Obserwatorzy

środa, 6 listopada 2019

"JA MU JEDNAK NIE WIERZĘ" - 06.11.2019. (433)

Klamka zapadła, Donald Tusk ogłosił, że nie wystartuje w majowych wyborach prezydenckich w roku 2020. Koniec, kropka. Niby tak, ale ja mam pewne wątpliwości, dokładnie pamiętam jak w roku 2014, ten sam Donald Tusk, który dzisiaj rezygnuje ze startu, zapewniał wszystkich solennie, że nie opuści kraju, nie opuści Platformy, nie opuści obywateli, wyborców. I co zrobił? Wyjechał po skromnym przekazaniu pałeczki swojej następczyni pani Ewie Kopacz. Swoją drogą mógł lepiej wybrać, ale jak się "robi nagle, to po diable" i efekty tego widzieliśmy na własne oczy. Cieszę się, że nie będzie startował, ale coś mi tam w środku mnie podpowiada, że niestety Tusk nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, jeszcze tęskni za władzą w Polsce, jeszcze pragnie siedzieć w fotelu premiera, odracza to, odwleka, trzyma wszystkich w niepewności i tak naprawdę to nikt nie wie, co faktycznie zrobi nasz Donaldino. Wróci, czy nie wróci. 
Swoją wagę ma też rozmowa Tuska z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, nie wiemy dokładnie o czym rozmawiali ci dwaj panowie, ale możemy się domyśleć. Coś uzgodniono, Kosiniak-Kamysz poczuł się pewniej na scenie politycznej, to od razu jest zauważalne, mówi dużo, prowokuje, a tym samym straszy swoich potencjalnych przeciwników w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego.
Czy będzie miał na tyle siły aby pogrążyć swoich przeciwników? Jestem też przeciwny tej kandydaturze, jak i kandydaturze Tuska, obaj nic nie zrobili dla Polski, bardziej jej zaszkodzili, a Kosiniak-Kamysz tak rządził, że stracił dużą część swojego wiejskiego elektoratu. Może lepiej aby wrócił do praktyki lekarskiej? Przecież brakuje lekarzy, ale czy ja bym dał w opiekę moje dziecko, temu lekarzowi? 
I tak na koniec powiem, mam wątpliwości co do pana Tuska, może i wy macie, dlatego musimy cierpliwie zaczekać jeszcze kilkanaście dni. Kadencja Przewodniczącego Rady Europy kończy się niebawem, kilka następnych dni będzie kluczowe dla polityki polskiej jak i europejskiej. Jeszcze kilkanaście dni... (t.m.i.)

wtorek, 5 listopada 2019

"CZY SĄ GRANICE WŚCIEKŁOŚCI?" - 05.11.2019. (432)

