Obserwatorzy

piątek, 10 maja 2019

"CO Z TRANSPORTEM SANITARNYM" - 10.05.2019. (369)

Coś niedobrego dzieje się w naszej służbie zdrowia, a szczególnie w jej firmie pomocniczej, jaką jest Transport Sanitarny. Nastąpiły zmiany, ale na moment wróćmy do działania poprzedniego. Otóż, wystarczyło mieć zlecenie od lekarza rodzinnego na transport, zadzwonić do dyspozytora dzień wcześniej (a nawet w dniu wyjazdu) zamówić przewóz i udać się do przychodni  lub szpitala. Jest to duże udogodnienie dla ludzi starszych, chorych czy niepełnosprawnych. Ostatnio nastąpiły zmiany. Zlecenie teraz ma wydawać lekarz, do którego jedziemy i to nie ze wszystkich szpitali czy przychodni. Termin wyjazdu trzeba zgłaszać z wyprzedzeniem i to nie kilkudniowym, ale miesięcznym, czy nawet jeszcze większym. Nie wszędzie transport zawiezie pacjenta, niektóre szpitale mają swój transport i to ten zastąpi ogólnodostępny Transport Sanitarny. Niby nie widać zmiany, a jednak za taki szpitalny transport będzie trzeba zapłacić i zapłaci za tę usługę pacjent. Dlaczego tak się stało? Nie wiem. Dlaczego jednak ma płacić pacjent? Nie wiem dlaczego pacjent na siłę zmuszany jest do korzystania z transportu szpitalnego, zaznaczam - płatnego, a nie może skorzystać z transportu publicznego. Szpitale szukają pieniędzy? Być może, ale dlaczego odbywa to się kosztem pacjenta?
Są chorzy, do których przychodzi lekarz z przychodni do domu aby ich przebadać, co będzie gdy przepisze prześwietlenie klatki piersiowej? Jaki transport ma wziąć, i od kogo skierowanie na przewóz, skoro lekarze z przychodni nie mogą wystawiać zleceń?
Do tej pory było tak, że karetka, która przywiozła pacjenta do przychodni pozostawiała chorego a sama na czas badań odjeżdżała, by w tym czasie służyć innemu choremu. Teraz ma czekać na chorego, nawet kilka godzin. Nikt nie pomyślał ilu chorych może przewieźć w tym czasie, ilu pacjentów musi pozostać w domu, bo nie zgłosili wyjazdu z dużym wyprzedzeniem. 
Widzę, że nie bardzo ktoś przemyślał tę sprawę, zamiast ułatwić pacjentowi życie, po prostu ktoś mu utrudnił. A ile jeszcze wyjdzie spraw w ciągu stosowania tego nowego przepisu? Nikt tego nie wie.
Taka sytuacja jest obecnie we Wrocławiu. Mój sąsiad trzykrotnie zamawiał transport i udało mu się to dopiero za czwartym razem, a dlaczego? Po prostu w dyspozytorni była inna osoba, która przyjmowała zgłoszenia. Sąsiad ma duże pretensje do kierownika (przełożonego) dyspozytorów, który na reklamację mojego sąsiada odpowiadał bardzo arogancko i w efekcie pod koniec rozmowy wyłączył telefon. Czy tak powinien postępować człowiek mający pod sobą liczny zespół ludzi i który zobowiązany jest odpowiadać i załatwiać reklamacje pacjentów. Może ten pan znalazł się tam przypadkowo, bo jak sam powiedział pracuje dopiero od lutego tego roku. Przez cztery miesiące jeszcze nie nauczył się rozmawiać z ludźmi? Widać z tego, że nie i moim zdaniem powinien jak najszybciej opuścić swoje stanowisko nie narażając i tak nadwątplonej opinii o naszej służbie zdrowia. Wiele jeszcze będzie zapewne utrudnień (sygnalizują to lekarze) z tym transportem sanitarnym, widać gołym okiem, że wprowadzone zmiany są nieprzemyślane i zamiast ułatwiać pacjentom życie, to teraz utrudniają. I co na to SŁUŻBA ZDROWIA? (t.m.i)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

TEN NIESAMOWITY KLAREMBACH" - 30.11.2020. (551)

Niesamowity jest pan redaktor Adrian Klarembach, każdy mógł się przekonać dzisiaj oglądając program "Minęła ósma", gdy obnażył wsz...