Obserwatorzy

czwartek, 5 marca 2020

"OPOZYCJA JAK KAMELEON" - 05.03.2020 (479)

Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem i zobaczyłem dzisiaj w telewizji. To nasza opozycja? To nasza Platforma, PSL i Lewica? Przecierałem oczy ze zdumienia, niby ci sami posłowie i posłanki, a jacyś inni. Oczywiście nie w wyglądzie zewnętrznym, ale w mówieniu, bo to od razu każdemu rzuciło się w oczy. Nie ma już ataku na rząd, nie ma ataku na PIS (ciekawi mnie jak długo), już opozycja mówi same superlatywy na temat działań rządu w sprawie "koronawirusa", aż człowiekowi chce się żyć, chce się mieszkać, pracować. Czy tak nie powinno być zawsze? 
Posłuchajcie co mówi pani Kidawa-Błońska, co mówi Kosiniak-Kamysz, co mówią inni opozycjoniści. Zastanawiam się skąd taka nagła zmiana, kto i co ich tak zmieniło, czyżby wybory? A do nich coraz bliżej i bliżej, a może kampania niebawem się zakończy? Wszystko możliwe, bo gdyby zapanowała epidemia, z pewnością kampania wyborcza nie miałaby sensu. Zakaz zgromadzeń dopełniłby to co wywołał wirus. W pamięci ludzi pozostałby zapis sprzed epidemii, a tam nie najlepsze zanotowała opozycja wyniki.
Sądy nadal bojkotują nasze państwo, nas, jako społeczeństwo, a wyroki jakie wydają wołają o pomstę do nieba. Czy nikt z tej sędziowskiej kasty nie widzi tego problemu, nie widzi tych skandalicznych wyroków? Jak tacy sędziowie mogą spokojnie zasypiać, jak mogą rozmawiać z sąsiadami, jak chodzić na spacery ze swoimi dziećmi, no jak? Czy ten pan, czy pani sędzia nie słucha radia, telewizji, nie czyta gazet, nie słucha głosów społeczeństwa? Są głusi i niemi?
Wczoraj pisałem o Grekach i sytuacji jaka tam panuje z emigrantami i cieszę się, że rząd polski chce udzielić pomocy Grekom. To się liczy w Europie i świecie. Skoro Unia nie może sobie poradzić, my zróbmy to, co Unia powinna zrobić dawno, dawno temu. (t.m.i.)

wtorek, 3 marca 2020

"CZY POLSKA POMOŻE GRECJI?"- 04.02.2020 (478)

W kraju trwa kampania prezydencja, trwała, a raczej trwało oczekiwanie na przyjście "koronawirusa" przez opozycję, która w końcu doczekała się go! Przyszedł dzisiejszej nocy, pacjent znalazł się w szpitalu w Zielonej Górze, z tego co wiem, jest to młodszy wiekiem pacjent, ale szczegółowych danych brak. I dobrze, bo dziennikarze zaraz by robili sensację, a opozycja nie dałaby człowiekowi spokoju.
Na południu Europy zaczynają się dziać niepokojące rzeczy. Fala emigrantów zaczęła forsować granice na przejściu granicznym Turcji z Grecją. Zachęcona przez rząd turecki rzesza emigrantów chyba z całego afrykańskiego kontynentu, ruszyła na podbój Europy. Na drodze stanęła Grecja, państwo niewielkie, ale kluczowe na drogowskazie "uchodźców", szukających lepszego, wygodniejszego życia. Niewielki kraj odparł pierwszy atak, ale czy wytrzyma następne ataki? Nie wiem, padły pierwsze strzały ostrzegawcze, stwierdzono dwa śmiertelne zgony, czy to nie rozzłości muzułmańskiego ludu?
Zastanawiam się czy Polska pomoże Grekom, bo ci już zwrócili się do Unii o pomoc, ale przecież Unia nie ma wojska, nie ma policji, czy straży granicznej. Czy Polska nie powinna pierwsza zaoferować pomoc i razem z Grekami stanąć w obronie granic naszej wspólnoty? Może odezwą się głosy przeciwne mojemu projektowi, ale czy taki ktoś chce żyć wspólnie z kimś o odmiennej kulturze i wierze? Czy stać nas na utrzymywanie takich ludzi? Opozycja krzyczy, że rozdajemy na lewo i prawo pieniądze na swoich rodaków, a co będzie mówiła i robiła, gdy przyjdzie nam utrzymywać gości z Turcji. Czy są jeszcze ludzie, którzy chcą ochoczo przyjmować muzułmanów, tak jak to czynili w okresie rządów pani Kopacz? Są jeszcze tacy?
Nie będę dzisiaj rozpisywał się nad tym, ale przyrzekam, że niebawem powrócę do tego tematu, bo przebywając w Grecji, wiem jak wygląda życie wspólnie z ludźmi o odmiennym wyglądzie, odmienną kulturą i wiarą. Postaram się to przybliżyć czytelnikom. (t.m.i.)  