Często do tej pory słyszałem o granicy przyzwoitości, ale nigdy nie słyszałem o granicy wściekłości. Wielu mówi, "przekroczyłeś granicę przyzwoitości", nie słyszałem natomiast  stwierdzenia o "przekroczeniu granicy wściekłości". Czy jest taka granica? Do wczoraj myślałem, że jej nie ma, ale dzisiaj z żalem muszę stwierdzić, że niestety, ale taka granica istnieje.
Nigdy dotychczas nie oglądałem tyle godzin propagandowej stacji TVN-24 co wczoraj. Poświęciłem się i oglądałem, choć muszę się przyznać, że ledwo wytrzymałem siedem godzin, patrząc na  bzdurny program. Na duchu podtrzymywała mnie jednak złość i wrogość, na takich jak ja, wszystkich z tej stacji, którzy przewinęli się przed telewizyjnymi kamerami. Ich złość, ich wściekłość dodawała mi sił w siedzeniu przed telewizorem i muszę wam zdradzić, że w którymś tam momencie zaczynało mi się to wszystko podobać. Śmiałem się ze złości jaka biła z twarzy prowadzących redaktorów, śmiałem się z nieukrywanej złości zapraszanych do studia gości, ich wściekłość, a zarazem bezradność rozbawiała mnie przez pozostałe godziny oglądania programu w TVN-ie.
Wszyscy zapewne już wiedzą co i kto wywołał taką reakcję panów i pań w TVN-ie, nie muszę przypominać, że dokonał tego PIS, wystawiając pp. Piotrowicza, Pawłowicz i prof. Chojnę-Duch jako kandydatów do Trybunału Konstytucyjnego. Pełne zaskoczenie i niedowierzanie. Tacy kandydaci do TK? To niepojęte, to zamach stanu, zamach na Polskę zamach na wszystko co tylko jest w kraju - tak głosili wszyscy w TVN-ie. Wielkie osobistości przewinęły się w studiu, byli sędziowie, politycy, komisarze, prezydenci miast, wszyscy wściekali się na odważny ruch Prawa i Sprawiedliwości. Bawiło mnie to, a najbardziej rozbawił, niezawodny były prezes TK, pan Rzepliński. Wściekłość jak biła z jego twarzy była tak ogromna, że myślałem, że chłopina popłacze się przed kamerami, ale złość mu na to nie pozwalała, raczej piana wściekłości pewnie wypłynie z jego ust. Nie będę przypominał jakie zasługi miał ten pan, wszyscy dokładnie wiedzą, co robił i kim był w przeszłości, a przeszłość miał niezbyt ciekawą, a jego "chlubą" było bycie I-sekretarzem PZPR na jednym z wydziałów UW. Ale to stare dzieje, pan sędzia nie pamięta o tym, pamięta doskonale "zasługi" pana Piotrowicza i jego koleżanki pani Pawłowicz. O trzeciej kandydaturze nie wypowiadał się, czyżby nie wiedział kto kandyduje na sędziego TK? Dużo można o tym pisać, ale tylko o jednym chciałbym wspomnieć, to przecież ten pan przyklepał wybór trzech dodatkowych sędziów wybranych niezgodnie z Konstytucją do TK. Przyklepał wiele ustaw zaskarżonych do TK, a które ewidentnie były sprzeczne z Konstytucją, to mu nie przeszkadzało, nikomu nie przeszkadzało, a to dlatego, że to było działanie na ich korzyść. Nie wiem jakie będą losy tych trzech kandydatów, zostaną wybrani czy nie, tego dowiemy się później, ale jedno jest pewne: TAKIEJ WŚCIEKŁOŚCI DAWNO NIE WIDZIELIŚMY  na ustach totalnej opozycji. Naprawdę, warto było oglądać wczoraj TVN-24 i na spokojnie oglądać wściekłość i bezradność totalnych przeciwników obecnej władzy. (t.m.i.)

poniedziałek, 4 listopada 2019

"TO NIE MÓJ KANDYDAT" - 04.11.2019. (431)

