Obserwatorzy

wtorek, 12 listopada 2019

"O WCZORAJSZYM MARSZU" - 12.11.2019. (436)

Najważniejszy dzień w naszym życiu mamy poza sobą. Dzień, w którym sto jeden lat temu odzyskaliśmy niepodległość, mamy poza sobą. Odbyły się marsze, pikniki, zabawy, nie wszędzie przebiegało to święto spokojnie. Wrocław, tutaj rozwiązano marsz i choć mieszkam w tym mieście nie chcę o tym pisać, nie bylem tam, nie widziałem, a dzisiaj dochodzą do mnie tylko strzępy tych wydarzeń, które tam się odbyły i nie najlepsza postawa mojego prezydenta miasta. Mam nadzieję, że inni wrocławianie napiszą o tym, ale ci którzy tam byli, ci którzy byli świadkami wydarzeń w Rynku, na ul Dubois, Pomorskiej (tam mieszkam), a nie ci, co tylko coś tam słyszeli. Takich relacji nie chcę słuchać.
Nie pisząc o moim mieście zatrzymam się na dwóch wydarzeniach, które zbulwersowały mnie oglądając marsz w telewizji. Przede wszystkim prowokacja z kartonowym czołgiem, który pojawił się na placu przed Grobem Nieznanego Żołnierza, jak on mógł tam się dostać, gdzie były służby porządkowe, policja, a nawet zwykli obywatele. To nie jest jakaś mała zabaweczka, którą można było nie zauważyć. Obraz poszedł w świat. Wycelowana lufa kartonowego czołgu mierzyła w plecy polskich żołnierzy.
Prawie sześćdziesiąt lat temu, gdy chodziłem do szkoły był taki przedmiot Przysposobienie Obronne, na którym uczyliśmy się obsługiwać broń palną. Ćwiczyliśmy na karabinku KBKS i nie daj Boże, gdy któryś uczniów wycelował broń w stronę drugiego ucznia. Od razu reprymenda od nauczyciela i oczywiście "wielka pała" w dzienniku. Tego nam nie wolno było robić i po kilku lekcjach i kilkunastu dwójkach, nikt nie ośmielił się wycelować broń w drugiego ucznia. To było bardzo dawno, ponosiliśmy konsekwencje tego czynu, a czy wczorajsze wydarzenie pozostanie bezkarne? Jak można celować w polskiego żołnierza i do tego na takim święcie i do tego w plecy. Wiecie co, szkoda, że ci żołnierze nie odwrócili się i nie oddali strzałów do tego idiotycznego pana, który sprowokował tę prowokację. 
Jeszcze raz powiem, że mam wielkie pretensje do służb porządkowych, dlaczego tak się cackacie, a za łeb takiego prowokatora i spałować go tak, aby mu się takich czynów odechciało raz na zawsze. Czy ukarze go sąd? Śmiechu warte pytanie. resztę dopowiedzcie sobie sami.
Drugie wydarzenie, a raczej późniejsze tłumaczenie się pani Wielgus zakrawa na kpiny, wymaga ostrego potępienia i tu zgodzę się z wypowiedzią pana Bosaka, który dobitnie odpowiedział pani Wielgus, co o tym zdarzeniu myśli. Takiej posłanki nie powinno być w naszym sejmie, to jest zwykła, wyrafinowana prowokatorka i odpowiednie służby powinny się taką panią zająć.
To tyle tak na gorąco po wczorajszym dniu, przed nami ciekawy dzisiejszy dzień w Sejmie a szczególnie w Senacie. Czekam na te wydarzenia i będę śledził to, co będzie się działo, a chyba z pewnością coś się wydarzy niezaplanowanego. Wszystkiego możemy się spodziewać, chyba, że posłowie poszli po rozum do głowy... (t.m.i.)

sobota, 9 listopada 2019

"JAK I CZYM IM DOGODZIĆ" - 09.11.2019. (435)