"NO I CO DALEJ? " 04.03.2020. (477)

Dwa tygodnie nie pisałem, dwa tygodnie nie zabierałem głosu, czytałem, słuchałem, patrzyłem na to co dzieje się w Polsce i na świecie. Każdy zna sytuację w kraju, każdy wie co to koronawirus, każdy zapewne już wie, jakie stosować środki i co robić, aby uniknąć zarażenia. Kampania prezydencja w toku, odbywają się spotkania, konwencje i oskarżenia kandydatów, przede wszystkim obecnego prezydenta. Pomiędzy kandydatami też trwa zażarta walka, też są oskarżenia, pomówienia. Kampania staje się brutalna, z każdym dniem coraz bardziej i coraz mniej zaczyna się podobać ludziom. Nie taką kampanię sobie co niektórzy wyobrażali. Trwa atak opozycji na rząd, o wszystko, mnożą się nieprawdziwe wiadomości, są pomówienia, a gdy te są obalane, nikogo nie stać na słowo "przepraszam". W programach telewizyjnych występują chyba zaprogramowani "wariaci", którzy swoimi wystąpieniami powodują u niektórych ludzi odruch wymiotny. Taki pan Joński, pan Sowa, czy różne panie z różnych partii wprawiają  słuchaczy w osłupienie. Po co zapraszani są do studia? Kiedyś byłem przeciwny ich zapraszaniu, ale teraz machnąłem na to ręką, niech zapraszają, niech wszyscy wiedzą ilu w danej partii jest idiotów.
W świecie też zaczynają się dziać niepokojące sytuacje, imigranci z Turcji, ruszyli do przejść granicznych, chcą ponownie dostać się do Europy. Współczuję małej Grecji, państwo to stało się przystanią dla emigrantów w drodze do bogatej Europy. Na razie Grecja dzielnie walczy, ale czy bez pomocy Unii i innych państw da radę? 
(Na razie to wszystko po tak długiej mojej nieobecności, postaram się częściej tutaj wracać)  
(t.m.i.) 

czwartek, 20 lutego 2020

"WOJNA NA CAŁEGO" - 20.02.2020. (476)

