Obserwatorzy

poniedziałek, 13 maja 2019

"ZAPACH MLEKA" - 14.05.2019. (373)

Dzisiaj będzie bez polityki, pora trochę odpocząć, bo kampania do parlamentu idzie całą parą, człowiek słucha, angażuje się i zapomina o otaczającym go świecie. Za kilkanaście dni (po 20-tym) wybieram się jak co roku na wakacje, na moje Mazury, na moje ranczo, na moją wioskę zagubioną, zapomnianą wśród jezior, pastwisk łąk i lasów. Jadę na kilka miesięcy, a co? Nie wolno? Jestem na emeryturze, mam ranczo, nieduże, skromne, ale własne, gdzie właśnie przez te parę miesięcy (do października) wychowam sobie parę kurek, parę gąsek, kilka kaczuszek i kilka królików, będę chodził przy nich od rana do wieczora, tak jak to robię każdego roku. Wakacyjna przygoda rozpocznie się od nowa, powstaną zapiski, nowe opowiadania, nowe znajomości, nowi koledzy i koleżanki, ale ci starsi, tacy w moim wieku. Może trafię na kogoś młodszego?
Coraz częściej i coraz więcej spotykam obcych ludzi, w moje okolice przyjeżdżają mieszkańcy miast, chcą odpocząć, chcą wykąpać się i popływać w jeziorze, które mamy obok naszej wioski, chcą też ponarzekać, a czynią to każdego roku coraz głośniej i coraz częściej. 
"Panie, czy te krowy muszą tak ryczeć, a jaki smród od nich leci, czy one tak zawsze?" - pytają mnie paniusie z Warszawy - "A ten obornik, to nie mogą inną drogą wozić, tylko przez wioskę?" Kręcą nosami, zatykają go, ale to na niewiele się zdaje, przed wiejskim zapachem nie uciekną. "A ten zapach mleka pani lubi?" - pytam cicho. "Lubię, ale nie chcą sprzedawać" - odpowiada paniusia z miasta. Tak, to prawda, gospodarze nie chcą sprzedawać mleka, oddają wszystko co udoją do mleczarni, nawet dla siebie nie zostawiają, wolą kupić w sklepie. Ja też temu się dziwiłem, ale gdy mi hodowcy wytłumaczyli w czym rzecz, nie ganię ich, ale też i nie chwalę. Potrzebne są im złotówki, nabrali kredytów co niemiara, trzeba spłacać, banki nie chcą czekać, a komornik czai się na każdym rogu wioski. Lubi takich niepłacących, ma zysk, ma zajęcie. 
Jako takich prawdziwych rolników w wiosce już nie uświadczysz, nie ma ich, po prostu wymarli. Ci co pozostali stali się hodowcami bydła. Nikt nie sieje zboża, nikt nie sadzi ziemniaków, nawet w przydomowych ogródkach, tylko ja to robię i jestem z "tej" zabawy bardzo zadowolony. Ale nie to jest najważniejsze, a powietrze, spokój i cisza. Na podwórku, czyli na powietrzu jestem bez mała cały dzień, wdycham to rześkie, czyste mazurskie powietrze, dotleniam się i czuję się naprawdę znakomicie. To nie to, co zasmrodzone powietrze we Wrocławiu, gdzie owszem parki są, ale cóż z tego, jak obok nich bez przerwy jeżdżą samochody. Poodychasz świeżym powietrzem? A skąd! Tutaj tak, ale najlepsze są wieczory i ten niesamowity zapach wydojonego mleka, ślina mi leci, gdy to wspominam, a później siedzenie przy ognisku do późna w nocy. Nikt ci nie zwróci uwagi, że głośno rozmawiasz, że po dwudziestej drugiej jeszcze mówisz, chodzisz po podwórku, a nie leżysz w łóżku, by wypocząć przed jutrzejszą szychtą w biurze, sklepie, czy jakiejś galerii. Swoboda, to jest mój atut i mój emerycki przywilej. Kiedyś, gdy dokończę remont mojego rancza, zaproszę z Wrocławia moich kolegów (żona koleżanki), aby skorzystali z daru jaki mamy na Mazurach i zażyli to, co ja za parę dni będę miał na własność. (t.m.i.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TEN NIESAMOWITY KLAREMBACH" - 30.11.2020. (551)

Niesamowity jest pan redaktor Adrian Klarembach, każdy mógł się przekonać dzisiaj oglądając program "Minęła ósma", gdy obnażył wsz...