Rozpędza się sprawa protestów wyborczych. Opozycja nie odpuszcza, jeździ do Unii Europejskiej i błaga - "Pomóżcie", towarzysze. Czy pomogą? Oczywiście, zresztą czy to po raz pierwszy opozycja błaga o pomoc? Niezbyt dobrze to wpływa na wizerunek Polski, a już wydawało mi się, że wszystko jest na dobrej drodze, że Europa, że Unia patrzy na nas przychylniejszym okiem, ale po wyborach na komisarza rolnictwa, gdzie startował pan Wojciechowski znów wróciło moje zaniepokojenie. No i teraz te wybory. Zastanawiam się czego tak panicznie boi się opozycja, czego boi się Schetyna, na złodzieju (oszuście) czapka gore? Masz człowieku, licz głosy - na miejscu Grzegorza Schetyny powiedziałbym panu Kaczyńskiemu i ze spokojem przyglądałbym się jak mozolnie komisja liczy głosy. Czy do tego liczenia potrzeba pół Europy, do tego pana Tuska z Rady Europy? (No ten to by policzył!) Schetyna błaga Europę o pomoc, liczy na to, że ta mu pomoże i z pewnością tak się stanie, pan Timmermans świetny matematyk policzy sporne głosy i tryumfalnie ogłosi zwycięstwo opozycji z jeszcze większą ilością głosów popierających. To będzie drugi cud nad Warszawą, a my z pokorą poddamy się dyktaturze opozycji jak to uczyniliśmy w poprzednich latach. Może powiecie, że to nieprawda? Nie będę tu przytaczał dowodów na moją tezę, bo niektórym moim oponentom, pokazać białą kartkę, to i tak powiedzą, że ona jest czarna.
Teraz odnośnie samego liczenia głosów. Jeżeli policzymy i okaże się, że wygrało Prawo i Sprawiedliwość, zacznie się konflikt, opozycja nie odpuści. To samo będzie gdy wygra opozycja, w tym przypadku nie odpuści PIS i tak powoli zacznie się zamykać nasze koło. Tak źle i tak niedobrze, nikt nie będzie zadowolony z liczenia, nikt nie będzie chciał pogodzić się z porażką. Pomówienia, wykrzykiwania i donoszenia na zwycięzców nie będzie miało końca, a przecież tak nie miało być!
Były protesty? Były! Trzeba było spokojnie zgodzić się na policzenie głosów, powołać odpowiednie komisje i w ciszy wszystko spokojnie policzyć. Bez rozgłosu, bez złośliwości, bez donoszenia do Unii, a później niestety pogodzić się z werdyktem, obojętnie jaki by on nie był. Takie jest życie i trzeba go przyjmować takie, jakie ono jest. To tyczy się dwóch stron w tym konflikcie. Szkoda, że tak daleko to zaszło, ale... Czy znów musimy być podzieleni? (t.m.i.)