Zaczął się maj, mamy majówkę, mamy piętnastolecie wejścia do Unii Europejskiej, mamy pogodę, mamy dobry humorek.
Kiedy wchodziliśmy do Unii, przebywałem w Grecji od kilkunastu lat. Cieszyłem się gdy premier, pan Miller w Atenach podpisywał nasze wstąpienie do grona państw zjednoczonych w strukturach europejskich. Cieszyłem się i wyczekiwałem tego bardzo, zresztą my uchodźcy w Grecji, czekaliśmy jak na zbawienie na to wejście naszego kraju do Unii i wreszcie przestać kryć się i uciekać przed policją i obawom deportacji do kraju, za nielegalny pobyt. Przez szereg lat nasz pobyt w obcym kraju był udręką i walką o przetrwanie, nigdy nie byliśmy pewni, czy wychodząc z domu, do niego powrócimy. Teraz, po podpisaniu aktu akcesyjnego, cieszyliśmy się jak dzieci, dziękowaliśmy rządowi polskiemu za wprowadzenie nas do krajów bardziej rozwiniętych i liczyliśmy, że oprócz swobody przemieszczania się, polepszymy swój byt, swoje życie. Nie wiem jak w Polsce przebiegało to polepszenie życia, my na obczyźnie odczuwaliśmy i przechodziliśmy to zupełnie inaczej, muszę powiedzieć, że Grecy nas nie odrzucili, przyjęli nas do siebie, a my szybko dostosowaliśmy się do nich. Aklimatyzacja przebiegła szybko i sprawnie. Czy w Polsce było tak samo? Z tego co wiem, tak nie było.
Czy przez te piętnaście lat zawsze byłem za Unią? Skłamałbym gdybym powiedział, że TAK. Były chwile zwątpienia, szczególnie gdy w Grecji rozpoczął się kryzys, a w Polsce toczyła się dyskusja na temat wejścia Polski do strefy euro i zapowiedzi Tuska kiedy to się stanie. Nie chciałem tego, przestrzegałem wszystkich przed tym, nikt mi nie wierzył, wszyscy fascynowali się pięknymi banknotami z napisem EURO. Ja znałem wartość tego banknotu, pamiętam przyjazdy słynnej "trojki" do Aten i potężne demonstracje przeciwko Unii w Atenach i innych miastach tego kraju. Stopa życiowa gwałtownie zaczęła spadać, z dnia na dzień stawaliśmy się bankrutami, tak, my Polacy stawaliśmy się bankrutami na równi z Grekami. Do dzisiaj przed moimi oczami, jak w filmie odbywają się codzienne demonstracje, walka ludności z policją, upadek rządu jednego, potem drugiego. Niesamowity chaos i bałagan. Najgorsza jednak była ta niepewność jutra, konta bankowe zablokowane, można było wybrać tylko sto euro dzienne, potężne kolejki w bankach w sklepach. I ten spadek poziomu życia, to było najgorsze, z normalnych ludzi stawaliśmy się każdego dnia coraz większymi biedakami, pieniądze umykały nam, rozpoczął się kryzys gospodarczy. Nie było pracy, a to oznaczało nasz koniec w tym państwie. Bardzo przykre wiadomości napływały do nas z Polski, wszyscy nad Wisłą i Odrą śmiali się z Greków, a poniekąd i śmiali się z nas. Było nam przykro, Polacy po prostu byli zadowoleni z tego greckiego kryzysu i można było wyczuć, że tylko czekają na "wyrzucenie" Grecji ze wspólnoty europejskiej. Nie doczekali się, Grecja odbija się od dna, ma nowy, lepszy rząd, czego nie mogliśmy powiedzieć tego o Polsce. Grecy śmiali się z rządu Tuska i przestrzegali nas przed tym co ich spotkało, a do czego doprowadził ich rząd, podobny do tego jaki mieliśmy w Polsce. Teraz z perspektywy czasu jestem zadowolony, że doszło do zmiany rządu, że nasze wejście do strefy EURO zostało odsunięte w czasie, że zaczęliśmy "stawiać" się elitom z Brukseli. Jestem za byciem w UNII, ale bycie to powinno być na wspólnych warunkach, chcę być i żyć na takich samych warunkach jak żyje Niemiec, Francuz czy Hiszpan. Czy tak będzie? Czy tego doczekam? To będzie zależało od naszego rządu, od naszej polityki wobec Unii i najbardziej chyba, czy będzie rządziło PRAWO I SPRAWIEDLIWOŚĆ. Tylko ten rząd może zagwarantować nam to, że nie będziemy zaliczani w UNII, do ludzi drugiej kategorii. (t.m.i.)