Nie dogodzi człowiek opozycji niczym, nawet nie wiem jakby się starał, to jego wysiłki pójdą na marne. Jeszcze dobrze pan Morawiecki wczoraj nie ogłosił składu rządu, a wielka opozycja zaczęła ujadać jak  sfora wściekłych psów. Nie podoba się im rząd (?), Lubnauer pierwsza zaczęła szczekać i ronić krokodyle łzy nad powołanymi ministrami. Tak szybko? Bez zastanowienia? Inni poszli jej śladem. Dlaczego ? Po co? 
W stosunku do nich, ja nowy rząd przyjąłem spokojnie, jeszcze będzie czas, aby przyjrzeć się, rozważyć te propozycje, pomyśleć co chciał i chce przekazać nam premier Morawiecki, na co stawia, co chce osiągnąć, co chce udowodnić. Dużo się nie zmieniło, ale kilka zmian jest zaskakujących, opozycja "drze koty", na ministrze Czaputowiczu, po co został, dlaczego nie dokonano zmiany. Wolę jego niż Sikorskiego, ale to tak na marginesie, premier skupił się na większym zaangażowaniu się w sprawy Unii Europejskiej, chce uczestniczyć  i być jak najbliżej tej instytucji i dlatego słuszne wydaje mi sie wyróżnienie pana Szymańskiego. To dobry ruch. Premier też dał wielką szansę panu Wosiowi, młodemu człowiekowi powierzając mu ministerstwo środowiska, które zostało podzielone. Dlaczego?
Wiemy, że po zablokowaniu Temmermansa na przewodniczącego Unii, ten objął tekę komisarza od ekologii, myślicie, że nam odpuści? Da nam spokój? Że przełknął gorycz porażki, którą w dużej mierze zafundował mu rząd polski? Nic z tego! Dlatego to ministerstwo zostało podzielone, aby drugi minister pan Kurtyka mógł walczyć z panem Timmemansem, a z pewnością ta wojna rozpocznie się niebawem.
Nie wiem na jakiej podstawie opozycja twierdzi, że to zły rząd, zły wybór, źli ministrowie, a w konsekwencji zły premier. Może zaskoczeniem dla opozycji jest to, że w składzie nie widzimy ministrów, którzy by powielali dotychczasową politykę socjalno-społeczną. Przypuszczam, że rząd wywiązał się z obietnic socjalnych i teraz bardziej skupi się na rozwoju gospodarczym Polski, więcej uwagi i udogodnień rząd skieruje ku przedsiębiorcom, teraz oni potrzebują pomocy i usprawnień, aby w efekcie rząd wywiązał się z obietnic dotyczących płacy minimalnej. Przedsiębiorcy muszą dostać zielone światło, ulgi i pomoc jest im nieodzowna. Mam nadzieję, że tak się stanie i przedsiębiorcy wywiążą się z pokładanych w nich nadziei. Gospodarka będzie się rozwijać, choć jak wszyscy widzimy powolutku i do nas wkracza spowolnienie gospodarcze. jedni się tym martwią, inni z zadowoleniem zacierają ręce. Opozycja liczy, że dzięki kryzysowi uda się jej odzyskać władzę, podburzając lud przeciwko obecnej władzy. Nie wiem czy to się uda, ale takich i podobnych ataków będzie dużo, bardzo dużo. Jakby nie patrząc, opozycji nie można dogodzić, ale czy warto tym przejmować się? Powolutku przyzwyczajamy się do tego "wycia", na niektórych nie robi to żadnego wrażenia, w innych wytwarza emocje. Pozostało jeszcze ministerstwo sportu - jest wakat, tak będzie przez dwa tygodnie, może krócej? Dlaczego stanowisko to pozostało wolne, nie obsadzone? Na kogo czeka? Może na jakiegoś senatora z opozycji lub niezależnego, może któryś się skusi tą posadą? Ciekawy ruch, ale przewidywalny. Opozycja postawi po dwóch ochroniarzy przy swoich senatorach, aby nie przyszła im myśl opuszczenia grona opozycyjnych kolegów. (t.m.i.) 

czwartek, 7 listopada 2019

"A TAK WSZYSTKIEGO PO TROCHU" - 07.11.2019. (434)