Jestem "szczery", tak jak Donald Tusk i mówię szczerze o wczorajszej gotowości Kosiniaka-Kamysza bycia prezydentem Polski, że to nie mój kandydat. Nigdy nim nie był, zresztą znów otwarcie powiem, że PSL nigdy nie darzyłem i nie darzę sympatią. Jest to partia ludowa, mająca swoich członków tylko ze wsi, kierownictwo zaś z miasta, a sam przewodniczący to widzi wieś tylko chyba z okolicznych wyjazdów gdy potrzebne są mu głosy w wyborach. Jest to partia sprzedajna, która czepia się każdego silniejszego partnera, aby dorwać się do władzy. Jest jak ten przysłowiowy rzep, który czepia się psiego ogona. Wybaczcie ludowcy, ale ta moja opinia jest nieodosobniona, wszyscy, a z pewnością duża część społeczeństwa tak o was mówi i tak jesteście postrzegani. Nie tylko przez mieszkańców miast, ale i przez mieszkańców wsi, których na siłę nazywacie swoim elektoratem. Najpierw zawalczcie o niego, a później chwalcie się, że cała polska wieś jest z wami.
Władysław Kosiniak-Kamysz, wiem i rozumiem go, że ma wielką ochotę wybić się na wyższy stołek, rozumiem to, ale czy on wie, że ludzie mają dobrą pamięć? Może myśli, że wszystko poszło w niepamięć, że wszyscy nagle zapałali wielką miłością do człowieka, który w cyniczny sposób, wbrew wcześniejszym ustaleniom podniósł wiek emerytalny? I to nie tylko tym mieszczuchom, ale także tym ze wsi, do których teraz nagle zapałał młodzieńczą miłością i namawia ich do poparcia swojej kandydatury. Zgłosił gotowość startu na najwyższy urząd  w państwie, a to jest równoznaczne z ogłoszeniem swojej kandydatury do wyborów.
A kto panie Kosiniaku-Kamyszu "obrabował" mnie z moich pieniędzy złożonych w OFE? Kto panie przewodniczący! Mógłbym panu wybaczyć te dwie haniebne reformy, gdyby pan w cyniczny sposób nie wypierał się ich realizacji. Kłamał pan i kłamie nadal, że to pan nie przeprowadzał tych reform, nie stać pana na zwykle słowo przepraszam i otwarcie przyznanie się do tego, co dla wszystkich jest oczywiste. Tu ma pan u mnie wielki minus, a jeszcze większy minus ma pan za zdradzenie wartości chrześcijańskich i przystąpienie do koalicji w wyborach europejskich, sprzedał pan swój elektorat za unijne stołki. Teraz znów obraca pan "kota" ogonem, pokrętnie się tłumacząc, tak jak pokrętnie tłumaczy się pan z oklasków dla pana Jażdżeskiego po "słynnym" jego występie. Znów pana haniebne zaklinanie rzeczywistości. "Ja nie klaskałem, to moje dłonie biły brawo" - tłumaczenie jak u dziecka.
Czarę goryczy dolał pan Kalinowski, który w superlatywach przedstawiał wczoraj pana biografię i gdyby to czynił ktoś inny, skłonny byłbym mu uwierzyć, ale nie temu panu! Jak może on o panu powiedzieć dobre słowo i wskazywać pana na urząd prezydencki, skoro w Brukseli występuje przeciwko Polsce i Polakom, a właściwie przeciwko rolnikom, czyli pańskiemu elektoratowi. Pan ma pójść jego drogą? Szkalować Polskę, popierać LGBT i podobne ruchy? Liczy pan, że ludzie za taką polityką tęsknią, a zwłaszcza rolnicy? Pokazał już pan kilkakrotnie swoją dwulicową twarz, ja nie chcę oglądać jej na najwyższym urzędzie naszego państwa i dlatego jestem przeciwko pana kandydaturze. Mam do tego prawo i jako, że żyję w demokratycznym państwie, wyrażam swoje zdanie szczerze i otwarcie. (t.m.i.)

niedziela, 3 listopada 2019

"CZY PRZEŻYLIŚCIE COŚ PODOBNEGO?" - 03.11.2019. (430)

