Obserwatorzy

niedziela, 15 grudnia 2019

"DWA ZWYCIĘSTWA" - 14.12.2019. (446)

Na jednym froncie, tym zdrowotnym walczyłem ja, a na drugim, tym polskim, tym europejskim walczył nasz rząd i partia Prawo i Sprawiedliwość. Ja wygrałem, a oni...
Zaskoczyła mnie duża ilość informacji, wystarczyło, że nie było mnie kilka dni, a wiadomości, tak dużo, że nie wiadomo za co się zabrać. To co rzuciło mi się w oczy to duże litery na portalach społecznościowych głoszące zwycięstwo ekipy polskiej na szczycie Unii w sprawie zmian klimatycznych. Cieszyły te litery głoszące zwycięstwo, ale obok pojawiały się inne napisy, napisy negujące to zwycięstwo, obraźliwe, wyzywające i przepowiadające szybkie "uciszenie" nas (Polaków) przez inne mocarstwa. 
Koniec z węglem, czy jest to możliwe? W poglądach takich ludzi jak pan Schetyna jest to możliwe.  Nasza gospodarka opiera się (80%) na zasobach naszego czarnego złota, to nie był nas wymysł, to mieliśmy narzucone z góry, mieliśmy jedną jedyną technologię rozwoju przemysłu i na niej bazowaliśmy. Inne kraje, te obok nas, te dalsze, mając w zanadrzu inne technologie rozwijały się szybciej i dynamiczniej. Zostawaliśmy w tyle, wiedzieliśmy o tym, ale przez szereg lat nic nie mogliśmy z tym zrobić. Nikt nam nie pomógł z państw ościennych, ba państwa te robiły wszystko, aby kosztem nas stworzyć u siebie jak najlepsze warunki rozwoju. Grzmiano i huczano, a grupa naszych przywódców zamiast stanąć do walki o nas, o naród, o Polskę wybrała inną drogę, drogę uległości i poddaństwa. Nie wiem co i jak im obiecywano, ale  w kraju zaczynano likwidować wszystko to, co zagrażało bytowi "naszych" przyjaciół. Zostaliśmy po raz któryś tam z rzędu okradzeni ze wszystkiego, a przede wszystkim z godności.
Dzisiaj, grupa ludzi sprzedanych innej nacji, oraz ludzi niewykształconych uzurpujących sobie prawo do decydowania o naszym losie, chce natychmiastowego odejścia od uzyskiwania wszelkiej energii z węgla i zastąpienia go... No właśnie czym? 
Energia odnawialna!! Brawo panie Kosiniak, brawo ekolodzy z Bożej Łaski, zamknijcie wszystkie kopalnie, sprzedajcie (oddajcie Niemcom) składowany węgiel (oni nadal mają kopalnie) i podłączcie wszystkie elektrownie pod ... chmurkę i słoneczko, a zapomniałem jeszcze o zaporach wodnych, mamy ich kilka i włączcie prąd do ogólnopolskiej sieci elektrycznej i elektrociepłowniczej. I ... musimy opuścić nasz kraj, wszystko stanie, bo czy wystarczy dla wszystkich tego prądu? Nie, ale czy w przyszłości może go być pod dostatkiem?
Oczywiście, że tak i nasz rząd właśnie wywalczył w Brukseli ten czas, który potrzebny jest nam na uruchomienie, na wdrożenie nowych technologii mających wyeliminować węgiel i zastąpić go innymi źródłami. Wydawało się, że taka postawa rządu jest zrozumiała, a odroczenie w dochodzeniu do tego konieczne. Niestety, ci co chcieli i nadal chcą jak najgorzej dla Polski znów stanęli w kontrze do rządu i ogłosili naszą wspólną porażkę. Nie będę przytaczał słów jakie wypowiadali i wypowiadają nienormalni politycy z opozycji i części społeczeństwa, które wybrało takich posłów. Nie ma kto im wytłumaczyć korzystnego dla nas planu osiągniętego przez ekipę pana Morawieckiego? Nie, im nikt nie wytłumaczy, bo za posadki w Unii i jej pieniądze są gotowi zrobić wszystko, co nakaże im ich mocodawca.
Mam żal do PIS-u , że mało poświęca miejsca na tłumaczenie ludziom na czym polega to zwycięstwo, może nie tak ludziom, jak ludziom z opozycji, którzy stoją w kontrze do PIS-u  i nawet gdyby przyznali Polsce górę złota, to i tak powiedzą, że to jest źle dla naszego kraju. Tak było z "trzynastą" emeryturą, gdzie w większości "uczone" emerytki, na co dzień szkalujące rząd za niskie emerytury, tym razem również szkalowały rząd za "rozdawnictwo". Nie odmówiły jednak podjęcia z konta tej "trzynastki", nie podarowały nikomu, ale na wieść, że to zrobił PIS, szkalowały go za ten ruch. Oj, wieje piasek ludziom w oczy...oj, wieje.... (t.m.i.)  

