzo kulturalny sposób. Drażniło ich to, ale znalazłem jeszcze silniejszą bron, zacząłem wypominać im ich wykształcenie, prawie co drugi ma wyższe (mają to napisane) co trzeci coś tam studiował, więc wjechałem im na ambicję. Jak to możliwe, aby taki wyuczony człowiek, posiadający wyższe wykształcenie, mający skończone studia i wspaniałą pracę (każdy gdzieś pracuje w zagranicznej firmie) może pisać takim językiem. Wiecie...
W dziewięćdziesięciu procentach poskutkowało, zmywali się ci naukowcy, już nie pisali, do mnie i na mnie, może poszli na inny portal, aby wyżyć się na innych naiwniakach? 
Opozycja wyje i to dosłownie, nie podoba jej się Piotrowicz z Pawłowicz, nie podoba się im Macierewicz, nie podoba się im nikt. Mam dla nich propozycję, może tak pomogą PIS-owi i podadzą nazwiska, oczywiście tych z PIS-u, które chcieliby widzieć w Trybunale Konstytucyjnym i nazwisko Marszałka Seniora, na otwarcie nowego dziewiątej kadencji Sejmu. Znajdą takie nazwiska? Niech szperają, niech grzebią w papierach, może znajdą kogoś, kto będzie im odpowiadał. Czy znajdą?
Opozycja jak widać lubi szukać, szuka w trybie pilnym kandydata na prezydenta, a spieszy się przy tym bardzo, wszak każdy dzień bez kandydata, to dzień bezpowrotnie stracony, a wybory coraz bliżej. Śmiechu to jest warte, bawią się jak małe dzieci, już szukają kandydata obywatelskiego, partyjnego nie mogą znaleźć. Droga opozycjo, nie zapominajcie o mnie, jestem obywatelem, mogę kandydować na prezydenta, a co? Zabroni mi ktoś? Może Kierwiński, może inny poseł PO, a może reszta mnie poprze? Jak obywatelski, to obywatelski, zgłaszajcie się panie i panowie, Platforma Obywatelska czeka na was i zrobi z was prezydenta wszystkich Polaków.
Wesoło robi się w kraju, nie ma co, ale czy trzeba się dziwić? Nie, przecież za parę dni Święto Narodowe, idźmy więc uśmiechnięci i zadowoleni w marszu niepodległości i czujmy się jak prezydent, który idzie na przedzie tego kolorowego marszu.
Uśmiechacie się, nic z tego, uśmiech zaraz wam zniknie z twarzy, gdy zobaczycie zdjęcia Pawła Kukiza, zawsze stoi przy Kosiniaku-Kamyszu, ciekawi mnie na co on liczy? Na stanowisko w Pałacu Prezydenckim gdyby wygrał ludowiec, on taki systemowiec, zarzekający się, że nigdy nie zawrze sojuszu z żadną partią, w tym z PO, z PSL i PIS-em. Zapomniał co mówił przez trzy i pół roku? Może mu ktoś przypomni! A ten Kamysz-Kosiniak, żal patrzeć na jego fotki, wygląda tak, jakby za chwilę miał się popłakać, czy taki wizerunek prezydenta chcielibyście mieć w swoim domu, w biurze, w urzędzie? A, jeszcze w zanadrzu mam dwie kandydatury na prezydenta, które forsuje Platforma, to pani Gerdorff i pan Rzepliński. Czy mam jeszcze coś dodać do tych kandydatur? Chyba nie!
O TSUE i Komisji Europejskiej nie będę wspominał, szarpać sobie nerwy i zdrowie? Proszę Boga, aby wreszcie nowy rząd przystąpił do trudnej reformy, ale nieodzownej, czyli do naprawienia naszego sądownictwa. Mam nadzieję, że rząd również weźmie się za inne sprawy, które wymagają szybkiego naprawienia, aby nam Polakom wreszcie zaczęło się  żyć normalnie. (t.m.i.)

środa, 6 listopada 2019

"JA MU JEDNAK NIE WIERZĘ" - 06.11.2019. (433)