Wspomnienia o naszych zmarłych mamy już poza sobą, jutro już znikną w naszych myślach na jakiś czas, obowiązki dnia powszedniego zamażą ich obraz. Czy na długo?
Wczoraj przyszedł do mnie znajomy, od półtora roku jest samotnikiem, zmarła mu żona. Czyżby ta jego samotność była powodem jego odwiedzin? Wszystko możliwe!
Jak zwykle u takich samotników, przebijała w nim tęsknota za utraconą bliską osoba, nie było i nie jest to dla mnie żadną nowiną. Przyszedł wyżalić się do mnie, powspominać, wyrzucić z siebie to, co go w środku gnębiło i gryzło.
Zaczął opowiadać o swojej żonie, czyli o jej pozaziemskim duchu. Słuchałem tego, zastanawiałem się ile w tym jest prawdy, a ile wybujałej wyobraźni, marzeń, myśli, snów. Zmarła żona dość często przychodziła do niego, nie widział jej, ale czuł jej obecność, czuł jak porusza się po mieszkaniu, słyszał jej kroki. Czuł nawet dotyk rąk żony na swojej twarzy. Czy to prawda?
Zapewniał, że wszystko odbywało się tylko wieczorami, nigdy nic takiego nie przytrafiło mu się podczas snu. Czy to możliwe?
Słyszał jej głos, ale często był on niewyraźny, po prostu jej głos zamieniał się w bełkot. Niektóre jednak słowa pamięta znakomicie. Zapewniała go, że tam gdzie jest, czuje się znakomicie i nie chce wracać. Czeka na niego, ale jego przyjście do niej, nie może nastąpić teraz. Słyszał tylko: "Musisz jeszcze żyć" i czuł na sobie jej dłonie, które były bardzo zimne. Oprócz zimnych dłoni, nie odczuwał żadnego chłodu, ani zimna wokół swojej osoby. Dlaczego? Przecież powinien odczuć chłód jaki bije od osób zmarłych.
Pewnego razu powiedziała mu, że wybiera się do niej, ich dobry znajomy, a na potwierdzenie tych słów, nie trzeba było długo czekać. W tydzień po usłyszeniu tej nowiny, do jego żony dołączył kuzyn. Młody, zaledwie czterdziestoletni mężczyzna, odszedł we śnie, leżąc przy swojej zonie, która dopiero rano stwierdziła jego zgon. Ile godzin spała przy boku nieżyjącego już męża? Nie wie! Nawet nie pytała o to lekarza.
Opowiedział sąsiad jeszcze parę szczegółów z życia ludzi nieżywych, słuchałem tego, ale nie wtrącałem się żadnym słowem. Nie chciałem, nie chciałem rozpoczynać dyskusji, która i tak doprowadziłaby do niczego. Bo czyż byłem w stanie przekonać tego człowieka, że może być inaczej, skoro ja nic nie wiem na ten temat. Różnie o tym myślę, też miałem podobne przeżycia jak odwiedzający mnie sąsiad. Ale czy wierzę w to?
Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, nawet, prawdę mówiąc nie staram się. Nie chcę z siebie robić filozofa, zbyt słabo jestem przygotowany na to naukowo i psychicznie. Boję się wszystkiego co dotyczy śmierci, boję się cmentarzy, prosektorium, ba nawet zakładów pogrzebowych, gdzie wystawiane są do oglądania trumny. Nie lubię takich widoków.
Jest jednak pewna sprzeczność, w tym wszystkim. Nie odczuwam żadnego strachu, czy podniecenia, gdy zwiedzam stare cmentarze, te prawdziwe "stare", które mają po kilkaset lat. Tam chodzę spokojnie i oglądam niszczejące pomniki, gdzie powoli zanika pamięć o tych, którzy odeszli dawno, dawno temu. Szkoda mi takich grobów, chciałbym je ocalić, ale wiem, że to niemożliwe. Z drugiej strony wiem, że te groby muszą zniknąć, aby zrobić miejsce na inne ofiary śmierci. To jest nieuniknione, nasza planeta jest zbyt mała, aby pomieścić wszystkie pomniki i groby naszych potomnych. (t.m.i.)
(Na podstawie mojej książki "Wakacje na Mazurach") 

środa, 30 października 2019

"DZIEŃ ZADUMY I WSPOMNIEŃ" - 30.10.2019. (429)

Wszystkich Świętych i Dzień Zmarłych tuż, tuż, robimy generalne porządki na grobach naszych zmarłych bliskich, znajomych, krewnych. Czyścimy, pucujemy granitowe pomniki, zmieniamy kwiaty, sadzimy nowe, zapalamy znicze. Groby przybierają odświętny wygląd. 
Nie wszystkie groby, nawet tych najbliższych będziemy mogli odwiedzić, nie będziemy mieli możliwości, aby w ten dzień pójść na cmentarz, nie będzie nam to dane. A to choroba, a to daleki wyjazd, a to inne rodzinne sytuacje, niekiedy nie pozwalają nam się udać w dalekie trasy na groby swoich bliskich. Odległość niekiedy przekraczająca siedemset kilometrów, skutecznie przykuwa nas do pozostania w miejscu, w którym obecnie jesteśmy. Nie każdemu odpowiada taka podróż zatłoczonym pociągiem, czy jazda samochodem po zatłoczonej autostradzie. Wielu z nas musi ten dzień spędzić inaczej. Ja nie mając możliwości jazdy w odległe strony Polski, pozostaję we Wrocławiu i jak co roku idę na "Osobowicki" cmentarz i tam pod wspólnym krzyżem zapalam symbolicznie znicze za moich najbliższych i przy okazji zapalam znicze na opuszczonych zaniedbanych grobach. Duszyczki z tych grobów też potrzebują wsparcia i modlitwy, nie zapominajmy o takich grobach, o takich mogiłach.
Ps. Dzień Zmarłych (tzw. Zaduszki) - to faktycznie drugi dzień listopada, w tym dniu czcimy pamięć swoich bliskich, ale w naszej tradycji robimy to dzień wcześniej, czyli w Dzień Wszystkich Świętych. (t.m.i)

poniedziałek, 28 października 2019

"NIC Z TEGO NIE ROZUMIEM" - 18.10.2019. (428)