środa, 4 grudnia 2019

"KRYSZTAŁOWY BANAŚ" - 05.12.2019. (445)

Nie ma dnia, ba nie ma nawet w TVN godziny, aby nie powiedzieli o panu Banasiu. Czego to nie można dowiedzieć się o tym panu, wszystkiego, a tak w zasadzie to niczego. Jedno i to samo i tak w kółko, miał być "kryształowy" a okazał się zardzewiałym  złomem. Czy można być kryształowym człowiekiem?
Urodził się dość dawno, chciał trochę popłakać, ale rodzice i otoczenie nie pozwalało mu na to. Nie wolno synku płakać, bo co powiedzą o tobie sąsiedzi, mazgajem zostaniesz. Nie został nim, nie płakał, rósł jak na drożdżach, pora iść do szkoły, do podstawówki, a w niej nowe koleżanki, nowi koledzy. Ach, pofiglowałby z koleżankami, ale synku nie można, co powiedzą ludzie, co powiedzą nauczyciele, co koledzy?  No właśnie, koledzy, oni chodzą na wagary, on nie, nie pozwalają, on ma  być kryształowy, przykładny. Z wielką radością opuszcza mury podstawówki, teraz nowy rozdział w jego życiu, idzie do wyższego świata, do lepszej przyszłości. Szkoła średnia. Wszyscy starsi, koleżanki zalotnie patrzą na Mariana, pofiglował by z nimi, ale co powiedzą rodzice, co powiedzą sąsiedzi, kryształ ma być czysty, bez skazy, bez cieniów, on musi o to dbać. Kryształowy chłopiec znów z utęsknieniem wygląda ukończenia szkoły, z zazdrością spogląda na rozrabiających kolegów, chciałby być z nimi, porozrabiać, pofiglować, wykrzyczeć się, ale nie może. Kryształ, to kryształ, Czysty, nieskazitelny, bez żadnej skazy. Czy da się żyć  w takim kryształowym świecie? Wreszcie studia, no tutaj sobie trochę pofolguję marzy Marian zasiadając w akademickiej ławie. Dziewczęta już nie patrzą na niego, on patrzy na nie, wodzi wzrokiem za każdą nowo poznaną koleżanką, chciałby ją mieć, chciały wszystkie mieć, ale... Czy kryształowy młodzieniec może skalać rysą kryształ? Rysa pozostanie nie tylko na szkle, ale i na jego życiu, jak on będzie funkcjonował wśród innych. Zniży się do ich poziomu? O nie! Teraz sam wymaga więcej od siebie, nie chce rysy, nie chce skazy, ale jedna skaza dotarła do jego skóry. Małżeństwo! Czy to jest skaza, czy rysa, zastanawia się, a dzieci?  