Klamka zapadła, Donald Tusk ogłosił, że nie wystartuje w majowych wyborach prezydenckich w roku 2020. Koniec, kropka. Niby tak, ale ja mam pewne wątpliwości, dokładnie pamiętam jak w roku 2014, ten sam Donald Tusk, który dzisiaj rezygnuje ze startu, zapewniał wszystkich solennie, że nie opuści kraju, nie opuści Platformy, nie opuści obywateli, wyborców. I co zrobił? Wyjechał po skromnym przekazaniu pałeczki swojej następczyni pani Ewie Kopacz. Swoją drogą mógł lepiej wybrać, ale jak się "robi nagle, to po diable" i efekty tego widzieliśmy na własne oczy. Cieszę się, że nie będzie startował, ale coś mi tam w środku mnie podpowiada, że niestety Tusk nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, jeszcze tęskni za władzą w Polsce, jeszcze pragnie siedzieć w fotelu premiera, odracza to, odwleka, trzyma wszystkich w niepewności i tak naprawdę to nikt nie wie, co faktycznie zrobi nasz Donaldino. Wróci, czy nie wróci. 
Swoją wagę ma też rozmowa Tuska z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, nie wiemy dokładnie o czym rozmawiali ci dwaj panowie, ale możemy się domyśleć. Coś uzgodniono, Kosiniak-Kamysz poczuł się pewniej na scenie politycznej, to od razu jest zauważalne, mówi dużo, prowokuje, a tym samym straszy swoich potencjalnych przeciwników w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego.
Czy będzie miał na tyle siły aby pogrążyć swoich przeciwników? Jestem też przeciwny tej kandydaturze, jak i kandydaturze Tuska, obaj nic nie zrobili dla Polski, bardziej jej zaszkodzili, a Kosiniak-Kamysz tak rządził, że stracił dużą część swojego wiejskiego elektoratu. Może lepiej aby wrócił do praktyki lekarskiej? Przecież brakuje lekarzy, ale czy ja bym dał w opiekę moje dziecko, temu lekarzowi? 
I tak na koniec powiem, mam wątpliwości co do pana Tuska, może i wy macie, dlatego musimy cierpliwie zaczekać jeszcze kilkanaście dni. Kadencja Przewodniczącego Rady Europy kończy się niebawem, kilka następnych dni będzie kluczowe dla polityki polskiej jak i europejskiej. Jeszcze kilkanaście dni... (t.m.i.)

wtorek, 5 listopada 2019

"CZY SĄ GRANICE WŚCIEKŁOŚCI?" - 05.11.2019. (432)

Często do tej pory słyszałem o granicy przyzwoitości, ale nigdy nie słyszałem o granicy wściekłości. Wielu mówi, "przekroczyłeś granicę przyzwoitości", nie słyszałem natomiast  stwierdzenia o "przekroczeniu granicy wściekłości". Czy jest taka granica? Do wczoraj myślałem, że jej nie ma, ale dzisiaj z żalem muszę stwierdzić, że niestety, ale taka granica istnieje.
Nigdy dotychczas nie oglądałem tyle godzin propagandowej stacji TVN-24 co wczoraj. Poświęciłem się i oglądałem, choć muszę się przyznać, że ledwo wytrzymałem siedem godzin, patrząc na  bzdurny program. Na duchu podtrzymywała mnie jednak złość i wrogość, na takich jak ja, wszystkich z tej stacji, którzy przewinęli się przed telewizyjnymi kamerami. Ich złość, ich wściekłość dodawała mi sił w siedzeniu przed telewizorem i muszę wam zdradzić, że w którymś tam momencie zaczynało mi się to wszystko podobać. Śmiałem się ze złości jaka biła z twarzy prowadzących redaktorów, śmiałem się z nieukrywanej złości zapraszanych do studia gości, ich wściekłość, a zarazem bezradność rozbawiała mnie przez pozostałe godziny oglądania programu w TVN-ie.
Wszyscy zapewne już wiedzą co i kto wywołał taką reakcję panów i pań w TVN-ie, nie muszę przypominać, że dokonał tego PIS, wystawiając pp. Piotrowicza, Pawłowicz i prof. Chojnę-Duch jako kandydatów do Trybunału Konstytucyjnego. Pełne zaskoczenie i niedowierzanie. Tacy kandydaci do TK? To niepojęte, to zamach stanu, zamach na Polskę zamach na wszystko co tylko jest w kraju - tak głosili wszyscy w TVN-ie. Wielkie osobistości przewinęły się w studiu, byli sędziowie, politycy, komisarze, prezydenci miast, wszyscy wściekali się na odważny ruch Prawa i Sprawiedliwości. Bawiło mnie to, a najbardziej rozbawił, niezawodny były prezes TK, pan Rzepliński. Wściekłość jak biła z jego twarzy była tak ogromna, że myślałem, że chłopina popłacze się przed kamerami, ale złość mu na to nie pozwalała, raczej piana wściekłości pewnie wypłynie z jego ust. Nie będę przypominał jakie zasługi miał ten pan, wszyscy dokładnie wiedzą, co robił i kim był w przeszłości, a przeszłość miał niezbyt ciekawą, a jego "chlubą" było bycie I-sekretarzem PZPR na jednym z wydziałów UW. Ale to stare dzieje, pan sędzia nie pamięta o tym, pamięta doskonale "zasługi" pana Piotrowicza i jego koleżanki pani Pawłowicz. O trzeciej kandydaturze nie wypowiadał się, czyżby nie wiedział kto kandyduje na sędziego TK? Dużo można o tym pisać, ale tylko o jednym chciałbym wspomnieć, to przecież ten pan przyklepał wybór trzech dodatkowych sędziów wybranych niezgodnie z Konstytucją do TK. Przyklepał wiele ustaw zaskarżonych do TK, a które ewidentnie były sprzeczne z Konstytucją, to mu nie przeszkadzało, nikomu nie przeszkadzało, a to dlatego, że to było działanie na ich korzyść. Nie wiem jakie będą losy tych trzech kandydatów, zostaną wybrani czy nie, tego dowiemy się później, ale jedno jest pewne: TAKIEJ WŚCIEKŁOŚCI DAWNO NIE WIDZIELIŚMY  na ustach totalnej opozycji. Naprawdę, warto było oglądać wczoraj TVN-24 i na spokojnie oglądać wściekłość i bezradność totalnych przeciwników obecnej władzy. (t.m.i.)