Dużo spraw się nazbierało, nawet nie wiem od której zacząć, może od internetu? Są portale społecznościowe, ludzie piszą, czytają i... Jedni piszą kulturalnie, na temat, drudzy tylko czyhają aby ktoś napisał nie po ich myśli. Boże, wiecie zapewne jakie bluzgi lecą na tych "niekumatych", trzeba być bardzo odpornym aby przeżyć nawałnice sprośnych, wulgarnych epitetów. Otrzymałem wiele takich postów, z początku denerwowałem się, kląłem, chciałem wyjść z tych portali społecznościowych, zamknąć komputer i zapomnieć o całym świecie. Stwierdziłem jednak, że dlaczego ja mam ustępować tym "chamom" spod latarni, dlaczego mam denerwować się, niech oni się też denerwują i zacząłem odpowiadać im w bardzo kulturalny sposób. Drażniło ich to, ale znalazłem jeszcze silniejszą bron, zacząłem wypominać im ich wykształcenie, prawie co drugi ma wyższe (mają to napisane) co trzeci coś tam studiował, więc wjechałem im na ambicję. Jak to możliwe, aby taki wyuczony człowiek, posiadający wyższe wykształcenie, mający skończone studia i wspaniałą pracę (każdy gdzieś pracuje w zagranicznej firmie) może pisać takim językiem. Wiecie...
W dziewięćdziesięciu procentach poskutkowało, zmywali się ci naukowcy, już nie pisali, do mnie i na mnie, może poszli na inny portal, aby wyżyć się na innych naiwniakach? 
Opozycja wyje i to dosłownie, nie podoba jej się Piotrowicz z Pawłowicz, nie podoba się im Macierewicz, nie podoba się im nikt. Mam dla nich propozycję, może tak pomogą PIS-owi i podadzą nazwiska, oczywiście tych z PIS-u, które chcieliby widzieć w Trybunale Konstytucyjnym i nazwisko Marszałka Seniora, na otwarcie nowego dziewiątej kadencji Sejmu. Znajdą takie nazwiska? Niech szperają, niech grzebią w papierach, może znajdą kogoś, kto będzie im odpowiadał. Czy znajdą?
Opozycja jak widać lubi szukać, szuka w trybie pilnym kandydata na prezydenta, a spieszy się przy tym bardzo, wszak każdy dzień bez kandydata, to dzień bezpowrotnie stracony, a wybory coraz bliżej. Śmiechu to jest warte, bawią się jak małe dzieci, już szukają kandydata obywatelskiego, partyjnego nie mogą znaleźć. Droga opozycjo, nie zapominajcie o mnie, jestem obywatelem, mogę kandydować na prezydenta, a co? Zabroni mi ktoś? Może Kierwiński, może inny poseł PO, a może reszta mnie poprze? Jak obywatelski, to obywatelski, zgłaszajcie się panie i panowie, Platforma Obywatelska czeka na was i zrobi z was prezydenta wszystkich Polaków.
Wesoło robi się w kraju, nie ma co, ale czy trzeba się dziwić? Nie, przecież za parę dni Święto Narodowe, idźmy więc uśmiechnięci i zadowoleni w marszu niepodległości i czujmy się jak prezydent, który idzie na przedzie tego kolorowego marszu.
Uśmiechacie się, nic z tego, uśmiech zaraz wam zniknie z twarzy, gdy zobaczycie zdjęcia Pawła Kukiza, zawsze stoi przy Kosiniaku-Kamyszu, ciekawi mnie na co on liczy? Na stanowisko w Pałacu Prezydenckim gdyby wygrał ludowiec, on taki systemowiec, zarzekający się, że nigdy nie zawrze sojuszu z żadną partią, w tym z PO, z PSL i PIS-em. Zapomniał co mówił przez trzy i pół roku? Może mu ktoś przypomni! A ten Kamysz-Kosiniak, żal patrzeć na jego fotki, wygląda tak, jakby za chwilę miał się popłakać, czy taki wizerunek prezydenta chcielibyście mieć w swoim domu, w biurze, w urzędzie? A, jeszcze w zanadrzu mam dwie kandydatury na prezydenta, które forsuje Platforma, to pani Gerdorff i pan Rzepliński. Czy mam jeszcze coś dodać do tych kandydatur? Chyba nie!
O TSUE i Komisji Europejskiej nie będę wspominał, szarpać sobie nerwy i zdrowie? Proszę Boga, aby wreszcie nowy rząd przystąpił do trudnej reformy, ale nieodzownej, czyli do naprawienia naszego sądownictwa. Mam nadzieję, że rząd również weźmie się za inne sprawy, które wymagają szybkiego naprawienia, aby nam Polakom wreszcie zaczęło się  żyć normalnie. (t.m.i.)