Pierwsza praca nie przynosi mu chwały, inteligentny, ale cichy Marian nie zyskuje sobie zwolenników wśród pracowników, patrzą na niego podejrzliwie, nieufnie. Nie takiego chcieli kolegę, może to kapuś? Nie poznają się na nim, musi więc odejść, a tych odejść jest coraz więcej. Kryształowy mężczyzna pracuje, pracuje uczciwie, u niektórych zyskuje  pochlebne opinie, ale większość boi się go, boi się jego kryształowego życia, boi się jego spokoju i wyważonych słów w dyskusjach. Nie ma zbyt wielu kolegów, ale znajdują się niektórzy, którzy ufają temu kryształowemu mężczyźnie. Zyskuje ich zaufanie, lubią go za uczciwość i dochodzenie prawdy, lubią jego spokojny, ale wyważony, przemyślany tryb życia. W kraju nie dzieje się dobrze, zamęt, goni zamęt, korupcja korupcję, kryształowy pan nie jest odporny na takie działanie. Szkło dźwięczy pięknym tonem, ale swoje robi. Kolegów ubywa w jego otoczeniu, niektórzy znikają na długi okres czasu, złorzeczą, odgrażają się, a kryształowy człowiek działa nadal i do tego bardzo skutecznie. W nagrodę dostaje wielką kamienicę, nie wie co z nią zrobić, sprzedać, wynająć? Robi to drugie, wynajmuje, ludzi nadal ubywa z jego otoczenia, działa na wysokim szczeblu nasz kryształowy człowiek. Jest na piedestale, chciałby jednak więcej. Dostaje to co było jego marzeniem, jest w siódmym niebie, drżyjcie nieposłuszni prawu koledzy, drżyjcie pospolici przestępcy, kryształowy człowiek staje na ich drodze. Nie wszyscy to wytrzymują, są silni, zorganizowani, mają za sobą podobnych ludzi, o podobnych poglądach. Rozpoczyna się nagonka na kryształowy, wyhodowany twór człowieka. Doły są głębokie, Marian wpada w nie, ale jakoś wychodzi z nich, nie poddaje się, choć miewa chwile zwątpienia. Kryształ niepewnie chwieje się, dźwięk nie jest kryształowy, trąci nutą fałszu, godzina porażki zbliża się nieuchronnie. Godzina załamania jest coraz bliższa, dawni koledzy zaciskają w zadowoleniu dłonie. Czy kryształ pęknie i rozsypie się na tysiące drobnych kawałeczków? STOP! Nie będzie tego, kryształ, to kryształ, niezbyt łatwo go rozbić, szkło mocne, zaczyna dźwięczeć od nowa. Dawni koledzy ze zgrozą na to patrzą, KRYSZTAŁOWY CZŁOWIEK wraca do gry. Nie zakończył jej jak się spodziewali, teraz obawiają się, że będzie tylko gorzej. Rozbić kryształowego człowieka jest bardzo trudno... Niektórzy bardzo się obawiają jego... Słyszą zbliżający się dźwięk kryształowiego człowieka... (t.m.i.)

poniedziałek, 2 grudnia 2019

"OKRZYKNIĘTO MNIE TROLLEM ROKU" - 03.12.2019. (444)