poniedziałek, 4 listopada 2019

"TO NIE MÓJ KANDYDAT" - 04.11.2019. (431)

Jestem "szczery", tak jak Donald Tusk i mówię szczerze o wczorajszej gotowości Kosiniaka-Kamysza bycia prezydentem Polski, że to nie mój kandydat. Nigdy nim nie był, zresztą znów otwarcie powiem, że PSL nigdy nie darzyłem i nie darzę sympatią. Jest to partia ludowa, mająca swoich członków tylko ze wsi, kierownictwo zaś z miasta, a sam przewodniczący to widzi wieś tylko chyba z okolicznych wyjazdów gdy potrzebne są mu głosy w wyborach. Jest to partia sprzedajna, która czepia się każdego silniejszego partnera, aby dorwać się do władzy. Jest jak ten przysłowiowy rzep, który czepia się psiego ogona. Wybaczcie ludowcy, ale ta moja opinia jest nieodosobniona, wszyscy, a z pewnością duża część społeczeństwa tak o was mówi i tak jesteście postrzegani. Nie tylko przez mieszkańców miast, ale i przez mieszkańców wsi, których na siłę nazywacie swoim elektoratem. Najpierw zawalczcie o niego, a później chwalcie się, że cała polska wieś jest z wami.
Władysław Kosiniak-Kamysz, wiem i rozumiem go, że ma wielką ochotę wybić się na wyższy stołek, rozumiem to, ale czy on wie, że ludzie mają dobrą pamięć? Może myśli, że wszystko poszło w niepamięć, że wszyscy nagle zapałali wielką miłością do człowieka, który w cyniczny sposób, wbrew wcześniejszym ustaleniom podniósł wiek emerytalny? I to nie tylko tym mieszczuchom, ale także tym ze wsi, do których teraz nagle zapałał młodzieńczą miłością i namawia ich do poparcia swojej kandydatury. Zgłosił gotowość startu na najwyższy urząd  w państwie, a to jest równoznaczne z ogłoszeniem swojej kandydatury do wyborów.
A kto panie Kosiniaku-Kamyszu "obrabował" mnie z moich pieniędzy złożonych w OFE? Kto panie przewodniczący! Mógłbym panu wybaczyć te dwie haniebne reformy, gdyby pan w cyniczny sposób nie wypierał się ich realizacji. Kłamał pan i kłamie nadal, że to pan nie przeprowadzał tych reform, nie stać pana na zwykle słowo przepraszam i otwarcie przyznanie się do tego, co dla wszystkich jest oczywiste. Tu ma pan u mnie wielki minus, a jeszcze większy minus ma pan za zdradzenie wartości chrześcijańskich i przystąpienie do koalicji w wyborach europejskich, sprzedał pan swój elektorat za unijne stołki. Teraz znów obraca pan "kota" ogonem, pokrętnie się tłumacząc, tak jak pokrętnie tłumaczy się pan z oklasków dla pana Jażdżeskiego po "słynnym" jego występie. Znów pana haniebne zaklinanie rzeczywistości. "Ja nie klaskałem, to moje dłonie biły brawo" - tłumaczenie jak u dziecka.
Czarę goryczy dolał pan Kalinowski, który w superlatywach przedstawiał wczoraj pana biografię i gdyby to czynił ktoś inny, skłonny byłbym mu uwierzyć, ale nie temu panu! Jak może on o panu powiedzieć dobre słowo i wskazywać pana na urząd prezydencki, skoro w Brukseli występuje przeciwko Polsce i Polakom, a właściwie przeciwko rolnikom, czyli pańskiemu elektoratowi. Pan ma pójść jego drogą? Szkalować Polskę, popierać LGBT i podobne ruchy? Liczy pan, że ludzie za taką polityką tęsknią, a zwłaszcza rolnicy? Pokazał już pan kilkakrotnie swoją dwulicową twarz, ja nie chcę oglądać jej na najwyższym urzędzie naszego państwa i dlatego jestem przeciwko pana kandydaturze. Mam do tego prawo i jako, że żyję w demokratycznym państwie, wyrażam swoje zdanie szczerze i otwarcie. (t.m.i.)