środa, 6 listopada 2019

"JA MU JEDNAK NIE WIERZĘ" - 06.11.2019. (433)

Klamka zapadła, Donald Tusk ogłosił, że nie wystartuje w majowych wyborach prezydenckich w roku 2020. Koniec, kropka. Niby tak, ale ja mam pewne wątpliwości, dokładnie pamiętam jak w roku 2014, ten sam Donald Tusk, który dzisiaj rezygnuje ze startu, zapewniał wszystkich solennie, że nie opuści kraju, nie opuści Platformy, nie opuści obywateli, wyborców. I co zrobił? Wyjechał po skromnym przekazaniu pałeczki swojej następczyni pani Ewie Kopacz. Swoją drogą mógł lepiej wybrać, ale jak się "robi nagle, to po diable" i efekty tego widzieliśmy na własne oczy. Cieszę się, że nie będzie startował, ale coś mi tam w środku mnie podpowiada, że niestety Tusk nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, jeszcze tęskni za władzą w Polsce, jeszcze pragnie siedzieć w fotelu premiera, odracza to, odwleka, trzyma wszystkich w niepewności i tak naprawdę to nikt nie wie, co faktycznie zrobi nasz Donaldino. Wróci, czy nie wróci. 
Swoją wagę ma też rozmowa Tuska z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, nie wiemy dokładnie o czym rozmawiali ci dwaj panowie, ale możemy się domyśleć. Coś uzgodniono, Kosiniak-Kamysz poczuł się pewniej na scenie politycznej, to od razu jest zauważalne, mówi dużo, prowokuje, a tym samym straszy swoich potencjalnych przeciwników w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego.
Czy będzie miał na tyle siły aby pogrążyć swoich przeciwników? Jestem też przeciwny tej kandydaturze, jak i kandydaturze Tuska, obaj nic nie zrobili dla Polski, bardziej jej zaszkodzili, a Kosiniak-Kamysz tak rządził, że stracił dużą część swojego wiejskiego elektoratu. Może lepiej aby wrócił do praktyki lekarskiej? Przecież brakuje lekarzy, ale czy ja bym dał w opiekę moje dziecko, temu lekarzowi? 
I tak na koniec powiem, mam wątpliwości co do pana Tuska, może i wy macie, dlatego musimy cierpliwie zaczekać jeszcze kilkanaście dni. Kadencja Przewodniczącego Rady Europy kończy się niebawem, kilka następnych dni będzie kluczowe dla polityki polskiej jak i europejskiej. Jeszcze kilkanaście dni... (t.m.i.)

wtorek, 5 listopada 2019

"CZY SĄ GRANICE WŚCIEKŁOŚCI?" - 05.11.2019. (432)