Nie spodziewałem się takiego wyróżnienia, że na miesiąc przed końcem roku już zostanę zwycięzcą i zostanę trollem PIS-u. Zdziwienie moje było bardzo duże, bo dokonali tego trolle z Platformy, a raczej (na jedno wychodzi) sympatycy popularnego (?) we Wrocławiu, pana Frasyniuka. Gorliwi sympatycy tego polityka, tak się rozpędzili w wychwalaniu tego pana, że napisali i obwieścili wszystkim, że ów pan, pan Frasyniuk "obalił", (tak się wyrazili) dwie komuny. Ba, gdy z ciekawości zapytałem o jaśniejsze wytłumaczenie mi tej tezy, oskarżyli mnie, że nie umiem liczyć do dwóch. Zastanowiłem się, może faktycznie nie umiem liczyć, może lata rozłąki ze szkołą dały znać i już moje dodawanie, mnożenie, czy dzielenie poszło w zapomnienie i należałoby je odświeżyć. Ale nie, umiem liczyć, a i pamięć mam dobrą, wiem że pan Frasyniuk przysłużył się do, użyję ponownie tego słowa, "obalenia" komuny, ale za żadne skarby nie mogłem przypomnieć sobie aby to robił wielokrotnie, no przynajmniej dwu-trzykrotnie. Pamiętam jak składaliśmy się (zrzutka) finansowo na pana Frasyniuka, jak ukrywaliśmy i popieraliśmy go wraz z innym antykomunistą panem Piniorem i gdybym wiedział, że doczekam takich czasów, gdy pan Frasyniuk będzie mnie wyzywał na wiecach słowami Je...ć pisiorów, do których nie należę, ale popieram rząd i jego politykę, to nigdy w tamtych czasach nie przyłożyłbym ręki do pomocy temu panu. Tak się odwdzięcza niektórym  jego zwolennikom za tamten okres.
Nazwano mnie trollem (środowisko wrocławskie), po dosłownie dwóch wpisach, w których poprosiłem grzecznie o wyjaśnienie mi tego "obalania" komuny, nie doczekałem się, "zbanowano" mnie na portalu, a uczyniono to dlatego, że nie umieli wytłumaczyć się ze swojej pomyłki, ba oni jeszcze przekonywali wszystkich, że faktycznie, Frasyniuk i jemu podobni "obalali" kilkakrotnie komunę. Może mieli na myśli te miesięcznice, które odbywały się w Warszawie? Może! 
Dzisiaj zobaczyłem jak podzieleni są ludzie, jaką pałają nienawiścią do innych, nie można z nimi podyskutować, przedstawić swoje racje, obronić je, lub przyznać przeciwnikowi rację. O takiej dyskusji trzeba zapomnieć i to na długi czas, na nic nawoływania o zmianę języka dyskusji, o tym możemy sobie tylko pomarzyć. Co ciekawego jeszcze zauważyłem w tej nieciekawej dyskusji? Wulgarny język dyskutantów do tego bardzo młodych, którzy (zaglądałem na ich profil) chwalą się wyższym wykształceniem (?) i pracą w takich zagranicznych firmach, że nawet nie potrafię napisać nazw z pamięci. Trzeba mieć słownik przed sobą aby odtworzyć te nazwy. Zastanawiam się skąd u nich tyle złości, tyle zacietrzewienia, ale czyż możemy wymagać od nich czegoś, czego nie wynieśli z domu, ze szkoły, od rodziców. Kto wychowywał te resortowe dzieci, bo tak trzeba ich nazwać, Kto nauczył ich takich słów, takich dyskusji. Biedna ta nasza polska młodzież.
Na zakończenie jeszcze wspomnę o pani noblistce, którą tak uwielbia Wrocław i prezydent miasta, ofiarowując willę na jej fundację, oraz dołożyć do jej remontu aż trzysta pięćdziesiąt tysięcy złotych. Czy rozsławiła ona nasz kraj, naszą Polskę, kto i kiedy mówił o nas w świecie po obdarowaniu jej Noblem. Chyba tylko w chwili nadania jej tego odznaczenia, później słuch o niej zaginął, a proszę zobaczyć co zrobił Polak w Londynie. Bez nagrody, bez dyplomu, bez fleszu i kamer, uratował wielu ludziom życie. Nie schował się, nie czekał na oklaski i brawa, ale dzielnie wyszedł na ulicę by walczyć o swoje i innych życie. On przysporzył nam więcej chwały niż pani Tokarczuk. Czy stać nas na taki czyn... Owszem, ale przestrzegałbym wszystkich, aby nie nadużywali swojej odwagi, nie zawsze można wygrać, śmierć niekiedy jest blisko nas i niekiedy lepiej opuścić pole walki. Nie chcemy niepotrzebnej śmierci, ale gdy tylko... (t.m.i.) 