Dochodzę do siebie po zmianie czasu i trudno na razie mi się dostosować do nowych warunków, a to przecież dopiero drugi dzień po wprowadzeniu zmiany. Jak długo potrwa "przestrajanie" mojego organizmu na czas zimowy? Miała być już stabilizacja z tym przesuwaniem wskazówek, ale jak widać sprawa utknęła znów w Brukseli, widać mają ważniejsze sprawy niż ta, na rozwiązanie której czeka ponad pięćset milionów europejczyków. Ale co tam europejczycy, ważniejszy jest Biedroń i jego szkalowanie Polski i Polaków. Jedni chwilowo zakończyli, to znalazł się inny wyrzutek, który kontynuuje dzieło Platformy i PSL-u.Tak, PSL-u, który udaje tylko świętego, a tak naprawdę to jest zwykłym klubem, zwykłą partią, która za stołeczek i parę okruchów z pańskiego stołu zrobi wszystko, nawet zdradzi ojczyznę. Teraz udają świętoszka, szczególnie Kosiniak-Kamysz, o Boże, jaki on jest słodziutki, jak pięknie mówi, jak obiecuje, ba, palce lizać i otwierać ramiona na jego przyjęcie. A zapomniał jeden z drugim co zrobili Polsce, Polakom. Do tej pory płacimy Rosji za ropę i gaz stawki tak wysokie, że cała Europa się z nas śmieje. I kto to zrobił? A pieniądze z OFE, a wiek emerytalny, kto to zrobił? Z chęcią Kosiniak-Kamysz by powiedział, że PIS, ale tego po raz drugi nie da się zrobić. Polacy przejrzeli na oczy, choć propaganda nadal trzyma w pobliżu opaski, którymi stara się zasłonić obraz rozwoju i ukryć niewygodną prawdę w ich wykonaniu. Ledwo wybory się zakończyły i znów rozpoczęło się szkalowanie partii rządzącej i rządu. Pal lich PIS, niech szkalują, ale co chcą od rządu? Przecież obraz Polski radykalnie się zmienił, widać, że wszystko się zmieniło, zmieniło na lepsze, a tylko propaganda pozostała na tym samym poziomie, a nawet jeszcze gorszym. Nie dziwię się zwykłym ludziom, ci zostali tak zbałamuceni, tak zmanipulowani, że po prostu stali się robotami wykonującymi czarną robotę innych wywrotowych partii, ale dziwię sie nauczycielom, profesorom, ludziom nauki. Oni dali się zmanipulować? Przykre to, ale trzeba odpowiedzieć twierdząco na to pytanie. Ci ludzie nie widzą zmian w Polsce? Może nie chcą zobaczyć. Słuchając różnych telewizyjnych programów, łatwo jest dostrzec manipulację jakiej dopuszczają się wielcy politycy opozycji. 
Przez całe cztery lata słyszałem, że w Polsce nie ma demokracji, jest cenzura, dyktatura, to głosili w Polsce i w Europejskim Parlamencie ci, których brutalnie zepchnięto ze stołków w 2015 roku. I nagle dzisiaj, po wyborach, gdy PIS złożył protesty wyborcze, dowiaduję się, że jest to zamach na demokrację! Rany Boskie, nic z tego nie rozumiem, była ta demokracja, czy jej nie było, panowie z opozycji, zdecydujcie się wreszcie na jasne określenie stanu faktycznego. Jest demokracja, czy jej nie ma. Jest wolność słowa? O mediach i prasie nie powiem, tutaj każdy sobie rzepkę sam skrobie i mówi co mu ślina na język przyniesie. Jednym słowem w naszej polityce panuje straszny "burdel", przepraszam za wyrażenie, ale chęć dorwania się do władzy zasłania niektórym politykom wszystko, odbiera im rozum, honor i człowieczeństwo. Mam przytoczyć przykład Kukiza? Jaki on był wspaniały, jaki mądry, jaki porywający cztery lata temu, a teraz? Co zostało z tego człowieka, z tego systemowca, który wprowadził kilku bardzo dobrych polityków do sejmu, no co zostało? Za stołek, za władzę, za stanowisko (PSL nie wie jeszcze jakie mu dać) sprzedał się sprzedajnej partii i pozostawił swoich kolegów na pastwę losu. Nie zatroszczył się o ich los, nie, wolał iść sam, sprzedać się, byle tylko utrzymać się przy "korytku", takim małym, niewielkim, ale "korytku". Nie będzie z niego ani muzyk, ani polityk. Powoli zapomnimy o nim, chyba, że wywinie jakiś numer w stylu Kosiniaka -Kamysza. (t.m.i.) 