W. Nowicka: "Trudno urodzić dziecko dwóm mężczyznom, ale był taki przypadek..."
Olbrychski w oparach absurdu: "Prędzej wybaczyłbym targowiczanom, niż obecnie rządzącym..."
"Kolejna osoba oskarża prof. Grodzkiego o przyjęcie łapówki..."
"Grodzki wyrwał pieniądze od umierającej..."
"Co krzyczała opozycja do Lichockiej? Publikujemy stenogramy z Sejmu, a tam popis chamstwa..."
                                                    Uff... chyba wystarczy tych cytatów, znamy je z codziennych wypowiedzi ludzi, którzy zostali wybrani przez nas - suwerena - do pełnienia zaszczytnej funkcji posła. Słowo "zaszczytny" jest już tak nieaktualne, że chyba niedługo przestaniemy go używać. Wojna na górze, wśród polityków trwa, wojna na dole wśród ludzi też trwa i z każdym dniem przybiera na sile. Już nie wystarczają ładne słowa, poprawna polszczyzna, dzisiaj kto wypowie bardziej wulgarne słowo jest czczony i poważany. Prześcigają się więc posłowie i zwykli ludzie, język nienawiści rozwija się jak najgorsza zaraza i trudno będzie ją zatrzymać, wyleczyć. Do tego kłamstwa, które bolą jeszcze bardziej niż wulgaryzmy jakie goszczą w przestrzeni publicznej. Kłamią wszyscy, kłamią w żywe oczy, bo nawet gdy takiemu panu, czy takiej pani przedstawi się cytaty, to i tak zapiera się tych słów. Ręce opadają. Nie chce się słuchać takich wywodów, nie chce się patrzeć na takich ludzi, a ci nie zważając na nic, pchają się przed kamery wszystkich stacji telewizyjnych. Byle stanąć przed mikrofonem, byle być na pierwszym planie i gadać i gadać, zagłuszyć wszystkich. Tak postępują dzisiejsi politycy.
Nie przestrzegają podstawowych zasad, nie obowiązują ich przepisy prawa, mają gdzieś, empatię, uczciwość, wrażliwość, to pozostawili daleko poza sobą, teraz na pierwszy plan wysuwają swoje "ego". Chcą stać w pierwszym szeregu, na piedestale z wypiętą piersią, idą w tym kierunku nie patrząc na nic. Grodzki, wielki orędownik przeznaczania pieniędzy na onkologię, sam ciągnie zyski z ludzi, których operuje i wie że stoją jedną nogą nad grobem. To go nie wzrusza, nie wzrusza go chęć tych ludzi do życia, chęć walki z rakiem, on tylko patrzy na dobro materialne, na pieniądze. Nie gardzi złotówką, przytula do siebie szeleszczące papierki euro i zielone dolary. To jest jego celem, to pójdzie na samochód, na dom, a nie na zdrowie człowieka, tym niech się martwi rodzina, która pogubiona w codziennych sprawach, gubi się w tym wszystkim. Nie panuje nad sytuacją nie rozróżnia dobra od zła, daje, bo tego żąda, ten co ma leczyć. Bierze i zaprzecza, wysuwa absurdalne pozwy przeciwko tym, którzy upublicznili jego zachłanność, jego pazerność. Atak przeciwko faktom. Zastrasza i tak zastraszonych ludzi, nie przyznaje się do niczego, władza go obroni, ale zapomina o jednym. Kiedyś przyjdzie po niego sprawiedliwość i go surowo osądzi i wówczas nie powinno być żadnej litości, żadnego pobłażania, czy darowania winy. Słowem przepraszam, nie odkupi winy i cierpienia nie tylko tych umierających, ale ich bliskich, matek, żon, dzieci.
Brutalny nastał czas w naszym kraju, brutalne są słowa zwykłych ludzi, którzy też nie panują nad słowem i czynem. Sypią się bluzgi w portalach społecznościowych, jeden na drugiego zieje jadem i ogniem, chamskie słowa królują wśród rozmówców, którzy nikogo nie oszczędzają, nie mają takiej potrzeby. Trudno zrozumieć takie zachowania, trudno to pojąć, bo jak można o czymś pozytywnym myśleć, skoro Polak, na mównicy brukselskiej sieje ogniem i jadem na władzę, na ludzi, a potem udaje człowieka pokornego i staje do walki o prezydenturę. To niebywałe, dlaczego ludzie nie mają w sobie ani krzty krytyki, dlaczego nie słuchają innych, tylko z bezczelnym tupetem pchają się do władzy. Trudno to zrozumieć. Jak widzicie wojna trwa i niestety, końca ani rozejmu nie widać. Może po wyborach prezydenckich?... (t.m.i.)   

wtorek, 18 lutego 2020

"ZDRAJCY" - 18.02.2020. (475)