sobota, 30 listopada 2019

"ABORCJA POWRACA" - 30.11.2019 (443)

Za sprawą lewicy na porządek dzienny powraca aborcja, już coraz częściej i głośniej słyszymy o pracach nad nowelizacją ustawy o aborcji. Lewica wreszcie doczekała się swojej szansy i chyba jej nie przepuści, będzie dążyła do swojej ideologii, do swojej wizji świata, do wizji życia kobiety. 
Czy potrzebna jest nowa ustawa? Czy ta obecnie obowiązująca jest niewystarczająca? Widać, że nie. Przyznam się szczerze, że przeraża mnie to uśmiercanie dzieci do dwunastego tygodnia ciąży, czy kobiety zastanawiają się nad tym, czy tylko tak mówią i krzyczą, bo taka jest obecnie moda. Pójść na marsz, wziąć parasolkę, do tego obowiązkowo czarną i krzyczeć wniebogłosy, jak to im źle, że nie mogą usunąć dziecka ze swojej macicy. Dla mnie to jest ohydne i wstrętne. Jak tak można, jak można zabijać swoje dziecko, jak można wyrzucić go na śmietnik, czy któraś z kobiet zastanowiła się nad tym? Czy zastanowiły się te nastolatki, które być może są jeszcze dziewicami, ale krzyczą już w marszach i z ochotą na nie chodzą. Czy one wiedzą po co strajkują, po co manifestują, czego chcą? Albo te babcie, można je spotkać w grupie nastolatków, pań koło trzydziestki, też manifestują i znów moje pytanie: "Co chcą osiągnąć" w tym wieku. Będą rodzić? Boją się, że zajdą w ciążę i będą się tego wstydzić? Dlaczego jedna z drugą nie zastanowi się nad tym, gdy idzie z mężczyzną do łóżka. To dla nich zabawa? Nie liczą się z konsekwencjami? To przecież kobiety wiedzą, w jakim czasie mogą figlować w łóżku, bez obawy o zapłodnienie, nie panują nad sobą, nad swoim ciałem? Mnie taka kobieta jest niepotrzebna, która nie umie o to zadbać, figle w łóżku, a później płacz i zgrzytanie zębów? A dlaczego czekać do dwunastego tygodnia, nie wie, że już nosi maleństwo w swoim łonie? Może zaczeka do któregoś tam miesiąca, i wówczas upewni się, że nosi dziecko, bo tak to nie wie, że je ma w sobie...
Śmieszne niekiedy są te kobiety, moja macica i wara wam panowie od niej... Ciekawi mnie ile wytrzymacie bez tych chłopów, na których tak narzekacie, ale jeszcze raz powtarzam, to tylko wasza wina. Zapanujcie nad sobą, nauczcie się liczyć, obliczcie sobie kiedy macie dni płodne, a kiedy nie, idźcie do lekarza, stosujcie środki antykoncepcyjne, a nie wmawiajcie nam, że to przez nas musicie wyrzucić "TO" (tak nazywacie płód) na zewnątrz, pozbyć się tego. Ciekawi mnie czy któraś z tych pań spytała swojego partnera, czy może to zrobić, czy może usunąć. A może on pragnie tego dziecka? Ileż ja ludzi znam, gdy później żałowali tego kroku, gdy pozbyli się płodu, a pech chciał, że uszkodzona macica już nie mogła przyjąć następnego. Wielki płacz był, gdy zabrakło tego dziecka, tego maleństwa aby uzupełnić rodzinę, aby ono coś wniosło do życia dwojga osób, bo figle w łóżku szybko im się znudziły, a wychowanie dziecka, wierzcie, ale nie nudzi się. Każdy i każda pani wie ile radości przynosi oglądanie wzrostu i rozwoju swojej latorośli. Jeżeli macie w swoich albumach stare zdjęcia swoich dzieci to spójrzcie na nie, zobaczcie jak się rozwijały, jakie były radosne, jakie uśmiechnięte, jakie wesołe i jak szybko rosły. Popatrzcie na swoje duże dzieci, czy chcielibyście je zabić? A przecież być może niewiele brakowało, aby jedna z drugą to uczyniła, nie kręci się wam łezka w oku patrząc teraz na dorosłą córkę, czy dorosłego syna? A przecież kilkanaście lat temu mógł znaleźć się on i ona, na zwykłym wysypisku śmieci.
Zanim poprzemy lewicowy ruch, zastanówmy się nad udzieleniem poparcia, a widok swoich dzieci niech wam zaostrzy rozum i nie pozwoli poddać się wpływom lewicy. (t.m.i.)