Często do tej pory słyszałem o granicy przyzwoitości, ale nigdy nie słyszałem o granicy wściekłości. Wielu mówi, "przekroczyłeś granicę przyzwoitości", nie słyszałem natomiast  stwierdzenia o "przekroczeniu granicy wściekłości". Czy jest taka granica? Do wczoraj myślałem, że jej nie ma, ale dzisiaj z żalem muszę stwierdzić, że niestety, ale taka granica istnieje.
Nigdy dotychczas nie oglądałem tyle godzin propagandowej stacji TVN-24 co wczoraj. Poświęciłem się i oglądałem, choć muszę się przyznać, że ledwo wytrzymałem siedem godzin, patrząc na  bzdurny program. Na duchu podtrzymywała mnie jednak złość i wrogość, na takich jak ja, wszystkich z tej stacji, którzy przewinęli się przed telewizyjnymi kamerami. Ich złość, ich wściekłość dodawała mi sił w siedzeniu przed telewizorem i muszę wam zdradzić, że w którymś tam momencie zaczynało mi się to wszystko podobać. Śmiałem się ze złości jaka biła z twarzy prowadzących redaktorów, śmiałem się z nieukrywanej złości zapraszanych do studia gości, ich wściekłość, a zarazem bezradność rozbawiała mnie przez pozostałe godziny oglądania programu w TVN-ie.
Wszyscy zapewne już wiedzą co i kto wywołał taką reakcję panów i pań w TVN-ie, nie muszę przypominać, że dokonał tego PIS, wystawiając pp. Piotrowicza, Pawłowicz i prof. Chojnę-Duch jako kandydatów do Trybunału Konstytucyjnego. Pełne zaskoczenie i niedowierzanie. Tacy kandydaci do TK? To niepojęte, to zamach stanu, zamach na Polskę zamach na wszystko co tylko jest w kraju - tak głosili wszyscy w TVN-ie. Wielkie osobistości przewinęły się w studiu, byli sędziowie, politycy, komisarze, prezydenci miast, wszyscy wściekali się na odważny ruch Prawa i Sprawiedliwości. Bawiło mnie to, a najbardziej rozbawił, niezawodny były prezes TK, pan Rzepliński. Wściekłość jak biła z jego twarzy była tak ogromna, że myślałem, że chłopina popłacze się przed kamerami, ale złość mu na to nie pozwalała, raczej piana wściekłości pewnie wypłynie z jego ust. Nie będę przypominał jakie zasługi miał ten pan, wszyscy dokładnie wiedzą, co robił i kim był w przeszłości, a przeszłość miał niezbyt ciekawą, a jego "chlubą" było bycie I-sekretarzem PZPR na jednym z wydziałów UW. Ale to stare dzieje, pan sędzia nie pamięta o tym, pamięta doskonale "zasługi" pana Piotrowicza i jego koleżanki pani Pawłowicz. O trzeciej kandydaturze nie wypowiadał się, czyżby nie wiedział kto kandyduje na sędziego TK? Dużo można o tym pisać, ale tylko o jednym chciałbym wspomnieć, to przecież ten pan przyklepał wybór trzech dodatkowych sędziów wybranych niezgodnie z Konstytucją do TK. Przyklepał wiele ustaw zaskarżonych do TK, a które ewidentnie były sprzeczne z Konstytucją, to mu nie przeszkadzało, nikomu nie przeszkadzało, a to dlatego, że to było działanie na ich korzyść. Nie wiem jakie będą losy tych trzech kandydatów, zostaną wybrani czy nie, tego dowiemy się później, ale jedno jest pewne: TAKIEJ WŚCIEKŁOŚCI DAWNO NIE WIDZIELIŚMY  na ustach totalnej opozycji. Naprawdę, warto było oglądać wczoraj TVN-24 i na spokojnie oglądać wściekłość i bezradność totalnych przeciwników obecnej władzy. (t.m.i.)

poniedziałek, 4 listopada 2019

"TO NIE MÓJ KANDYDAT" - 04.11.2019. (431)