piątek, 25 października 2019

"KOGO POCHWALIĆ? " - 26.10.2019. (427)

Często zastanawiam się, dlaczego zawsze chwalę PIS, a ganię Platformę, czy nie może być na odwrót? Chciałbym aby tak było, przymierzałem się wielokrotnie aby to zrobić i zawsze mi nie wychodziło, nie miałem i nadal nie mam żadnych argumentów aby to uczynić. Cóż ja dobrego mogę napisać o Platformie, no cóż? Co takiego zrobiła ta partia dla mnie, dla społeczeństwa, mimo wysiłku nie przypominam sobie żadnej znaczącej rzeczy, która by wpłynęła na zmianę moich poglądów. 
Platforma bez przerwy krytykuje PIS i przyklasnąłbym temu, gdyby tak było na prawdę. Owszem, krytykuje, ale co to za krytyka, to jest tylko zwykłe szczucie i jątrzenie, obrażanie rządzących i zwykłych obywateli, często fałszywymi danymi. Tak nie powinna wyglądać krytyka. Wczoraj rozpętała Platforma wielką "aferę" znów w sprawie pana Banasia. Zarzucono panu Banasiowi, a raczej próbuje się go wkręcić w coś, czego nie zrobił i do czego nie należał. Chodzi o zatrzymanie pracowników z Urzędu Skarbowego, niby jego bliskich współpracowników. Zastanawiam się co należy rozumieć pod stwierdzeniem "bliskich współpracowników"? Pracowali razem w jednym biurze? Byli jego zastępcami? Wszyscy trzej podpisywali te same dokumenty, bo bez tych podpisów taki dokument byłby nieważny? A może mieli wspólnie po jednym kluczu do skarbca Urzędu Skarbowego i razem wyciągali z niego pieniądze? Absurdalne tłumaczenie posłów Platformy. Z drugiej strony, czekam jednak na kompleksowe wyjaśnienie tej sprawy przez pana Banasia. Również zastanawiam się czy system sprawdzania ludzi, do tak ważnych instytucji nie zawiódł, to należy niezwłocznie sprawdzić. Mimo, że pan Banaś powstrzymał wyciek pieniędzy z budżetu (VAT), to jednak zostało kilka osób, które nadal wyłudzały. Dobrze, że służby natychmiast zareagowały na to.
Pracownicy zostali zatrzymani, przebywają w areszcie i to jest dobra wiadomość, bo to pokazuje, że PIS działa szybko i zdecydowanie, nie ma pobłażania dla nikogo. Zaznaczam, że w Urzędzie Skarbowym pracuje ponad 60 tysięcy pracowników i w tak dużej liczbie, zawsze znajdzie się ktoś, kto jest "czarną" owcą w tym zespole. Do tego warto dodać, że ci panowie pracowali już za rządów Platformy. To szybkie działanie, pokazuje, że można wierzyć PIS-wi, PIS działa szybko, błyskawicznie usuwa skorumpowanych, nieuczciwych pracowników. To mi się podoba i tak powinno działać państwo (ci panowie przebywają w areszcie od stycznia tego roku), nie ma nikogo świętego w urzędach i innych państwowych instytucjach. 
A co w Platformie? Nie będę dużo wymieniał, bo bym was zanudził czytelnicy, ale wspomnę tylko o panu Gawłowskim. Człowiek z prokuratorskimi zarzutami, oczekujący na rozprawę sądową, popierany przez (nieoficjalnie) Platformę, wybierany jest do Senatu, i który zapowiada walkę z PIS- em i państwem polskim. 
Nie tylko o Platformie nie ma co pozytywnego napisać, ale również nic dobrego nie można powiedzieć o PSL-u i Kukizie 15. Ale o tych dwóch ugrupowaniach już następnym razem. (t.m.i.)

TEN NIESAMOWITY KLAREMBACH" - 30.11.2020. (551)

Niesamowity jest pan redaktor Adrian Klarembach, każdy mógł się przekonać dzisiaj oglądając program "Minęła ósma", gdy obnażył wsz...