wtorek, 26 listopada 2019

"SPÓR O WARSZAWĘ" - 26.11.2019. (442)

Warszawa. Wiadomo, stolica Polski, czyja jest ta stolica, czyja jest ta Warszawa. Twoja, moja, czy warszawiaków? Kto ma do niej prawo,? Warszawski Ratusz czy rząd polski. 
Jest jeszcze spora grupa ludzi, którzy pamiętają odbudowę Warszawy ze zniszczeń wojennych, należę do tej grupy i pamiętam jak, my Polacy pracowaliśmy aby odbudować nasz pomnik polskości. Nie tylko warszawiacy pracowali na gruzach Warszawy, pracowali Polacy z wielu regionów Polski, towarowe wagony wiozące  tysiące cegieł jechały z każdego zakątka Polski, z każdego miasta. Cegielnie nie były w stanie wyprodukować dostatecznej ilości cegieł, na odbudowę zburzonych budynków, nie było innych technologi jak tylko te stare wypróbowane, polegające na budowaniu domów z wypalonej gliny. Cegieł jednak było mało...
Odbudowaliśmy stolicę, byliśmy i nadal jesteśmy dumni z odbudowy, nikt nie narzeka na utratę sił i zdrowia, ważniejsza od tego była nasza stolica. Cieszyliśmy się z tego, mówiliśmy z dumą, że to nasza stolica, moja, twoja, każdego. Długo tak było, ale powoli zaczynało się to zmieniać, nowe pokolenie powoli zapominało, kto wybudował i odbudował zniszczone domy, nie chciało o tym wiedzieć, pamiętało i widziało obecne wysokie wieżowce i dumne wysokie dźwigi, które według nich postawiły te dziesiątki nowych wieżowców. Nowe pokolenie przywłaszczało sobie stolicę, coraz mniej mówiono o wspólnym domu, o wspólnym mieniu. 
Nie powinno być takiego podziału, stolica jak sama nazwa mówi, jest miejscem i miastem wszystkich mieszkańców naszego kraju. Ona nas reprezentuje na forum światowym, ale jest ona naszym wspólnym "domem" i młode pokolenie warszawiaków nie powinno o tym zapominać. Wiele przeszła nasza stolica zawieruch wojennych, wiele wycierpiała, i teraz ludzie, którzy wraz z nią cierpieli, chcą symbolicznie uczcić to cierpienie i przekazać nowemu pokoleniu symbol tego cierpienia. Chcą to w jakiś sposób uczcić, upamiętnić. Różne pomysły ujrzały światło dzienne, ludzie zastanawiają się jaki symbol wybrać, co wybudować, aby przetrwało dziesiątki jak nie setki lat i aby ciągle przypominało nam o naszym domu, o naszej stolicy, którą kochają nie tylko warszawiacy, ale którą kocha każdy Polak. Co to ma być, pomnik, obelisk, bryła graniasta, czy jeszcze coś innego. Co wybrać, aby pokazać ludziom i światu symbol naszej wielkiej stolicy. Czy to ma być Łuk Zwycięstwa czy ... Rozgorzała dyskusja, to dobrze, ale oburza mnie postawa warszawiaków, którzy w cyniczny sposób mówią nam, ludziom, tym co odbudowywali miasto, tym którzy kochają stolicę, aby nie wtrącać się w ich sprawy. Drodzy warszawiacy, jeszcze raz przypomnę, to nie jest wasza własność, to własność całego narodu i wszystkich ludzi, którzy przyłożyli się do jej odbudowy, którzy dali swoją cegiełkę. Kto jeszcze pamięta te słynne cegiełki, no kto, ilu jest warszawiaków, którzy pamiętają i którzy produkowali papierowe cegiełki sprzedawane na odbudowę stolicy. Są jeszcze tacy?
Nie przeszkadzajcie nam zbudować ten pomnik w Warszawie, bo on będzie symbolizował naszą i waszą walkę o dobro stolicy i dobro naszego kraju. Nie wiem jaki wygląd będzie miał ten pomnik, czy to będzie Łuk Tryumfalny? Może być, a dlaczego nie, niech się wtopi w obraz dzisiejszej stolicy i niech wszystkim przypomina heroiczną walkę w obronie stolicy nie tylko warszawiaków, ale wielu ludzi z różnych stron i zakątków naszego kraju, którzy zawsze w pełnej gotowości stawiali się na apel wzywający do obrony symbolu naszego Państwa. Uczcijmy w ten sposób tych wszystkich, którzy oddali życie, w obronie miasta, w którym my teraz żyjemy. (t.m.i.) 