Jestem "szczery", tak jak Donald Tusk i mówię szczerze o wczorajszej gotowości Kosiniaka-Kamysza bycia prezydentem Polski, że to nie mój kandydat. Nigdy nim nie był, zresztą znów otwarcie powiem, że PSL nigdy nie darzyłem i nie darzę sympatią. Jest to partia ludowa, mająca swoich członków tylko ze wsi, kierownictwo zaś z miasta, a sam przewodniczący to widzi wieś tylko chyba z okolicznych wyjazdów gdy potrzebne są mu głosy w wyborach. Jest to partia sprzedajna, która czepia się każdego silniejszego partnera, aby dorwać się do władzy. Jest jak ten przysłowiowy rzep, który czepia się psiego ogona. Wybaczcie ludowcy, ale ta moja opinia jest nieodosobniona, wszyscy, a z pewnością duża część społeczeństwa tak o was mówi i tak jesteście postrzegani. Nie tylko przez mieszkańców miast, ale i przez mieszkańców wsi, których na siłę nazywacie swoim elektoratem. Najpierw zawalczcie o niego, a później chwalcie się, że cała polska wieś jest z wami.
Władysław Kosiniak-Kamysz, wiem i rozumiem go, że ma wielką ochotę wybić się na wyższy stołek, rozumiem to, ale czy on wie, że ludzie mają dobrą pamięć? Może myśli, że wszystko poszło w niepamięć, że wszyscy nagle zapałali wielką miłością do człowieka, który w cyniczny sposób, wbrew wcześniejszym ustaleniom podniósł wiek emerytalny? I to nie tylko tym mieszczuchom, ale także tym ze wsi, do których teraz nagle zapałał młodzieńczą miłością i namawia ich do poparcia swojej kandydatury. Zgłosił gotowość startu na najwyższy urząd  w państwie, a to jest równoznaczne z ogłoszeniem swojej kandydatury do wyborów.
A kto panie Kosiniaku-Kamyszu "obrabował" mnie z moich pieniędzy złożonych w OFE? Kto panie przewodniczący! Mógłbym panu wybaczyć te dwie haniebne reformy, gdyby pan w cyniczny sposób nie wypierał się ich realizacji. Kłamał pan i kłamie nadal, że to pan nie przeprowadzał tych reform, nie stać pana na zwykle słowo przepraszam i otwarcie przyznanie się do tego, co dla wszystkich jest oczywiste. Tu ma pan u mnie wielki minus, a jeszcze większy minus ma pan za zdradzenie wartości chrześcijańskich i przystąpienie do koalicji w wyborach europejskich, sprzedał pan swój elektorat za unijne stołki. Teraz znów obraca pan "kota" ogonem, pokrętnie się tłumacząc, tak jak pokrętnie tłumaczy się pan z oklasków dla pana Jażdżeskiego po "słynnym" jego występie. Znów pana haniebne zaklinanie rzeczywistości. "Ja nie klaskałem, to moje dłonie biły brawo" - tłumaczenie jak u dziecka.
Czarę goryczy dolał pan Kalinowski, który w superlatywach przedstawiał wczoraj pana biografię i gdyby to czynił ktoś inny, skłonny byłbym mu uwierzyć, ale nie temu panu! Jak może on o panu powiedzieć dobre słowo i wskazywać pana na urząd prezydencki, skoro w Brukseli występuje przeciwko Polsce i Polakom, a właściwie przeciwko rolnikom, czyli pańskiemu elektoratowi. Pan ma pójść jego drogą? Szkalować Polskę, popierać LGBT i podobne ruchy? Liczy pan, że ludzie za taką polityką tęsknią, a zwłaszcza rolnicy? Pokazał już pan kilkakrotnie swoją dwulicową twarz, ja nie chcę oglądać jej na najwyższym urzędzie naszego państwa i dlatego jestem przeciwko pana kandydaturze. Mam do tego prawo i jako, że żyję w demokratycznym państwie, wyrażam swoje zdanie szczerze i otwarcie. (t.m.i.)

niedziela, 3 listopada 2019

"CZY PRZEŻYLIŚCIE COŚ PODOBNEGO?" - 03.11.2019. (430)