Czy mamy wśród nas zdrajców naszej ojczyzny i nas obywateli? Odpowiedz jest jednoznaczna, mamy, mamy ich sporo, nie ukrywają się, wręcz przeciwnie afiszują się i o zgrozo, w niektórych grupach społecznych uzyskują duży poklask. Nie wiem kto ich lubi, kto ich popiera, kto ich wychwala, po prostu nie wiem nic na temat takich ludzi i nie chcę wiedzieć. Weźmy na przykład takiego pana Biedronia. Startuje jako kandydat na prezydenta, chwała mu za to, każdy może startować, nie mam nic przeciwko temu, ale proszę spojrzeć... Jest europosłem, jest Polakiem, jest jednym z nas i powinien mówić tak jak większość z nas. Mówi? Zapewne niejeden widział jego wystąpienia w Parlamencie Europejskim i co, zadowolony jest jego szczuciem na Polskę i Polaków. Do tego zgłaszać wnioski o ukaranie nas sankcjami europejskimi. Pochwalacie postawę takiego człowieka? Bije brawo na stojąco w świetle reflektorów na nakładane rezolucje na jego kraj, który reprezentuje. Kary nakładane na nas, na zwykłych obywateli. Czy tak robi i postępuje Polak? Czy taki człowiek jako prezydent mojego kraju ma prawo reprezentować mnie, nas, na arenie międzynarodowej? Kto go będzie szanował, kto mu poda rękę i zaprosi do swojego kraju, chyba tylko taki sam zdrajca jak on. Proszę jak to ludzie za stołek, za funkcję, za lepsze życie potrafią zdradzić swoją ojczyznę, swój naród, swoich bliskich.
Albo taki pan Dariusz Joński. Nie wybił się tak wysoko jak jego kolega, pan Biedroń, nie jest kandydatem na prezydenta, ale tutaj w kraju jest kandydatem na najgłupszego człowieka roku. Zupełnie nie rozumiem tego człowieka, który za wszelką cenę chce zaistnieć, chce jakiej funkcji politycznej, jakiegoś stołka i nie przestaje czynić tego wbrew zdrowemu rozsądkowi. Słucham z pewnym zażenowaniem jego obrończych mów na temat emerytów, jego buńczucznych historyjek o szalejącej inflacji i głodowych emeryturach jak i głodowych pensjach ludzi pracujących. Według niego, nie mamy pieniędzy na zakup podstawowych produktów żywnościowych, a o przedmiotach natury martwej możemy sobie pomarzyć. Giniemy i wpadamy w bagno z którego nie możemy wyjść, ale on jako zbawca narodu ma receptę na uratowanie nas i naszego państwa. Hipokryzja do kwadratu.
Panie Joński, ostatnio przedstawia się pan jako obrońca uciśnionych emerytów, niech mi pan powie, dlaczego pan głosował przeciw tak zwanej "trzynastki" dla seniorów? Dlaczego pan nie podniósł ręki do góry i tym gestem nie przypieczętował pan swojej woli pomożenia biednym ludziom? Nie uczynił pan tego, zignorował pan emerytów i rencistów, ale z podburzania ich przeciwko  rządowi, pan nie zrezygnował. Co panu obiecali partyjni przywódcy, jaki stołek zamierza pan grzać w przyszłości? Jest pan pewien, że pan tego doczeka? Może pan za parę lat jako emeryt, chyba jednak prędzej rencista, będzie pan upominał się o swoje pieniądze, a pana dawniejsi koledzy pokażą panu przysłowiową "Figę". Chce się pan stać drugim orędownikiem emerytów i rencistów jak pan Libicki? Gadać, gada, a jak co do czego przychodzi, zdradził kolegów i koleżanki i zagłosował przeciwko podwyżkom dla emerytów. To jest to szlachetne wasze postępowanie, wasza troska o naród, o państwo? Nie rozśmieszajcie ludzi, siedźcie cicho i patrzcie jak powinno rządzić się krajem, jak powinno pomagać się ludziom, jak przezwyciężać zastoje z lat ubiegłych, jak podnosić emerytury z dwóch złotych, na siedemdziesiąt i więcej. 
Wiele można pisać o tym i tych ludziach, na razie poprzestańmy na tych dwóch osobach, no trzech, bo doszedł pan Libicki, emeryt, ale nie z głodową pensją, raczej wypasioną. (t.m.i.)  

piątek, 14 lutego 2020

"ROZLAŁA SIĘ FALA HEJTU" - 14.02.2020 (474)