poniedziałek, 25 listopada 2019

"U MNIE POLITYCZNA CISZA" - 25.11.2019. (441)

Od kilku dni nic nie piszę o polityce, chociaż oglądam różne programy telewizyjne z udziałem polityków, śledzę ich poczynania, ale jakoś nie mam ochoty o nich pisać, ani rozmawiać. Powiem szczerze, obrzydli mi. Nie mogę patrzeć na te wykrzywione twarze ze złości, z niemocy, czy Bóg raczy wiedzieć z czego. Nie chcę słuchać obrzydliwych , kłamliwych słów padających ze wszystkich ugrupowań politycznych. Zakłamanie widać i czuć na wyciągnięcie ręki. Bełkot, bełkot i jeszcze raz bełkot. Do tego te nowe idee, jak można przejść z jednej wiary do drugiej, w ciągu tak krótkiego czasu, jak mrugnięcie powiekami. Z ulgą a zarazem z wielką radością przyjąłem zwycięstwo naszej młodej śpiewaczki Wiktorii Gabor, cieszę się z jej zwycięstwa i zwycięstwa Polski jako narodu. Z jednej strony nas opluwają, niszczą, donoszą, że u nas nic nie ma, że terror i dyktatura, a tu proszę. Cała Europa o nas mówi, cała Europa ogląda naszą radość i łzy szczęścia i radości. Gdzie tu brak demokracji, gdzie tu dyktatura, Polacy się bawią, śpiewają, tańczą i głośno wyrażają swoją wolność. Co na to opozycja? Spróbuje popsuć nam to wspaniałe święto? Spróbuje znów wmówić Europie, że u nas depcze się wszystko co święte, co przynosi radość, bezpieczeństwo i uczciwość? Europa ze zdziwieniem na nas patrzy i zastanawia się nad jednym. Jak to jest, że jedni donoszą na drugich, że oczerniają, że plują na ludzi, którzy przynoszą im taki wielki rozgłos, że tak wspaniale się bawią. Tego nie mogą zrozumieć, a pragnę przypomnieć, że Wiktoria Gabor jest Polką pochodzenia romskiego. Czy jest droga opozycjo jakaś dyskryminacja u nas? Proszę, przestańcie już szkalować nas, sami widzicie jak pięknie Polacy bawią się, a liczba 7 milionów 700 tysięcy widzów, którzy obejrzeli ten festiwal, powinien wam dać wiele do myślenia.   (t.m.i.)

czwartek, 21 listopada 2019

A MOGŁO BYĆ DOBRZE..." - 21.11.2019. (440)