niedziela, 3 listopada 2019

"CZY PRZEŻYLIŚCIE COŚ PODOBNEGO?" - 03.11.2019. (430)

Wspomnienia o naszych zmarłych mamy już poza sobą, jutro już znikną w naszych myślach na jakiś czas, obowiązki dnia powszedniego zamażą ich obraz. Czy na długo?
Wczoraj przyszedł do mnie znajomy, od półtora roku jest samotnikiem, zmarła mu żona. Czyżby ta jego samotność była powodem jego odwiedzin? Wszystko możliwe!
Jak zwykle u takich samotników, przebijała w nim tęsknota za utraconą bliską osoba, nie było i nie jest to dla mnie żadną nowiną. Przyszedł wyżalić się do mnie, powspominać, wyrzucić z siebie to, co go w środku gnębiło i gryzło.
Zaczął opowiadać o swojej żonie, czyli o jej pozaziemskim duchu. Słuchałem tego, zastanawiałem się ile w tym jest prawdy, a ile wybujałej wyobraźni, marzeń, myśli, snów. Zmarła żona dość często przychodziła do niego, nie widział jej, ale czuł jej obecność, czuł jak porusza się po mieszkaniu, słyszał jej kroki. Czuł nawet dotyk rąk żony na swojej twarzy. Czy to prawda?
Zapewniał, że wszystko odbywało się tylko wieczorami, nigdy nic takiego nie przytrafiło mu się podczas snu. Czy to możliwe?
Słyszał jej głos, ale często był on niewyraźny, po prostu jej głos zamieniał się w bełkot. Niektóre jednak słowa pamięta znakomicie. Zapewniała go, że tam gdzie jest, czuje się znakomicie i nie chce wracać. Czeka na niego, ale jego przyjście do niej, nie może nastąpić teraz. Słyszał tylko: "Musisz jeszcze żyć" i czuł na sobie jej dłonie, które były bardzo zimne. Oprócz zimnych dłoni, nie odczuwał żadnego chłodu, ani zimna wokół swojej osoby. Dlaczego? Przecież powinien odczuć chłód jaki bije od osób zmarłych.
Pewnego razu powiedziała mu, że wybiera się do niej, ich dobry znajomy, a na potwierdzenie tych słów, nie trzeba było długo czekać. W tydzień po usłyszeniu tej nowiny, do jego żony dołączył kuzyn. Młody, zaledwie czterdziestoletni mężczyzna, odszedł we śnie, leżąc przy swojej zonie, która dopiero rano stwierdziła jego zgon. Ile godzin spała przy boku nieżyjącego już męża? Nie wie! Nawet nie pytała o to lekarza.
Opowiedział sąsiad jeszcze parę szczegółów z życia ludzi nieżywych, słuchałem tego, ale nie wtrącałem się żadnym słowem. Nie chciałem, nie chciałem rozpoczynać dyskusji, która i tak doprowadziłaby do niczego. Bo czyż byłem w stanie przekonać tego człowieka, że może być inaczej, skoro ja nic nie wiem na ten temat. Różnie o tym myślę, też miałem podobne przeżycia jak odwiedzający mnie sąsiad. Ale czy wierzę w to?
Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, nawet, prawdę mówiąc nie staram się. Nie chcę z siebie robić filozofa, zbyt słabo jestem przygotowany na to naukowo i psychicznie. Boję się wszystkiego co dotyczy śmierci, boję się cmentarzy, prosektorium, ba nawet zakładów pogrzebowych, gdzie wystawiane są do oglądania trumny. Nie lubię takich widoków.
Jest jednak pewna sprzeczność, w tym wszystkim. Nie odczuwam żadnego strachu, czy podniecenia, gdy zwiedzam stare cmentarze, te prawdziwe "stare", które mają po kilkaset lat. Tam chodzę spokojnie i oglądam niszczejące pomniki, gdzie powoli zanika pamięć o tych, którzy odeszli dawno, dawno temu. Szkoda mi takich grobów, chciałbym je ocalić, ale wiem, że to niemożliwe. Z drugiej strony wiem, że te groby muszą zniknąć, aby zrobić miejsce na inne ofiary śmierci. To jest nieuniknione, nasza planeta jest zbyt mała, aby pomieścić wszystkie pomniki i groby naszych potomnych. (t.m.i.)
(Na podstawie mojej książki "Wakacje na Mazurach") 

TEN NIESAMOWITY KLAREMBACH" - 30.11.2020. (551)

Niesamowity jest pan redaktor Adrian Klarembach, każdy mógł się przekonać dzisiaj oglądając program "Minęła ósma", gdy obnażył wsz...