Po wczorajszych obradach Sejmu, we wszystkich mediach społecznościowych zaczęto pisać o "geście" w wykonaniu pani Lichockiej i o przyznaniu pieniędzy telewizji publicznej. Hejt rozlał się po całej Polsce. Trudno o tym pisać, bo aby cokolwiek napisać o wczorajszych wydarzeniach, trzeba się cofnąć wstecz. I to dobre o kilka lat. Spróbujmy coś przeanalizować. Kiedy ten podział Polaków zaczął się, kiedy zaczęła się mowa nienawiści i kto ją rozpoczął. Wszystkie ugrupowania polityczne oskarżają siebie wzajemnie, ale zacznijmy od dziesiątego kwietnia roku 2010. To jest początek całego zła. Niestety, choć Platforma Obywatelska nie chce się do tego przyznać, to właśnie ona zaczęła.
W tym czasie wróciłem do Polski, o niczym nie wiedziałem, ale kiedy przeczytałem na FB wpisy jakimi mnie uraczono na zwróconą uwagę, to muszę wam się przyznać, że wszystkiego mi się odechciało. Zabolało mnie to bardzo, bo nie było mowy merytorycznej, były wyzwiska i niecenzuralne słowa. Czym ja zawiniłem? Nie znalazłem na to odpowiedzi, zacząłem się jednak uodparniać na tak zwany hejt, już mnie nie ruszały słowa, że jestem trollem, patrzyłem i pisałem. 
Fala nienawiści rosła z każdym dniem, przypomnijcie sobie obrady sejmu w tamtym okresie, potraficie cofnąć się wstecz? Zresztą czy trzeba cofać się tak daleko? Na każdym posiedzeniu słyszymy słowa wulgarne, buczenie, krzyczenie, przerywanie, tupanie nogami i wywieszanie transparentów. Powiedzcie, że to robi opozycja, to was zakrzyczą. A te słowa z mównicy skierowane do premiera, ministrów, czy zwykłych posłów, te gesty, to grożenie ręką, to są gesty przyjaźni i szacunku? Słowa miłości płynące cichą muzyką do naszego organu słuchu? Ile można wytrzymać, ile można utrzymać nerwy na wodzy, to wiedzą tylko ci, do których były skierowane te słowa. Czy to przystoi ludziom kulturalnym zagłuszać gdy przemawia premier, lub minister? Te słowa nienawiści, pogardy, urągające dobremu wychowaniu, bez przerwy przelewały się przez Wysoką Izbę. Nikt tego nie chciał powstrzymać, wręcz przeciwnie, podsycano jeszcze, zwożono ludzi z różnych zakątków kraju, aby zdzierali gardła na demokratycznie wybrany rząd i opluwali go w nikczemnych słowach. Te wiece przed sejmem, nic nikomu nie mówią? Wiele można wymieniać takich sytuacji, albo ostatnie wydarzenia w Pucku, gdzie obrażano naszą głowę państwa. Obrażano nie tylko jego, ale cały majestat prezydencki. Cieszono się z tego i śmiano się na cały głos, pokazywano zdjęcia, udostępniano nagrania z wulgarnym słowami, śmiano się. Delikatnie powiem, że robiła to opozycja. Wyżywała się wszędzie, gnoiła wszystkich, kto źle o nich napisał, w studiu TVN śmiano się i cieszono jak dzieci. Robili to ludzie na stanowiskach, dziennikarze, sędziowie, politycy, a nawet profesorowie (?) I wreszcie przyszedł (nie wspominam o senacie) wczorajszy dzień, najpierw bitwa o dwa miliardy złotych, które poszły według opozycji, nie tam gdzie powinny i ten gest pani Lichockiej. Kiedy czytałem dzisiaj wypowiedzi zwykłych ludzi, to nie mogłem uwierzyć, że pisali to polscy obywatele. Ileż złości, wulgaryzmów, zacietrzewienia było w każdym napisanym zdaniu. Przekleństwa, wyzwiska ludzi, którzy mówią, że są wykształceni. Może i są, ale co to były za szkoły, że nie nauczyły ich choć podstaw kultury, tej codziennej, nie tej od święta, gdzie w blasku fleszy udajemy ludzi kulturalnych. Tu wychodzi prawdziwy obraz naszego społeczeństwa i to społeczeństwa tak zacietrzewionego, tak zbałamuconego ideologią partyjną, że nie idzie im cokolwiek powiedzieć, od ich głów odbijają się słowa, które powinny dotrzeć. Powinni przemyśleć, ocenić, zastanowić się, bo być może przeciwnik w dyskusji ma rację, porównać i wówczas spokojnie wyrazić swój pogląd. Czegoś takiego nie ma. Hejt, hejt i tylko hejt. Płaczą, że przez te dwa mld umrze całe pokolenie Polków, ale już nie przyjmują do wiadomości, że gdyby tak rządy PO-PSL nie wyprowadziły tych 260 mld, to w tej chwili bylibyśmy krajem, z najlepszą służbą zdrowia. Tego nie przyjmują do wiadomości. Nie przyjmują do wiadomości, że to właśnie ówczesny minister zdrowia, pan Arłukowicz skazał nas na powolne konanie, nie reformując nic i nie inwestując. Lepiej i łatwiej było zamykać szpitale, niż przyjmować pacjentów do nich. Mam taki mały apel do tych krzykaczy i tych wyzywających każdego, cofnijcie się wstecz o parę lat, oceńcie tamte rządy, porównajcie i dopiero coś mówcie. Ale spokojnie i z kulturą, bez wyzwisk.  (t.m.i.) 