To, że świat stawał na głowie, to wszyscy wiedzieliśmy od dawna, ale żeby nasz kraj robił to samo, to wiedziało niewielu. Tak, Polska zaczyna stawać na głowie, ludziom zaczyna przewracać się w głowach, zaczynają mówić i robić takie rzeczy, że naszym ojcom, czy dziadkom nie śniło się "to" nigdy po nocach. Można znaleźć wielu ojców tego zjawiska jakie zapanowało w nadzwyczajnej kaście sądowniczej, ale czy to coś da, że wypiszę tu kilka, czy kilkanaście nazwisk. Nie, lepiej weźmy się za sędziów i powstrzymajmy falę fatalnych wyroków jakie wylewają się na nas z sal sądowych. Wielu z nas nie zastanawia się nad przyczynami takiego obłudnego stanowiska tej nadzwyczajnej kasty, nie mają siły, kasta, trzeba przyznać jest silna i ciężko będzie ją poskromić. Jest wielu ludzi, którzy świadomie, lub nieświadomie ją popiera. Ostatnie wyroki, jakie zapadły w salach sądowych wołają o pomstę do nieba, a ja zacząłem się zastanawiać nad ludźmi, którzy codziennie przywdziewają sędziowską togę. Co to są za ludzie, jakie mają życie po opuszczeniu sali sądowej, jakich mają przyjaciół i jakie prowadzą życie. Trudno dociec tego, miałem kilku znajomych sędziów, prokuratorów, rozmawiałem z nimi, obcowałem, spotykałem się. Rozmowy jak to rozmowy, rzadko po "trzeźwemu" schodziły na tory ich pracy, ale gdy wypiło się kilka głębszych ... Rozmowa stawała się naprawdę ciekawa. Okazywali wówczas swoje oblicze, to ciemne, władcze, surowe i do tego te gesty. Lubili machać rękami, pokazywać, mimika twarzy pokazywała kto tu jest panem, a kto plebanem. Pamiętam to doskonale, ale pamiętam również to, że w takich sytuacjach stawali się bardzo podatni na wszelkiego rodzaju sugestie, prośby, oczy zapalały się na słowa o korzyściach, przywilejach, o dobrobycie. A jak dbali o swoje dzieci? Marny był ten, który coś wspomniał o ich latoroślach, byli nietykalni i najlepsi z najlepszych. Jak oni czule głaskali ich po główkach, jak przytulali do swoich wypasionych piersi, jak ich chwalili, a dziecko jak to dziecko, obrastało w piórka. Powoli stawało się jak rodzice, teraz widzimy, że z godnością zastąpili ich na stanowiskach sędziów i nie dziwię się tej sędziny (sędzi), która po raz pierwszy nazwala ich towarzystwo nadzwyczajną kastą. Tak, są tą kastą, kto przeniknął choć trochę w ich szeregi, ten doskonale o tym wie. 
Czy możemy coś zrobić? W tej chwili nie, na to składa się wiele czynników, ale za jakiś czas... Obecny prezydent "zawalił", zdał sobie z tego sprawę, ale teraz choć jest dobry okres, nic nie może zrobić, bo zbliżają się wybory. Musi przeczekać te kilka miesięcy, musi swoją powściągliwością uśpić niejako jego przeciwników, aby w maju znów zasiąść w fotelu głowy państwa. Nic nie może zrobić PIS, musi również czekać na zwycięstwo prezydenta, a gdy to nastąpi ruszyć do boju z tą znienawidzoną  kastą sądowniczą. Wierzę i liczę, że zwycięstwo i przywrócenie ładu w sądownictwie jest możliwe, choć zwycięstwo nie będzie łatwe. Walczyć jednak trzeba... Polacy niejednokrotnie dali wyraz temu, że potrafią dopiąć swego, mam nadzieję, że i tym razem będzie tak samo. (t.m.i.)

TEN NIESAMOWITY KLAREMBACH" - 30.11.2020. (551)

Niesamowity jest pan redaktor Adrian Klarembach, każdy mógł się przekonać dzisiaj oglądając program "Minęła ósma", gdy obnażył wsz...