Wspomnienia o naszych zmarłych mamy już poza sobą, jutro już znikną w naszych myślach na jakiś czas, obowiązki dnia powszedniego zamażą ich obraz. Czy na długo?
Wczoraj przyszedł do mnie znajomy, od półtora roku jest samotnikiem, zmarła mu żona. Czyżby ta jego samotność była powodem jego odwiedzin? Wszystko możliwe!
Jak zwykle u takich samotników, przebijała w nim tęsknota za utraconą bliską osoba, nie było i nie jest to dla mnie żadną nowiną. Przyszedł wyżalić się do mnie, powspominać, wyrzucić z siebie to, co go w środku gnębiło i gryzło.
Zaczął opowiadać o swojej żonie, czyli o jej pozaziemskim duchu. Słuchałem tego, zastanawiałem się ile w tym jest prawdy, a ile wybujałej wyobraźni, marzeń, myśli, snów. Zmarła żona dość często przychodziła do niego, nie widział jej, ale czuł jej obecność, czuł jak porusza się po mieszkaniu, słyszał jej kroki. Czuł nawet dotyk rąk żony na swojej twarzy. Czy to prawda?
Zapewniał, że wszystko odbywało się tylko wieczorami, nigdy nic takiego nie przytrafiło mu się podczas snu. Czy to możliwe?
Słyszał jej głos, ale często był on niewyraźny, po prostu jej głos zamieniał się w bełkot. Niektóre jednak słowa pamięta znakomicie. Zapewniała go, że tam gdzie jest, czuje się znakomicie i nie chce wracać. Czeka na niego, ale jego przyjście do niej, nie może nastąpić teraz. Słyszał tylko: "Musisz jeszcze żyć" i czuł na sobie jej dłonie, które były bardzo zimne. Oprócz zimnych dłoni, nie odczuwał żadnego chłodu, ani zimna wokół swojej osoby. Dlaczego? Przecież powinien odczuć chłód jaki bije od osób zmarłych.
Pewnego razu powiedziała mu, że wybiera się do niej, ich dobry znajomy, a na potwierdzenie tych słów, nie trzeba było długo czekać. W tydzień po usłyszeniu tej nowiny, do jego żony dołączył kuzyn. Młody, zaledwie czterdziestoletni mężczyzna, odszedł we śnie, leżąc przy swojej zonie, która dopiero rano stwierdziła jego zgon. Ile godzin spała przy boku nieżyjącego już męża? Nie wie! Nawet nie pytała o to lekarza.
Opowiedział sąsiad jeszcze parę szczegółów z życia ludzi nieżywych, słuchałem tego, ale nie wtrącałem się żadnym słowem. Nie chciałem, nie chciałem rozpoczynać dyskusji, która i tak doprowadziłaby do niczego. Bo czyż byłem w stanie przekonać tego człowieka, że może być inaczej, skoro ja nic nie wiem na ten temat. Różnie o tym myślę, też miałem podobne przeżycia jak odwiedzający mnie sąsiad. Ale czy wierzę w to?
Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, nawet, prawdę mówiąc nie staram się. Nie chcę z siebie robić filozofa, zbyt słabo jestem przygotowany na to naukowo i psychicznie. Boję się wszystkiego co dotyczy śmierci, boję się cmentarzy, prosektorium, ba nawet zakładów pogrzebowych, gdzie wystawiane są do oglądania trumny. Nie lubię takich widoków.
Jest jednak pewna sprzeczność, w tym wszystkim. Nie odczuwam żadnego strachu, czy podniecenia, gdy zwiedzam stare cmentarze, te prawdziwe "stare", które mają po kilkaset lat. Tam chodzę spokojnie i oglądam niszczejące pomniki, gdzie powoli zanika pamięć o tych, którzy odeszli dawno, dawno temu. Szkoda mi takich grobów, chciałbym je ocalić, ale wiem, że to niemożliwe. Z drugiej strony wiem, że te groby muszą zniknąć, aby zrobić miejsce na inne ofiary śmierci. To jest nieuniknione, nasza planeta jest zbyt mała, aby pomieścić wszystkie pomniki i groby naszych potomnych. (t.m.i.)
(Na podstawie mojej książki "Wakacje na Mazurach") 

TEN NIESAMOWITY KLAREMBACH" - 30.11.2020. (551)

Niesamowity jest pan redaktor Adrian Klarembach, każdy mógł się przekonać dzisiaj oglądając program "Minęła ósma", gdy obnażył wsz...