środa, 12 lutego 2020

"JESZCZE O SĘDZIACH I SĄDACH" - 12.02.2020. (473)

Każdy, albo prawie każdy w dyskusjach o sądach, mówi, że trzeba zreformować tak, aby rozprawy były krótsze, opłaty niższe i sprawiedliwe były wyroki. Te dwa pierwsze postulaty można zrobić szybko, o wyrokach nie chciałbym w tej chwili mówić. Mówią wszyscy politycy, ale żaden nie potrafi, albo nie chce powiedzieć jak to zrobić.
Podam wam dwa przykłady z mojego spotkania z sądem, jeden to sąd olsztyński, drugi wrocławski. Najpierw ten wrocławski.
Jestem jednym z ośmiu świadków w pewnej sprawie, stawiłem się punktualnie na rozprawę wraz z sześcioma pozostałymi świadkami. Zabrakło jednego. Na sali rozpraw gdy pani sędzia sprawdzała obecność, adwokaci oskarżonego postawili wniosek, aby odroczyć sprawę z uwagi na brak jednego świadka. I jak myślicie, jak postąpiła sędzina? Otóż ku wielkiemu zaskoczeniu adwokatów, sędzia nie odroczyła sprawy, przesłuchała nas świadków i więcej już nie byłem wzywany. To mi się podobało, bo nikt chyba nie lubi wchodzić do gmachu sądu wrocławskiego przy ul. Podwale.
Drugi przykład jest zupełnie odmienny od tego który opisałem. Sprawa w Sądzie Rejonowym w Olsztynie, sprawę też prowadzi pani sędzia, dodam dość młoda, a może tylko tak mi się wydawało? Zaznaczę, że na tę rozprawę przylatywałem aż z Aten i moją wolą, moim marzeniem było, aby to skończyło się szybko. Niestety!
Pierwszy mój przylot do sądu, uzmysłowił mi, że to się tak szybko nie zakończy jak bym sobie tego życzył. Na rozprawę nie przybyła jedna osoba, która w zasadzie nic nie wnosiła do sprawy i można było z powodzeniem wykluczyć ją z rozprawy. No, ale tak nie wolno. Nie przyjechała z Warszawy, ja przyleciałem z Aten i rozprawa na "widzimisię" pani sędzi została odroczona aż o trzy miesiące. Nadmienię, że żadna ze stron nie miała adwokatów, którzy by to proponowali, pani sędzia sama zadecydowała. Na nic się zdały moje tłumaczenia, wyjaśnienia, prośby, nieugięta była sędzina. Wracałem zły do Aten. 
Po trzech miesiącach znów zawitałem do Olsztyna i ta sama sytuacja, nie ma świadka z Warszawy, kolejne trzy miesiące oczekiwania na kolejną rozprawę. Całość sprawy stoi w miejscu, ani o centymetr się nie posunęła naprzód, co będzie dalej?
Na kolejną rozprawę, policja doprowadziła opornego świadka z Warszawy. Myślałem, że sprawa tym razem ruszy z miejsca... Niestety! Jeden ze świadków zażyczył sobie biegłego i... sprawa odroczona o kolejne cztery miesiące tym razem. Zaczynałem wariować, stałem się stałym pasażerem polskiego LOTU, już stewardesy rozpoznawały mnie, one się cieszyły że mają zysk, a ja trzymałem się tylko za kieszeń. Sąd nie zwracał mi za bilety, powiedział, że tańszym środkiem lokomocji mogę przyjeżdżać. I nie trafiło by was?
Wreszcie jest opinia biegłego za którą musiałem również zapłacić, choć to nie ja o niego wnioskowałem. Jest wycena, sprawa rusza, ale tylko na parę minut. W dostarczonej wycenie zauważyłem błąd w wycenie biegłego. Źle pomnożył siedem razy pięć, chyba każdy wie ile to jest, pan biegły jednak nie wiedział. Jemu wyszło 350. Znów sprawa odroczona, znów brak zwrotu kosztów podróży, opinia biegłego wraca do niego, mamy otrzymać nowe wezwania, bo pani sędzia nie wie, kiedy biegły dokona poprawki. Trudno usiedzieć w ławie sądowej, jeszcze trudniej w fotelu samolotu, który "frunie" do Aten. Pani sędzia nie odważyła się poprawić tego błędu, nie wiem czy miała prawo to uczynić, nie powiedziała nam tego. Wystarczyło skreślić ten wynik, wpisać prawidłowy złożyć podpis i przybić pieczątkę. Łatwe? Zrobił to biegły po półrocznym namyśle, a może po nauczeniu się tabliczki mnożenia? Policzył sobie za tę naukę prawie pięćset złotych. Duże pieniądze jak na tamten czas, a zresztą co jest w sądzie tanie? Znów musiałem zapłacić. 
Rozprawa trwa, nagle sędzina przypomina sobie o moim wniosku o zwolnienie mnie z kosztów sądowych, wyraża zgodę, na co mój sądowy oponent kwestionuje to. Sprawa odroczona, sędzina wysyła ten wniosek do sądu apelacyjnego, czyli do Sądu Okręgowego w Olsztynie, piętro wyżej. Na orzeczenie czekamy osiem miesięcy, nie jest ono po mojej myśli, sąd oddala mój wniosek o zwolnienie z kosztów. Na kolejną rozprawę nie stawia się mój oponent, znów sprawa odroczona. Tego już było mi za wiele, wybuchnąłem na sali rozpraw, powiedziałem parę słów do prowadzącej, za co o mało nie zostałem ukarany grzywną. Pogadaliśmy jeszcze trochę i znów sprawa odroczona. Tym razem mamy czekać na wyrok. W sumie cała moja sprawa trwała cztery lata, a mogła zakończyć się w przeciągu kilku miesięcy, no góra po roku. Zapłaciłem dwa razy za biegłego, zapłaciłem wspólnie z oponentem koszty sądowe, no i zapłaciłem za moje wycieczki krajoznawcze do Polski, zahaczając po drodze o Sąd Rejonowy w Olsztynie. 
Niech mi teraz ktoś powie, że jest długie oczekiwanie na proces, to wyślę go do tego wpisu. Tu nie trzeba żadnej reformy, tutaj trzeba tylko dobrej chęci sędziów do pracy. Nic a nic więcej. Żadne zakazy i nakazy nic tu nie pomogą, od tego są ich koledzy i prezes danego sądu. W zespole powinni pracować zgodnie, a nie stosować strajk włoski jak teraz.  Takich spraw jak moja jest tysiące, ale tylko kilka tysięcy ludzi o nich wie. Szkoda!!  (t.m.i.)

TEN NIESAMOWITY KLAREMBACH" - 30.11.2020. (551)

Niesamowity jest pan redaktor Adrian Klarembach, każdy mógł się przekonać dzisiaj oglądając program "Minęła ósma", gdy obnażył wsz...